poniedziałek, 28 lipca 2014

Deauty Box lipiec


Kolejny miesiąc, kolejne pudełeczko i kolejny raz jestem zaskakująco zadowolona z zawartości. Trzy z czterech produktów, to opakowania pełnowymiarowe, co chyba każdemu odpowiada, bo zamysł, jeśli chodzi o próbki, myślę że nie ma większego sensu, nikt nie jest w stanie po kilku mililitrowej próbce stwierdzić, czy produkt odpowiada naszym wymaganiom, sprawdza się, czy nie, a tak mamy szanse przetestować pełnowymiarowe opakowanie przez dłuższy okres i wyrobić sobie opinie na jego temat. Oczywiście, próbki perfum, czy też olejku jak w poprzednim pudełeczku, to zrozumiała i osobna kwestia.



A zatem, oto skarby jakie znalazłam w tym miesiącu:

Hansaplast foot expert - Intensywny krem nawilżający + peeling do stóp 2w1, pełnowymiarowe opakowanie 75ml/ 5,69€ - Zawiera cząstki pumeksu i sól morską, które powinny poradzić sobie z szorstką, zrogowaciałą skórą, jak i mocznik, olej migdałowy, które działają zmiękczająco oraz regenerująco.

Rainpharma -  Body lotion calming botanical touch, poj. 100ml/ pełnowymiarowe op. zawiera 400ml za cenę 19,95€ - Balsam do ciała o zbliżonej konsystencji do mleczka. W poprzednim miesiącu znalazłam żel pod prysznic tej samej pojemności, więc oba produkty świetnie przydadzą mi się podczas zbliżającego się krótkiego wyjazdu. Obłędny w obu produktach jest zapach, w balsamie na pierwszy plan wysuwa się lawenda, na punkcie której ostatnio mam dziwną obsesję, wcześniej nie przepadałam za tym zapachem, a teraz strasznie mnie relaksuje. Niedługo zobaczymy jak się razem spiszą.

Fructis - Damage repair serum, pełnowymiarowe opakowanie 50ml/7,99€ - Serum na końcówki włosów wzbogacone o olejek z owoców almi scalają je, zapobiegając dalszym uszkodzeniom i rozdwajaniu, działając jak opatrunek. No cóż, może jest naładowane silikonami, ale niestety moje włosy należą do tego typu, że uwielbiają silikony, dobrze po nich wyglądają i na próżno mają się próby stosowania organicznych produktów do włosów (mówię tutaj o szamponach i odżywkach, zobaczymy jak będzie z tym olejkiem).

Cattier Paris - Nectar eternel, pełnowymiarowe opakowanie 50ml/24,99€ - Krem zapobiegający starzeniu się skóry poprzez regenerację naskórka. Zawiera organiczny olej arganowy, masło kakaowe, witaminę E, koper morski, wyciąg z kwiatu drzewa bukowego, słonecznika i organicznej wody różanej, które nawilżają i wzmacniają skórę zmniejszając głębokie zmarszczki poprzez działanie na strukturę naskórka zapewniając przy tym jędrność i elastyczność twarzy. Jestem bardzo ciekawa tego kremu.




Pozdrawiam i do miłego :)
Kasia




niedziela, 27 lipca 2014

Niedzielna wycieczka rowerowa


Belgia, to świetne miejsce dla wielbicieli jazdy na rowerze. Ze względu na różnorodność i obfitość miejsc możemy przebierać do woli, a i tak myślę, że sporo jeszcze przed nami do odkrycia. Istotne jest to, że wybierając się na jakąkolwiek wycieczkę nie musimy się obawiać o drogę, ponieważ ścieżki rowerowe są bardzo dobrze oznakowane. W takich miejscach jak to możemy się zrelaksować i miło spędzić czas - przyjemne z pożytecznym. Dzisiaj postanowiliśmy wybrać się ponownie do Mechelen, miasteczka oddalonego od Brukseli zaledwie 25km, a dokładniej do Centrum Bloso, które znajduje się w środku 172 hektarowego rezerwatu przyrody i jest otwarte cały rok. Należy do  jednego z najbardziej wszechstronnych ośrodków sportowych we Flandrii. Posiada m.in. halę sportową, boiska sportowe, kąpielisko, które w lecie odwiedzane jest przez tysiące turystów i okolicznych mieszkańców, otwarte jest od kwietnia do końca września. Ośrodek świetnie jest zorganizowany, jeśli chodzi również o młodszych bywalców, na plaży, jak i w obrębie centrum znajdują się place zabaw dla dzieci. Jest tam kilka restauracji/pubów, w których można coś przekąsić i wypić. W obrębie całego ośrodka znajdują się szlaki turystyczne, rowerowe, jak i szlaki dla miłośników jazdy konnej.




 Wejście do Centrum Bloso



 Plaża długa na 650m jest częścią oddzieloną, bilety wstępu można kupić w kasach.

 Zamek z drewna - na takim placu zabaw żadne dziecko się długo nie znudzi ;)

 Akurat trwało szkolenie psów - ratowników wodnych.







Co pożyteczne? Cyferki na liczniku rowerowym ;)





Pozdrawiam
Kasia

czwartek, 24 lipca 2014

Zdobycze wyprzedażowe


Wyprzedaże zawsze były dla mnie dosyć nieowocnym i irytującym okresem, ponieważ rzadko zdarzało się, abym mogła znaleźć na nich rzeczy warte uwagi, zazwyczaj kończyło się to tak, że kierowałam się w stronę nowej kolekcji. W tym sezonie postanowiłam obrać inną taktykę, a mianowicie przed rozpoczęciem wyprzedaży wybrałam się na tak zwane "rozpoznanie", brakowało mi kilku rzeczy w szafie i kilku konkretnych bezowocnie poszukiwałam od dłuższego czasu. Plan się powiódł jak widać, z czego jestem niezmiernie zadowolona. Z całych zakupów najbardziej cieszę się z czarnej torby, której od dana szukałam - chyba wiecie jak to jest, kiedy wykiełkuje coś w głowie, a nigdzie tego nie możecie znaleźć, tej idealnej rzeczy. Od dawna chorowałam na torebkę Prady model Saffiano Leather Tote, która zabija ceną i na którą skrupulatnie zbierałam od jakiegoś czasu, byłam gotowa ją kupić, a przynajmniej tak mi się wydawało, jednak rozsądek na szczęście zwyciężył i nie doszło do finalizacji. Ogromnie zależało mi na tym, aby owa idealna czarna była wykonana w wysokiej jakości skóry (Saffiano, to stemplowana w klasyczny wzór, najwyższej jakości włoska skóra), musiała być klasyczna, bez zbędnych udziwnień, prosta, ale z charakterem, musiała mieścić A4 i być w rozsądnej/adekwatnej do jakości i wykonania cenie - no i taką znalazłam :) O dziwno dodatkowo trafiłam na kilka rzeczy, które spodobały mi się na tyle, że również dołączyły do moich łupów. Oczywiście, starałam się, aby te nieplanowane zakupy były naprawdę w miarę przemyślane i pewne.



 /Torba - MuMu model Madeleine Saffiano. Polska!!!, mniej znana marka z siedzibą w Warszawie, torba wykonana jest z tej samej skóry jak wspomniana Prada, dołączony mosiężny brelok w kształcie renifera, który nadaje jej charakteru, złocony 18K złotem wykonany ręcznie przez polskich rzemieślników, wnętrze torby wyściełane jest satynowo-bawełnianą podszewką. Jakość, na której mi zależało oraz kształt i charakter jaki chodził mi po głowie. Nie rozstaje się z nią od zakupu :) Udało mi się ją znaleźć w niższej cenie w sklepie internetowym HouseOfJeans. /Sandały - & Other Stories. Pierwszy sklep niedawno otwarty w Brukseli, a drugi z kolei w Belgii. Szwedzka marka należąca do grupy H&M. Model ten wykonany jest całkowicie ze skóry. Bardzo wygodne sandały, wokół pięty wykończone są ciekawą "podkówką" w złotym kolorze, która niestety może ulegać uszkodzeniom. Czaiłam się na nie od dawna, a kiedy tylko pojawiły się na przecenie, nie ryzykowałam i kupiłam, teraz natomiast są o wiele tańsze. W Polsce niestety nie ma tej marki, ale nic straconego, posiadają sklep internetowy - naprawdę polecam, dobrej jakości, ciekawe, nieoklepane modele w przystępnych cenach. /Koronkowa bluzka - Massimo Dutti. Długo szukałam tego typu bluzki z koronki bawełnianej, dosłownie przypadkiem trafiłam na nią na początku wyprzedaży, ostatnia sztuka - nie zastanawiałam się długo, taki klasyk na długo mi posłuży. /Top na ramiączkach - Promod. Nie planowany zakup, nie mogłam się jej oprzeć, bardzo mi pasuje, dekolt w V wykończony koronką dodaje jej romantycznego charakteru. Wykonana jest z poliestru, ale jest na tyle przyjemna, że w żadnym stopniu nie przeszkadza mi to, po praniu nic jej nie dolega, więc jestem zadowolona z tego zakupu. /T-shirt - Zara. Koszulek u mnie nigdy dosyć, uwielbiam je bo są najprostsze w stylizacji, kiedy nie wiem co na siebie włożyć, czy spieszy mi się, a chce czuć się wygodnie i dobrze. OUI!



Niebieski, to mój ulubiony kolor zaraz po zielonym, co śmieszne w szafie mam większość niebieskich ubrań, zieloną tylko 1 bluzkę :) /Błękitna koszula - Medicine. Piękny kolor, który tylko może podkreślić urodę i nadać subtelności niebieskookiej blondynce :) Ostatnio bardzo polubiłam tą markę, mają świetne t-shirty. /Bluzka w paski - Zara. Jak widać po ogóle zawsze stawiam na klasykę, czasami zdarzy mi się zaszaleć w postaci wzorów, ale zawsze dobieram do nich klasyczne dodatki - i tak w kółko. W swojej szafie posiadam już jedną bluzkę w paski, która ma kilka dobrych lat, jest z H&M i nadal świetnie spisuje się w lecie, bo lato bez pasków, to jakie to lato? :) /Spodnie alladynki - Reserved. Bardzo polubiłam tego typu spodnie już poprzedniego lata. Wygodne, przewiewne, idealne na upały, na co dzień i w sytuacjach, kiedy niekoniecznie możemy pokazać się w spodenkach. To już 3 para w mojej szafie, wystarczy tylko prosty top w ich przypadku czarny na ramiączkach i wszystko załatwione. Wykonane są z wiskozy, więc dają przyjemne uczucie chłodzenia na skórze.



 /T-shirty - Medicine. Jak już wspomniałam, polubiłam tą markę za świetny wybór bawełnianych t-shirtów. Te akurat kupiłam na answear.com, ale widziałam, że w sklepie stacjonarnym też je mają. Dobra gatunkowo bawełna, nic się nie dzieje z nią po praniu, nie tracą swojego fasonu. Polecam!



 /Sukienka - Promod. Cóż dodać, po prostu jest śliczna. Luźny, prosty fason, wykończony falbanką poniżej bioder, bardzo lekka, zwiewna i dziewczęca - idealna na lato. Nie planowany zakup, ale czy można było się jej oprzeć? oczywiście, że nie, cena też była świetna.



 /Maxi dress - Top Secret. Materiał wiskoza. Nie jest to sklep, do którego często zaglądam, zawsze uważałam, że ubrania tej marki są słabej jakości, kiepsko wykonane. Widać nie można tego powiedzieć dosłownie. Sukienka mnie zauroczyła, bardzo kobieca, pięknie się układa, podkreśla co trzeba :) Z czarnymi sandałkami i czarną torebką nabiera włoskiego szyku, wzbudza zainteresowanie, a właścicielka zbiera komplementy ;)




Jak wasze łupy wyprzedażowe? Na co stawiacie podczas przecen, macie jakieś schemat, którym się kierujecie, czy porywa was szał promocji? :)


Pozdrawiam
Kasia


piątek, 4 lipca 2014

Fenomenalny Rodriguez


Dwa lata temu, kiedy pierwszy raz usłyszałam o Rodriguezie, byłam niezmiernie ciekawa jego osoby za każdym razem, kiedy dochodziły do mnie opinie typu; "Niesamowity film, musisz obejrzeć" lub "Nieprawdopodobna historia muzyka, który zaczął odnosić sukces w RPA, nie wiedząc o tym", czy też "Poruszająca historia skromnego człowieka". Obejrzałam i przepadłam. Najbardziej co mnie uderzyło w jego historii jest to, że kiedy po wielu latach pracy fizycznej na budowie, żyjący w skrajnym ubóstwie starszy człowiek, którego wszyscy uważali za nieżyjącego w momencie, kiedy został odnaleziony, a jego muzyka w końcu została doceniona i on sam stał się popularny, początkowo zupełnie nie wierząc w to, co się dzieje, nadal pozostał skromnym człowiekiem, który wreszcie mógł się spełniać jako artysta. Nie interesowały go pieniądze i sława, wszystkim dzielił się z rodziną i przyjaciółmi nadal mieszkając w biednej dzielnicy Detroit. Kiedy w tle filmu przewijały się jego utwory, człowiek miał wrażenie, że to nie jest tylko tekst i muzyka, a poruszająca historia człowieka, który pragnął śpiewać, komponować i wyrażać swoją osobę poprzez muzykę. Niestety, życie potoczyło się inaczej i kiedy żadna z dwóch wydanych płyt nie spotkała się z jakimkolwiek zainteresowaniem, wytwórnia muzyczna zerwała z nim kontrakt i kiedy w filmie pojawia się piosenka "Cause" i słyszymy pierwszy wers "Cause I lost my job two weeks before Christmas", to wszystko nabiera głębszego, może smutniejszego znaczenia, ale jest to jak dla mnie niesamowite. Tak czy siak, polecam Wam obejrzeć film dokumentalny "Searching for Sugar Man", który notabene w 2013 roku otrzymał Oskara. Pojawili się jego zwolennicy jak i przeciwnicy, ja od pierwszego momentu zostałam totalną zwolenniczką i fanką jego twórczości.


Kilka miesięcy temu miał miejsce koncert Rodrigueza w Brukseli. Oczywiście mnie tam nie mogło zabraknąć. Zakochana jego twórczością zdążyłam już jakiś czas temu posiąść płytę i nie wyobrażałam sobie tam nie być, ponieważ taka okazja może nie zdarzyć się więcej ze względu na wiek Rodrigueza i jego chorobę. Wiedziałam, że w poprzednim roku kilka z jego koncertów właśnie z tego powodu zostały odwołane, więc pełna nadziei, wyczekiwałam północy, bo właśnie po północy bilety miały pojawić się w sprzedaży. Oczywiście serwery już kilka sekund później były tak przeciążone, że nie było szans na zakup. Następnego dnia rano bilety były oczywiście wyprzedane, zdołowana, że nie pójdę na koncert zapisałam się na tzw. listę rezerwową. Kilka dni później, kiedy otrzymałam inf, że kilka biletów jest w sprzedaży, z przejęciem udało mi się 2 zakupić :) Radości nie było końca.
Oczywiście koncert bardzo mi się podobał. Jest to przeżycie, które nie da się zastąpić tylko słuchaniem muzyki bądź oglądaniem nagrań. Koncert wokalisty czy zespołu, którego lubimy, cenimy, to jest jak ukoronowanie więzi jaka rodzi się z artystą podczas słuchania jego twórczości, na co dzień w słuchawkach. Niesamowite było to, że pomimo swojego wieku (72lata) i choroby (jaskra), ten starszy człowiek ma niesamowitą energię, którą czuli wszyscy na sali do tego dochodziły nienachalne dowcipy pomiędzy utworami i rewelacyjny kontakt z publicznością.
Nie mogłam nie uwiecznić tego wydarzenia, także zapraszam na mały skrót w postaci kilku zdjęć i krótkiego filmu.










Mam nadzieje, że film Wam się spodoba, a Sugar Man zauroczy Was tak jak mnie zauroczył.
Tymczasem...do miłego :)
Kasia





środa, 2 lipca 2014

Czerwcowy Deauty Box


Kolejny miesiąc z Deauty Box'em. Postanowiłam przedłużyć swoją subskrypcję o kolejne trzy miesiące, ponieważ doszłam do wniosku, że większość produktów z poprzednich pudełeczek bardzo dobrze mi się spisała, a jeśli nie, znalazły inną zadowoloną właścicielkę. Poza tym można powiedzieć, że jest to dosyć uzależniające, chociażby ze względu na ciekawość towarzyszącą oczekiwaniu na kolejne pudełeczko. Podoba mi się również idea poznania kosmetyków, po które prawdopodobnie sama bym nie sięgnęła. Dodatkowo odkrywam nowe marki, do których nie zawsze mam dostęp, czy też świadomość ich istnienia, a które w istocie okazują się być bardzo godnymi uwagi. Dochodzi do tego również kwestia finansowa, wielokrotnie zdarzyło się, że w pudełeczku znajdowałam produkt, który kosztuje tyle co trzy miesięczna subskrypcja, więc czy można chcieć więcej? Dzięki Deauty odkrywam nowości razem z Wami i mam nadzieje, że dla Was jest to również świetna zabawa.



Deauty raczy nas w tym miesiącu produktami, z którymi z powodzeniem możemy rozpocząć lato:

Rainpharma - Shower Gel, poj. 100ml - Pełnowymiarowe opakowanie zawiera 400ml produktu, za cenę 15,95€. Rewelacyjne małe opakowanie, które z powodzeniem możemy zabrać do bagażu podręcznego lub też w moim przypadku świetnie się spisze na siłowni. Kiedy otworzyłam pudełeczko, pierwsze co to uderzył mnie zapach, świeży, cytrusowy, który będzie pobudzał rano. Okazało się, że tak pachnie ten żel, mimo tego, że jest zamknięty w opakowaniu. Produkt nie zawiera chemicznych środków pieniących. Jest to Belgijski produkt dostępny w kilku zapachach, ten akurat to: A Zest Of Happiness, świeży zapach cytrusów, olejki eteryczne z mandarynki, cytryny i pomarańczy - w sam raz aby nas pobudzić.
Batiste - Suchy szampon XXL Volumer, poj. 50ml - Pełnowymiarowe miniaturowe opakowanie, cena 2,03€. Jest to produkt bardzo dobrze mi znany, na tyle że w mojej toaletce zalega 200ml opakowanie, które zużywam już kilka miesięcy. Jest to jedyny produkt Batiste spośród tych, które używałam, którego nie lubię, ponieważ zawiera lakier do włosów i nie daje to dobrego efektu na moich włosach, dodatkowo przesusza skórę głowy, no bo kto używa lakieru na skórę głowy? Tak czy inaczej, produkt powędruje do innej właścicielki, która będzie miała ochotę dać mu szansę.
Garnier  Express 2in1 - Dwufazowy płyn do demakijażu wodoodpornego, poj. 125ml - Pełnowymiarowy produkt, cena 4,29€. Nigdy nie używałam tego typu płynów z prostej przyczyny, nie noszę wodoodpornego makijażu, ale nie wykluczam zakupu wodoodpornej maskary, która może przydać się latem - wtedy będzie jak znalazł. Produkt zawiera w swoim składzie argininę, która według producenta powinna wzmacniać rzęsy.
Caudalie - Vinosource S.O.S. Serum Desalterant, poj. 10ml - Pełnowymiarowe opakowanie zawiera 30ml, za cenę 30,62€. Jestem bardzo ciekawa tego produktu, ponieważ od jakiegoś czasu chciałam już go kupić. Dotychczas, jeśli chodzi o firmę Caudalie, byłam posiadaczką Beauty Elixir'u, który świetnie spisywał się latem. Z opinii, które można znaleźć na różnych portalach czy blogach wynika, że jest to produkt bardzo dobrze nawilżający, polecany przez wiele osób. Serum w sposób intensywny i ciągły dostarcza skórze substancje nawilżające i kojące. Nie powoduje powstawania zaskórników, zawiera wodę winogronową, kwas hialuronowy i polifenole o działaniu antyoksydacyjnym.
Evocure - Skin DNA Repair Cream, poj. 15ml - Pełnowymiarowe opakowanie zawiera 100zml, cena 39,00€.  Belgijska firma, z którą mam styczność pierwszy raz. Stworzona przez zespół ekspertów w kosmetyce medycznej. Główną cechą, która wyróżnia tą firmę spośród innych jest to, że składniki zawarte w kosmetykach posiadają wyższe stężenie substancji odpowiedzialnych za opóźnianie procesów starzenia się skóry, które stymulują naturalną produkcję kolagenu. Producent obiecuje, że kosmetyk wyraźnie poprawia wygląd i kolor skóry dzięki działaniu kompleksu przeciwutleniaczy, naprawia uszkodzenia DNA spowodowane promieniami słonecznymi. Intensywnie nawilża i redukuje przebarwienia. Jestem bardzo ciekawa tego produktu.

Dodatkowo w pudełeczku znalazłam również próbkę suchego olejku firmy Plante System, którego można stosować do pielęgnacji ciała, twarzy, jak i włosów. Opakowaniem bardzo przypomina suchy olejek Nuxe, którego uwielbiam i posiadam w dwóch wersjach, więc będę miała porównanie. Znalazłam również próbkę wody perfumowanej Caudalie Parfum Divin. Choruję na wodę perfumowaną z Nuxe, która niedługo pewnie zagości u mnie, ale tej też jestem bardzo ciekawa, na razie jestem pociągająco-kaszląca :/, więc wszelkie próby poznania nowych zapachów nie mają sensu.



Pozdrawiam
Kasia :)





wtorek, 1 lipca 2014

Skarby mojej toaletki - czyli maseczki warte uwagi


Przychodzę do Was z zestawieniem maseczek do pielęgnacji skóry twarzy, który gości w mojej toaletce od dłuższego czasu i, do którego powracam za każdym razem, kiedy saszetka, czy też opakowanie się skończy. Są to maseczki, które sprawdzają się u mnie i robią wszystko to, co producent obiecuje, tak więc byłoby grzechem nie podzielić się z Wami tymi perełkami, być może sprawdzą się też u Was. Zaznaczam, że moja skóra należy do dosyć problematycznych, jest mieszana, ale ze skłonnością do przesuszania się, wrażliwa z pękającymi naczynkami w okolicy policzków, dodatkowo mam trądzik osób dorosłych, który czasami się nasila, a czasami nie mam żadnych problemów przez kilka miesięcy, wszystko zależy od pielęgnacji jaką stosuję, regularności, konsultacjach z dermatologiem i danego okresu życia. Najważniejszą kwestią, podstawową wręcz w pielęgnacji mojej skóry jest odpowiednie, ale i delikatne oczyszczanie/złuszczanie oraz nawilżenie, uważam, że w momencie, kiedy skóra twarzy jest odpowiednio nawilżona, taka choroba skóry jak trądzik, czy też oznaki starzenia się, nie są dla nas tak uciążliwe i widoczne jak w przypadku, kiedy zaniedbujemy tę kwestię i prowadzimy do stanu przesuszenia lub zanieczyszczenia. Nie jestem specjalistą, nie powiem Wam, że każdy z tych produktów będzie odpowiedni do waszego rodzaju skóry, ale tak jak ja doszłam metodą prób i błędów do stanu, kiedy jestem zadowolona z kondycji mojej skóry i zmiany zauważa także moje otoczenie, jestem pewna, że jeśli zwrócicie uwagę na odpowiednią pielęgnację z naciskiem na nawilżanie, stan skóry powinien znacznie się poprawić.



Zaczynając od lewego górnego rogu, jest to glinka ghassoul (kraj pochodzenia: Maroko) firmy Organique, jest to stosunkowa nowość, ponieważ używam jej ponad pół roku. Postanowiłam skusić się na nią ze względu na jej uniwersalne właściwości oraz na to, że jest to glinka najczęściej używana przez centra Spa&Wellness na całym świecie. Wzmacnia skórę i jest bogata w krzemionkę oraz cenne pierwiastki pielęgnujące. Przed aplikacją miesza się ją z wodą w odpowiednich proporcjach, po czym przybiera postać błota, posiadającego właściwości myjące i oczyszczające. Sprawia, że skóra jest oczyszczona i wygładzona, redukuje suchość i łuszczenie się, dodatkowo poprawia elastyczność. Producent o tym nie mówi, ale ja zauważyłam, że posiada również właściwości rozjaśniające przebarwienia. Używam jej raz na miesiąc lub w momencie, kiedy stan mojej skóry się pogarsza. Pojemność słoiczka, który ja posiadam to 190g, za cenę około 25zł. potrzeba jej naprawdę niewiele, więc dodatkowo jest bardzo wydajna.
Perfecta - Bankietowa maseczka na twarz i pod oczy Bio-Peptydy - To jest mój hit wszech czasów - dosłownie. Jest to najlepsza nawilżająca maseczka jaką kiedykolwiek miałam. Po nałożeniu na twarz, dosłownie skóra wsysa ją doszczętnie, jest mięciutka i dogłębnie nawilżona. Polecam ją każdej koleżance, nawet moja mama jest z niej bardzo zadowolona. W drogeriach dostępna jest w małych saszetkach, ja natomiast od jakiegoś czasu kupuje ją na Dax Cosmetics za 15zł! Wszystko to co obiecuje producent jest spełnione. Stosuje ją kiedy widzę, że moja skóra potrzebuje extra zastrzyku nawilżenia, nie trzeba jej zmywać, producent pisze, że po 10minutach można wykonać makijaż, ja jeszcze nie miałam sposobności skorzystać z tych zaleceń i chyba nie będę miała, ponieważ wszystkie maseczki używam na wieczór przed snem, uważam, że wtedy jakakolwiek maseczka ma najlepsze działanie. Jeśli nie macie możliwości zamówienia w sklepie online, z powodzeniem znajdziecie ją w Superpharm czy Rossmann'ie w formie małej saszetki za 1,50zł. Polecam serdecznie!
Dermo pharma - Jest to maseczka w formie nawilżonej płynem/żelem chusteczki, którą kładziemy na twarz. Moimi ulubionymi są: aktywne oczyszczanie i redukcja trądziku z olejkiem arganowym oraz intensywne nawilżanie i dotlenianie z kwasem hialuronowym. Przez zastosowaniem wkładam ją zawsze do lodówki na jakiś czas i taką przyjemnie chłodną nakładam na twarz w sytuacjach, kiedy czuje, że moja skóra jest zmęczona, poszarzała lub po męczącej podróży - efekt jest natychmiastowy, skóra jest miękka, nawilżona, dotleniona, opuchnięcia znikają. Polecam, bardzo przyjemny zabieg :) Ja swoje kupuje w Naturze, nie wiem, czy można je znaleźć gdzieś jeszcze stacjonarnie (dajcie znać). Koszt jednej, to około 3zł.
Yves Rocher - Nutritive Vegetal Aksamitna maseczka odbudowująca - To jest moje pierwsze opakowanie, jestem już na jego wykończeniu i na pewno kupie następne. Konsystencja tej maseczki jest dosyć gęsta, ale zarazem "puszysta", musowa, dzięki temu bardzo dobrze rozprowadza się na twarzy. Posiada delikatny, bardzo świeży zapach, który mnie osobiście bardzo odpręża i wycisza wieczorem przed snem. Stosuje ją często, ponieważ bardzo dobrze likwiduje uczucie ściągnięcia skóry po wieczornym demakijażu i oczyszczaniu. Pozostawia skórę uspokojoną i odżywioną. Sama przyjemność z korzystania. Dodatkowo jak na Yves Rocher przystało ma bardzo przyjazny skład, nie zawiera parabenów, olejów mineralnych i sztucznych barwników. Poj. 75ml za około 30zł.
L'biotica - Maska Hialuronowa - Super nawilżająca maseczka, która nadaje skórze blasku i zdrowego kolorytu. Bardzo polecam też wersję kolagenową. Tak jak maseczki dermo pharma, które są również w formie nawilżonej tkaniny, wkładam ją do lodówki na jakiś czas przed aplikacją na twarz. Gdyby nie cena, ponieważ, to jest jednorazowa zabawa - 12zł, byłabym zadowolona, gdybym mogła pozostać przy niej, jeśli chodzi o maseczki w tej formie. Czasami udaje mi się upolować je na jakiejś promocji, ale ogólnie sądzę, że jest stanowczo za droga. Mimo wszystko polecam.
Stara Mydlarnia - Regenerująca maseczka wzbogacona olejem arganowym - Olej arganowy posiada silne właściwości odmładzające, zawiera duże ilości naturalnych przeciwutleniaczy - tokoferoli (wit. E) i karotenoidów oraz witaminę F przyspieszającą gojenie. Dodatkowo olejek arganowy łagodzi objawy trądziku młodzieńczego, alergii, przynosi świetne efekty w chorobach skóry - i rzeczywiście, traktuje tę maseczkę jako wybawienie, kiedy pojawi się jakieś uczulenie i na drugi dzień nie ma śladu po niczym. Maseczka jest w formie proszku, tak więc odpowiednio do zaleceń producenta trzeba ją rozcieńczyć z wodą mineralną (nie każdy lubi takie zabawy). Ma działanie przeciwstarzeniowe, dlatego używam ją raz na 2 tygodnie lub 3. Jest to typ maseczki peel off, czyli zastyga na naszej twarzy, przybierając formę stałą, a po 15minutach ściągamy ją delikatnie palcami i wyrzucamy. Dostaniecie ją w Starej mydlarni za cenę 19zł, jest to 25g, więc na około 5x wystarcza.
Marion Spa - Nawilżająco-odżywcza maseczka na twarz - Tańszy zamiennik spośród reszty w formie nawilżonej tkaniny. Kosztuje zaledwie ponad 1zł w osiedlonym sklepie, a efekty ma całkiem zadowalające. Posiada ekstrakt z miodu, kompleks witaminowy oraz proteiny jedwabiu, dzięki czemu skóra jest nawilżona, odświeżona i wypoczęta. Może nie jest tak wspaniała, jak L'biotica, ale nic złego nie przychodzi mi do głowy, aby tutaj wymienić. Zawsze, kiedy jestem w rodzinnym mieście to kupuje ją i jestem zadowolona z efektów. Używam jej zamiennie i częściej jak tą L'biotica ze względu na niską cenę, ale i na zadowalające działanie. Serdecznie polecam tym, które mają mniejszy budżet na tego typu kosmetyki pielęgnacyjne i nie tylko.
Ziaja - Maska nawilżająca z glinką zieloną - Tej maseczki chyba nie muszę przedstawiać, ponieważ zauważyłam, że jest bardzo dobrze znana. Po zastosowaniu ten maseczki dosłownie widać różnicę w nawilżeniu skóry. Po aplikacji na twarz glinka bardzo szybko wysycha i daje nieprzyjemne uczucie ściągnięcia, dlatego ja co jakiś czas z ciągu zalecanych 15 minut, używam wody termalnej Uriage, aby powróciła do pierwotnej formy. Efekty są spektakularne, dlatego mam ją zawsze w zapasie.
Dermaglin - Maseczka przeciwzmarszczkowa - Dla osób, które nie mogą stosować kosmetyków perfumowanych - produkt 100% naturalny, więc nie ma obawy o żadnym uczuleniu bądź innej niechcianej reakcji. Produkt bardzo dobrej jakości, nagradzany wieloma nagrodami. Ta którą posiadam ma działanie przeciwzmarszczkowe, ale nie tylko: poprawia ukrwienie, likwiduje przebarwienia, zmniejsza widoczność pękających naczynek, złuszcza martwe komórki, łagodzi i koi podrażnienia. Miałam okazję wypróbować chyba każdą ten firmy i muszę stwierdzić, ze każda jest bardzo dobra, każda ma bardzo podobne działania i efekt na skórze, więc używam ich zamiennie i tak też uzupełniam zapasy, kiedy jestem w Polsce. Polecam osobom posiadającym skórę bardzo wrażliwą.



A to narzędzia, którymi posługuje się aplikując maseczki, czy też zmywając je. Każdą kremową maseczkę nakładam syntetycznym pędzelkiem (mój akurat jest z Elf'a), nie ma znaczenia firma, chodzi bardziej o rodzaj pędzelka - języczkowy, jego kształt, który pomaga mi dokładnie i równomiernie rozprowadzić produkt na całej twarzy i łatwość w czyszczeniu. Do zmycia maseczek takich jak te z glinki, które się nie wchłaniają używam zwykłych gąbeczek, te akurat, to gąbeczki do demakijażu firmy Calypso, ale świetnie spisują się do tego celu, dostępne są w Rossmannie za kilka złotych, są odpowiednio duże i wygodne. Dodatkowo, co jest bardzo istotne, łatwo się czyszczą pod bieżącą wodą, jedna wystarcza na około 10 użyć.

I to by było na tyle, jeśli chodzi o moje zestawienie, nie szukam nowych produktów, te bardzo sobie chwalę, a Wy dajcie znać, czy też przywiązujecie taką uwagę do pielęgnacji, zapobieganiu i przeciwdziałaniu problemów skórnych, bo przecież zdrowo wyglądająca skóra twarzy, to bardzo istotna kwestia chyba dla wszystkich z nas. Dodatkowo zachęcam Was do odwiedzenia dobrego i profesjonalnego dermatologa, jeśli macie jakiekolwiek problemy skórne bądź chociażby, aby dowiedzieć się, jaki tak naprawdę rodzaj skóry posiadacie i jaka pielęgnacja będzie dla Was najlepsza.



Do miłego :)
Kasia