poniedziałek, 1 lipca 2013

Helena Rubinstein Lash Queen Mascara



 



Od zawsze byłam i będę fanką tuszu Maybelline Volum' Express. Tak mi się zdawało, dopóki nie skusiłam się na Lash Queen Mascara Heleny Rubinstein. Faktem jest, że ceną bardzo się różnią, ale efekt jest o wiele lepszy. Po pierwsze opakowanie jest rewelacyjne, metaliczno-chropowata struktura usłana kocimi cętkami na złotym tle ucieszy oko każdej sroczki. Następnie i co w rezultacie w mojej opinii sekretem tego tuszu jest szczoteczka, która na pozór może wydawać się klasyczna, natomiast jest w niej coś innego. Na pewno jest sztywniejsza w porównaniu do Maybelline Volum' Express, kształt mają złudnie podobny, natomiast Helena ma dłuższe i krótsze włoski co pozwala na dotarcie do najmniejszych rzęs i ich dodatkowe rozdzielenie i wydłużenie. Ja swoje rzęsy mam raczej naturalnie dosyć długie i gęste, nigdy nie miałam problemu z ich nadmiernym wypadaniem, czy przerzedzeniem się, ale dzięki tej maskarze efekt jaki producent obiecuje, czyli pogrubienie, wydłużenie oraz "hipnotyzujące spojrzenie" na pewno dodatkowo mam zapewniony:)  Dużą zaletą jest to, że utrzymuje się cały dzień na rzęsach, kolor pozostaje głęboko czarny. Następną ogromną zaletą jest to, że tusz jest testowany oftalmologicznie, czyli idealnie nadaje się do wrażliwych oczu, nie podrażnia ich, ale niestety rozmazuje się przy lekkim łzawieniu, ale myślę że każdy oprócz wodoodpornego tuszu będzie się raczej rozmazywał. Jeśli chodzi o sam tusz, jego konsystencje i trwałość, to nie do końca jestem już tak wniebowzięta, a dlatego, że tusz po dwóch i pół miesiąca zaczyna się kruszyć i osypywać na dolnej powiece, nie jest to bardzo znaczne, natomiast nie ma to miejsca w przypadku Volum' Express, który zużywam w 3 miesiące i mimo że się wysusza, to do końca nie kruszył się. Niestety, minusem jest to, że pozostawia malutkie grudki na rzęsach przy drugiej warstwie co zresztą możecie zauważyć na zdjęciach, które zrobione zostały po dwóch i pół miesiąca jego używania, ale tylko pod koniec jego żywotności na początku nie miałam takiego problemu.



 Moje rzęsy sauté


 Jedna warstwa tuszu

 

 Dwie warstwy tuszu



Na pewno jeszcze się na niego skusze, a tymczasem powrócę do mojego nie zawodnego Maybelline Volum' Express, który może nie daje takich spektakularnych efektów, ale bardzo naturalne, długotrwałe i bez kruszenia się, jak na drogeryjny produkt za przystępną cenę.


Pozdrawiam
Kasia :)

2 komentarze: