środa, 11 lutego 2015

Ulubione w 2014 roku / Gadżety


W zestawieniu ulubieńców poprzedniego roku muszą pojawić się również przyrządy/gadżety, które umilały mi codzienne i nie tylko czynności pielęgnacyjno - makijażowe. Dziele się nimi z Wami, ponieważ zwyczajnie są genialne i spełniają swoje zadania jak nic innego. Niektórzy pomyślą "zbędne rzeczy", ja powiem - zmieniły wiele w mojej pielęgnacji, stanie mojej cery, podejściu do pewnych czynności, więc kwestia, czy warto w nie zainwestować wydaje mi się bardzo oczywista.




Scholl - Velvet smooth - Elektroniczny pilnik do stóp - Kiedy przychodzi do regularnego peelingowania stóp chyba każda z nas przyzna, że ciężko czasami jest się zebrać, ta nudna czynność wykonywana mechanicznie bywa trochę zniechęcająca, no ale przecież każda z nas też chce mieć mięciutkie i zadbane stópki jak u bobaska?! Ja mogę powiedzieć, odkąd zakupiłam ten pilnik - mam takie stópki na co dzień :) Największą zaletą tego urządzenia jest to, że wystarczy użyć go (na początku) raz na tydzień, a z biegiem czasu i zadowalających rezultatów raz na miesiąc i cieszymy się piękną skórą bez zrogowaciałego naskórka i innych problemów z jakimi możemy borykać się, jeśli chodzi o tą część ciała. Bez wysiłku jak to bywa przy manualnych pilnikach, szybko i przyjemnie. Po kilku minutach peelingowania nakładam krem do stóp, skarpetki, a rano i przez kolejne tygodnie ciesze się zadbanymi stopami.
Organique - rękawica Kessa do masażu ciała - Jest to tradycyjna marokańska rękawica wykonana z ziarnistej tkaniny. Pierwotnie była stosowana w marokańskich łaźniach w trakcie rytuału hammam. Przeznaczona do peelingu ciała i głębokiego oczyszczania. Stosuje ją raz na miesiąc podczas złuszczania/oczyszczania skóry czarnym mydłem oliwnym Savon Noir (pisałam o nim w ulubieńcach pielęgnacyjnych). Wspomaga działanie mydła, pozbywając się przy okazji martwego naskórka, a masując ciało kolistymi ruchami od stóp w górę wspomagamy prawidłowe funkcjonowanie układu krwionośnego oraz przeciwdziałamy powstawaniu cellulitu. Rękawica jest mocno peelingująca i szorstka, więc idealna dla takich hardcorowców jak ja ;) po takim zabiegu czuje się zrelaksowana i zadziwiająco wypoczęta, oczywiście nasza skóra w różnych miejscach jest bardziej i mniej delikatna, dlatego ważne jest też dostosowanie siły masażu do stopnia jej wrażliwości. Dzięki tej rękawicy tradycyjne peelingi wydają mi się zbędne, a efekty są o niebo zadowalające.
Turbie Twist -  Czy firma, a raczej materiał z jakiego wykonany jest turban mogą mieć znaczenie? tak i to ogromne. Przez moją głowę przewinął się m.in. turban z Natury wykonany z mikrofibry, który po kilku użyciach okazał się zwykłą, cienką"szmatą", która zupełnie nie radziła sobie z wchłanianiem wody z włosów, po za tym był on za mały dla mnie, a raczej dla moich długich włosów, no nie, zupełnie nie spełniał swojego zadania i tak zaczęłam szukać nowego i natrafiłam na ten z Turbie Twist. Różnica w cenie jest znaczna, ale też zastosowanie i efekty kolosalnie inne. Materiał z jakiego jest wykonany jest stanowczo grubszy i bardziej miękki, dzięki czemu woda z włosów wchłaniana jest bardzo dokładnie i szybciej. Jest znacznie większy i dłuższy co sprawia, że mogę komfortowo nosić go na głowie, nie obawiając się, że zsunie się z głowy podczas wykonywania innych czynności "łazienkowych", skraca czas suszenia włosów co jest ważną kwestią, kiedy używamy jeszcze innych narządzi wydzielających ciepło do stylizacji włosów.
Clarisonic Mia 2 - soniczna szczoteczka do oczyszczania twarzy - To cudo przyczyniło się do totalnej transformacji stanu mojej cery. Używam jej od października 2013 roku i z miesiąca na miesiąc obserwowałam przemianę, która do dziś jest bardzo zauważalna nie tylko przeze mnie, ale i  przez moje otoczenie. Już chyba każdy wie jakie rezultaty przy jej stosowaniu obiecuje nam producent ja mogę dodać tylko moje wrażenie i to co zrobiła z moją skórą. Przede wszystkim stan jej zupełnie się zmienił, jest "wolna" od wągrów, zanieczyszczeń, naskórek regularnie co wieczór jest złuszczany, przez co peelingi odchodzą w niepamięć. Stanowczo rzadziej pojawiają się niedoskonałości, a przebarwienia potrądzikowe szybko bledną, żeby zaraz w ogóle ich nie było. Struktura skóry staje się bardziej gładka, a koloryt wyrównany. Dzięki tej szczoteczce moja skóra wygląda świeżo i promiennie bez makijażu, a z nim każdy produkt wygląda lepiej i dłużej się utrzymuje. Tak mogłabym zachwalać, ale myślę, że opinia każdej osoby, która stosuje tą szczoteczkę potwierdza jej niesamowite, zbawienne działania na skórę i poprawę jej kondycji.
RealTechniques - Miracle Complexion Sponge - Kiedy pierwszy raz miałam okazje nakładać podkład Beauty Blenderem, mój stosunek do makijażu zupełnie się zmienił. Efekt, jaki uzyskuje się taką gąbką chciałam uzyskać zawsze. Wypróbowałam kilka rodzai pędzli do podkładu, ale nigdy nie byłam dostatecznie zadowolona z efektu jakie dawały, zawsze podkład wydawał mi się bardzo widoczny i miałam wrażenie, że jest go za dużo. Beauty Blender po zużyciu zamieniłam na Miracle Sponge RT, ponieważ oprócz struktury gąbki i jej miękkości  efekt, jaki dają na twarzy zupełnie się nie różni, a cena owszem. Dzięki aplikacji podkładu taką gąbką, makijaż prezentuje się o wiele lżej, bez smug bez efektu maski - makijaż wygląda świeżo promiennie przy małej ilości produktu i skróconym czasie jego wykonania- nie jestem w stanie już obejść się bez niej. Jeśli chodzi o jej czyszczenie, doszłam już do takiej wprawy, że gąbeczka przy praktycznie codziennym użyciu i czyszczeniu po wykonaniu makijażu służy mi pół roku nie nosząc na sobie uszkodzeń struktury itp. Po pół roku zmieniam ją na nową ze względu na to, iż po takim czasie staje się twardsza i nie przyjemna w użytkowaniu. Polecam!


A Wy macie swoje ulubione "narzędzia tortur" :) ? Ja bez swoich już nie wyobrażam sobie poszczególnych, wymienionych czynności i  serdecznie wam je polecam!


Pozdrawiam
Kasia






poniedziałek, 9 lutego 2015

Ulubione w 2014 roku / Makijaż



Czas na kolorowe perełki, które umilały mi 2014 rok praktycznie codziennie. Produkty, które postanowiłam zawrzeć w zestawieniu ulubieńców minionego roku, to kosmetyki, na których mogłam polegać nie martwiąc się o ich trwałość, czy też trud w korzystaniu z nich. Niektóre to odkrycia 2014, a inne to już stali bywalcy bez których mój makijaż nie satysfakcjonowałby mnie tak bardzo, jak ma to miejsce. W kosmetykach kolorowych zawsze poszukuje dobrej jakości i trwałości, cena jest kolejnym elementem na który zwracam uwagę (ale nie najważniejszym) i jak możecie zauważyć moje perełki, to różny przedział cenowy, dlatego warto czasami zainwestować w dobry produkt, a czasami możemy znaleźć go w pobliskiej drogerii za kilka złotych. Nie często pisze w swoich postach o kolorowych kosmetykach (jestem dosyć nudna i stała w uczuciach, jeśli o to chodzi), więcej u mnie jest pielęgnacji, dlatego jest to też dobra okazja na przybliżenie wam tajemnicy mojego makijażu i tego co skrywa moja toaletka. Główną dewizą jaką się kieruję, kiedy chodzi o make up, jest przede wszystkim to aby pasował on do mnie, był dodatkiem, podkreślał moje atuty, a nie mnie przebierał - uśmiech jest sekretem, a każda twarz będzie promiennie wyglądać ;)



1. Paese - Matowy cień do powiek - 605 kaszmir - Idealny beżowy cień bazowy, którego używam na całą powiekę, wyrównuje jej koloryt i rozświetla spojrzenie. Utrzymuję się nienagannie cały dzień.
2. MAC - Mineralize Skinfinish Natural - Light Plus - Rewelacyjny kosmetyk, który po pierwsze przedłuża trwałość podkładu/korektowa, matuje twarz, a zarazem ją rozświetla nie dając przy tym pudrowego wykończenia, które w większości przypadków uzyskujemy przy stosowaniu pudrów wykańczających. Jest bardzo drobno zmielony, dzięki czemu jest bardzo wydajny (mam go od początku poprzedniego roku, a dopiero teraz pojawiło się denko). Przyglądając się mu pod światło dzienne możemy zauważyć drobinki, których nie widać zupełnie na twarzy, a dzięki którym twarz jest zdrowo rozświetlona i rozpromieniona. Kolor jest na tyle neutralny, można by powiedzieć transparentny, że z powodzeniem używam go przez cały rok.
3. MAC - Pro Longer Paint Pot - Soft Ochre - Rewelacyjna baza pod cienie. Nałożona solo, pięknie wyrównuje kolor powieki, a przez to, że kolor jest bardzo zbliżony do koloru skóry, z powodzeniem spiesząc się można ją w takiej postaci zostawić i nie martwić się o przebijające żyłki. Cienie zaaplikowane na nią utrzymują się cały dzień, nie tracąc na intensywności koloru. Kolejny raz wydajność kosmetyków Mac zadziwia - fakt potrzeba tego produktu bardzo niewiele, ale jak dotąd nie widzę ubytku w słoiczku, a produkt używam już pół roku.
4. Lovely - Pump Up Mascara - Przyznam szczerze, że zachwyty o tej maskarze krążyły wokół mnie od bardzo dawna i nawet zważywszy na cenę (9zł), nie byłam w stanie przekonać się do jej zakupu aż któregoś dnia stwierdziłam no dobra zaryzykuje, najwyżej zbiednieje o 9zł ;) (Naturalnie nie chodziło tu o cenę, tylko o to co ja zrobię z kosmetykiem, który się nie spisze, a że w większości przypadków raczej nie decyduje się na "eksperymentowanie", nie mogłam się przemóc do zakupu). Oczywiście teraz mogę się tylko pukać w głowę dlaczego tak długo zwlekałam. Mascara okazała się jedną z najlepszych jakie miałam okazję używać (a miałam okazję używać tych z górnych półek również), po pierwszym użyciu byłam w szoku jak ładnie wygląda na rzęsach, w formie zadośćuczynienia postanowiłam sprawić ją w prezencie każdego bliskiej mi kobiecie i do tej pory nie otrzymałam żadnych reklamacji. Niesamowite że produkt za 9zł może okazać się tak dobry, kiedy to jeszcze kilka miesięcy wcześniej decydujemy się na zakup maskary jakiejś marki ponad 10-cio krotnie droższej, a nasze oczekiwania do niej bledną wraz z pierwszym użyciem. Odkrycie (dla mnie) 2014 roku!
5. Illamasqua - Medium Pencil : for eyes, face and body - Colour Vow - Najtrwalsza cielista kredka na linie wodną. Chyba już każdy zna trik na zmęczone spojrzenie. Miałam okazję używać kilka różnych firm, ale ta okazuje się najlepsza, może nie chodzi tu o kolor, bo jest on bardzo zbliżony ma Maxfactor, ale chodzi mi o trwałość. Zazwyczaj było tak, że kiedy stosowałam cielistą kredkę na linie wodną, żadna nie utrzymywała się za długo, już po kilku godzinach nie było jej zupełnie widać, a z tą jest inaczej, komfort noszenia przez cały dzień i efekt wypoczętych oczu zatrzymany do wieczornego zmycia makijażu. Niestety, z tego co słyszałam, firma Illamasqua zmieniła konsystencję tej kredki i nie jest już tak dobra, nad czym bardzo ubolewam i po skończeniu tej będę musiała poszukać czegoś równie dobrego. Jakieś sugestie?
6. MAC - Pro Longwear Concealer - NC20 - Najlepszy korektor na niedoskonałości. Ulubieńcem jest już od 2013 roku, kiedy to borykałam się z problemami skórnymi na twarzy i żaden korektor nie radził sobie z ich zakryciem, w taki sposób żebym ja czuła się komfortowo nosząc go na twarzy. Nie wyobrażam sobie nosić go pod oczami ze względu na to, że mocno zastyga i może mieć tendencje do wysuszania skóry. Słyszałam o nim wiele opinii, ale z jedną zupełnie nie mogę się zgodzić (może to kwestia sposobu aplikacji) - nie kryje - oj dla mnie kryje bardzo, a nawet w tamtym okresie zbawiennie. Zasadnicza kwestia przy aplikacji, nałożyć punktowo, poczekać kilka sekund aż zastygnie i rozblendować brzegi, żeby się nie odcinał od reszty twarzy i gotowe, nic nie widać, a utrzymuje się cały dzień. Uważam że jest to najlepszy korektor na rynku. Jest bardzo wydajny co może być jego minusem, ponieważ producent mówi nam, że trzeba go zużyć 6 miesięcy od otwarcia, no cóż ja używam go prawie półtora roku i ani konsystencja ani kolor się nie zmienił, więc używam go dalej, po tak długim okresie udało mi się zużyć go dopiero połowę i nie sądzę, żeby ktoś był w stanie szybciej to zrobić.
7. Make Up For Ever  - HD Foundation - N117 - Nie, nie zdradziłam swojego ulubionego podkładu Bourjois, po prostu zapragnęłam czegoś ekstra trwałego. Nie jest to podkład do codziennego stosowania i raczej na wielkie wyjścia, ze względu na swoje właściwości dlatego właśnie tak też go używam. Bourjois to delikatne krycie i nawilżające właściwości, które w sytuacjach ekstremalnych takich jak wielkie wyjścia, długa impreza albo nieskazitelny makijaż twarzy przez cały dzień nie do końca się spisuje - to jest raczej MUFE HD. Fakt twarz wygląda po jego aplikacji jak po komputerowej korekcie, ale ja nie potrzebuje takiego efektu na co dzień, lubię naturalny wygląd, kiedy "nasza" skóra delikatnie przebija przez makijaż, a to co ma być przykryte nie rzuca się na pierwszy plan, ale są też sytuacje, kiedy potrzebujemy wyglądać idealnie i do takich zadań właśnie jest ten produkt, świetnie spisze się na ślubie, na sesji zdjęciowej, czy też na ważne spotkania, ale stosowany na co dzień może troszkę z czasem przesuszać skórę.
8. MAC - Electric Cool Eye Shadow - Gilded Thrill - Tak jak uwielbiam Color Tattoo on and on bronze tak też pokochałam od pierwszej aplikacji w salonie Mac ten cień. Konsystencja tego produktu jest niesamowita i bardzo przyjemna w aplikacji, do której wystarczy nasz palec. Zanurzając go w słoiczku ma się wrażenie dotykania puchatej poduszeczki, dosłownie jedno dotknięcie wystarczy, aby zaaplikować cień na powiekę i uzyskać niesamowity efekt. Kolor mieni się na odcienie złotego, miedzianego, różowego, a nałożony na przykładowo on and on bronze na środek powieki, pięknie rozświetla makijaż i dodaje mu innego, ciekawego charakteru. Cudowny odcień, który będzie wybijał jasną tęczówkę oka i nikt obojętnie nie przejdzie obok takiego spojrzenia ;)
9. Dr. G - Brightening Balm SPF 30 PA++ - Uwielbiam ten krem BB, oprócz drogeryjnego Garniera, który udaje krem BB, nie miałam okazji stosować innych, ale jedno muszę powiedzieć, ten zagości na stałe w mojej kosmetyczce. Jest to zdecydowanie ulubiony kosmetyk kolorowo/pielęgnacyjny 2013 roku, ponieważ wtedy go odkryłam. Kiedy potrzebuje krycia, zdrowego wyglądu zarazem, a moja skóra w danym momencie jest podrażniona, przesuszona bądź zmęczona, sięgam po ten kosmetyk i mam tak jakby nową skórę. Może to nie jest najtrwalszy produkt świata, ale 8h z powodzeniem się utrzymuje. Moim jedynym zastrzeżeniem jest kolor, troszeczkę dla mnie zbyt szary, fakt  po aplikacji produkt tak ładnie stapia się z cerą, że nie jest to bardzo widoczne, ale jednak wolałabym żeby był on odrobinę jaśniejszy. Formuła i kolor tego kosmetyku ostatnimi czasy się zmieniła, więc przy zakupie następnego opakowania mam nadzieje, że ten mały defekt nie będzie mi już przeszkadzał.
10. Collection Lasting Perfection - Fair 1 - Kultowy korektor, o którym zgodnie mogę powiedzieć - świetnie kryjący. Kolejne opakowanie tego kosmetyku już na mnie czeka co może tylko dobrze o nim świadczyć. Świetnie kryje - to prawda, jednak w okolicach oczu trzeba z nim uważać. Używam go tylko pod oczy i po kilku miesiącach stosowania zauważyłam, że przesusza skórę, a ze względu na już delikatną jej strukturę, byłam zmuszona zainwestować w mocno nawilżający krem. Efekt, jaki daje korektor bardzo mnie zadowala, więc wraz z mocno nawilżającym kremem pod oczy, problem znika i nie muszę się martwić o przebijające cienie od oczami.
11. Make Up For Ever - Aqua Brow - 25 - Kolejne odkrycie 2013 roku, które służyło mi dosłownie za każdym razem, kiedy wykonywałam makijaż w 2014 roku. Dopiero teraz zaczyna mi się kończyć, dlatego postanowiłam przy okazji promocji w Sephora zaopatrzyć się w kolejne opakowanie, już jaśniejszego koloru, ten jednak z biegiem czasu zauważyłam, że jest za ciemny. Nie jest to wodoodporny produkt jak obiecuje nam producent, ale kiedy dopadnie nas nagle deszcz nie musimy się też martwić ze produkt spłynie nam z brwi. Moje brwi są dosyć gęste, dlatego ja głównie używam tego produktu do podkreślenia ich kształtu i delikatnego wypełnienia na ich końcach. Nie potrzeba tego produktu wiele do stworzenia ładnie podkreślonych i zadbanych brwi, dzięki czemu staje się on również bardzo wydajny.



 12. Urban Decay - Naked Basics - Moja codzienna paletka, po którą najczęściej sięgam, odkąd się w nią zaopatrzyłam. Nie wyobrażam sobie zabierać dużej palety w podróż, to maleństwo w zupełności wystarczy mi, żeby stworzyć dzienny, jak i wieczorowy makijaż. Cienie są bardzo trwałe i łatwe w aplikacji, bardzo dobrze napigmentowane z łatwością się blendują.
13. Inglot - Puder do modelowania twarzy HD - 505 - Zdecydowany hit 2014 roku! To już mój drugi wkład i na pewno nie ostatni. Nie jest może najbardziej wydajny, ale wybaczam mu to na stracie. Świetny do konturowania twarzy, w kolorze w jakim powinien być taki produkt, czyli szaro-brązowo-brudnym, zupełnie neutralnym ani za ciepły ani za zimny, po prostu idealny!
14. T. LeClerc - Fard a Joues Poudre - 11 Peche Veloutee - Wiosną tamtego roku bezowocnie poszukiwałam koralowego różu do policzków, nic nie wydawało mi się odpowiednie aż tu pod koniec wakacji Deauty Box postanowił spełnić moje oczekiwania i otworzyć mi oczy na firmę T. LeClerc. Od tamtej pory (nie ważne że jest zima) nie mogę się nim nacieszyć :) i używam go codziennie, jest idealny. Dodaje świeżości twarzy, staje się ona bardziej promienna i wypoczęta - uwielbiam takie kosmetyki. Róż jest zadziwiająco wydajny, ponieważ opakowanie jest bardziej naruszone przez ząb czasu niż zawartość.



15. Maxfactor - Max Effect Gloss Cube - 01 Soft Rose - Produkt ten oprócz tego, że ma cudowny delikatny kolor, który bardzo kusząco prezentuje się na ustach, nie sklejając ich jak to błyszczyki mają w naturze, to szybciutko się go aplikuje, nie musimy wspomagać się lusterkiem i najważniejsze! - nawilża i pielęgnuje! Dobrze służył mi latem ze względu na jego szybką aplikację bez lusterka, to zimą uratował i ukoił mi usta, których nie mogłam doprowadzić do porządku przez suche i zimne powietrze, były strasznie popękane i nic im tak nie pomagało, jak właśnie ten błyszczyk.
16. Maybelline - Color Whisper - Lust for blush 220 - Cudowny kolor, który zauroczył mnie pod koniec 2013 roku i zagościł na cały 2014 tak intensywnie, że większość pomadek odeszła w zapomnienie, a tą tak namiętnie używałam, że szybko musiałam zaopatrzyć się w kolejne opakowanie. Bardzo zdrowy, różowy odcień powoduje, że usta pięknie są podkreślone, ale nie rzucają się nachalnie w oczy. Dodatkowo pomadka ma delikatne właściwości nawilżające, nie utrzymuje się zbyt długo, ale jak w przypadku błyszczyka, możemy poradzić sobie z jej replikacją bez potrzeby wspomagania się lusterkiem. Idealny odcień na co dzień, jak i do wieczorowego smokey eyes. "Nie przebiera, ale ubiera usta" ;)
17. Golden Rose - Velvet Matte - Kolor 10 i 15 - Razem na podium. Piękne kolory, 10 wpisze się w dzienny makijaż, a 15 idealnie sprawdzi na wieczór. Mega trwałe pomadki matujące, niestety tak matujące, że na noc bez grubej warstwy balsamu na usta (jeśli chcemy ją często nosić) nie obejdzie się. Możemy je nosić na ustach, jeść, pić a pomadka dalej tam będzie. Na pewno zaopatrzę się jeszcze w jakieś kolory, bo za tak niską cenę, to aż grzech ;) Polecam!


To już wszystkie skarby jakie chciałam wam przedstawić. Lubie testować nowe kosmetyki (szczególnie, kiedy okazują się rewelacyjne), ale jeśli chodzi o kolorówkę - jak czegoś się uczepie, to nic nie jest w stanie mnie popchnąć do zakupu nowości. Każdą z tych perełek mogę wam serdecznie polecić i mam nadzieje, że tak jak u mnie, tak i u was będę spisywać się nienagannie i będą wam umilać tą przyjemną (tylko dla nas) cześć dnia jaką jest czas wykonywania makijażu. 




Pozdrawiam
Kasia :*

środa, 21 stycznia 2015

Ulubione w 2014 / Pielęgnacja


Nadszedł czas na małe podsumowanie. Poprzedni rok okazał się całkiem niezły, jeśli chodzi o trafność w wyborze kosmetyków, które spełniły w moje oczekiwania i potrzeby. Nie wiele pojawiało się tak zwanych bubli, w większości byłam mniej lub bardziej zadowolona i tak, postanowiłam się z Wami nimi podzielić. Większość to stali bywalcy, do których ciągle wracam na tyle, że świadomie mogę je polecać innym, niektóre znam już od dawna inne od kilku miesięcy, ale wszystkie zgodnie zasługują na pojawienie się w tym poście, wybrałam te szczególnie dobre bez których nie wyobrażam sobie już codziennej pielęgnacji.

A zatem zapraszam i polecam Wam moje odkrycia, a może część już znacie i używacie, jeśli tak koniecznie dajcie znać, czy tak samo je doceniacie jak ja.


1. Vichy Capital Soleil SPF 50 - Po ostatnich wakacjach już wiem, że będzie to kosmetyk, do którego zawsze będę z chęcią wracać. Jeśli macie jasną karnację i wrażliwą skórę, musicie używać wysokich filtrów, a nie znosicie efektu "białej błyszczącej twarzy", jaki zazwyczaj daje tak wysoka ochrona przeciwsłoneczna, musicie wypróbować ten kosmetyk. Komfort "noszenia" przez cały dzień, zero obawy o poparzenia sprawia, że emulsja ta musi tutaj zagościć.
2. Pixi Glow Tonik - Kultowy tonik brytyjskiej marki, który opętał świat youtube. Kupując go mimo wszytko podchodziłam z dystansem, na swoim koncie mam już kilka prób z tego typu tonikami, ale zawsze okazywały się troszeczkę zbyt mocne w działaniu. Wielkie zaskoczenie, a efekty na skórze bardzo zadowalające, ponieważ bardzo delikatnie złuszcza, nie zawiera alkoholu, więc nie przesusza mi skóry, stworzony z naturalnych składników myślę, że będzie odpowiedni dla każdego rodzaju skóry. Trochę to oszukany ulubieniec roku, ponieważ stosuje go od 2 miesięcy, ale już teraz mogę powiedzieć, że zagości w mojej wieczornej pielęgnacji na dłużej.
3. Bioderma Hydrabio Legere i Riche - Obydwa kremy to tak naprawdę odkrycie 2013 roku, od tamtej pory kończę jeden i kupuję kolejny, ponieważ zwyczajnie są genialne. Wersja Legere to lekki krem nawilżający, który używam codziennie rano pod makijaż, skóra jest dostatecznie nawilżona, ale nie przeciążona, makijaż trzyma się na nim bez zastrzeżeń. Wersja Riche to już jak sama nazwa wskazuje - bogata konsystencja, która idealnie spisuje się na noc, pomimo gęstej konsystencji bardzo dobrze się wchłania nie pozostawia żadnej warstwy na twarzy, skóra jest cudowanie nawilżona, miękka i gładka. Są to kosmetyki hipoalergiczne, nie zatykają porów, posiadają bardzo subtelny zapach, który szybko się ulatnia. Jak każdy krem/serum wklepuję je w skórę, nie wmasowuje - to jest też ważna kwestia przy stosowaniu tego typu kosmetyków. Długo szukałam odpowiednich kremów na dzień i na noc, a od ponad roku w pełni mogę powiedzieć, że znalazłam. Polecam wam serdecznie! Numer jeden!
4. La Roche Posay Redermic R - Na koniec 2013 roku ten krem uratował mi skórę i samopoczucie. W tamtym okresie borykałam się ze strasznym problemem skóry jakim był trądzik, nie miałam możliwości udać się w danym momencie do dermatologa, więc zanim to nastąpiło, próbowałam się ratować tym co było dostępne w aptece i tak natrafiłam na ten krem. Jak dobrze wiecie retinol posiada właściwości przeciwzmarszczkowe, ale jego pierwotnym zastosowaniem była walka z trądzikiem, po czasie okazało się że ma on jeszcze dodatkowe właściwości przeciwzmarszczkowe. Używałam go przed kuracją trądzikową, jak i po czyli cały początek 2014 roku, kiedy jeszcze zostały mi ślady potrądzikowe. Uważam, że bardzo przyczynił się do zmiany wyglądu mojej cery, problem zniknął na tyle że ja sama dobrze się czuję we własnej skórze, wiadomo czasami pojawiają się jakieś niespodzianki, ale nie jest to aż tak masowe i intensywne jak było. Jeśli macie problemy z cerą, trądzikiem lub zaskórnikami polecam wam kurację tym kremem. Czytałam wiele opinii, że krem zatyka pory, ja naprawdę muszę na to uważać a tutaj absolutnie nie było takiego problemu, dobrze się wchłaniał, specyficznie pachniał, ale efekty były ważniejsze, po za tym zapach szybko się ulatnia, może efektu przeciwzmarszczkowego nadzwyczaj nie zauważyłam, jednakże na czym innych mi zależało. Pomimo niezbyt dużego stężenia retinolu polecam stosować dodatkowo dobry krem nawilżający, ponieważ ten może skórę przesuszać.
5. La Roche Posay Effaclar, Oczyszczasjący żel do twarzy - Świetnie oczyszczający żel, który nie przesusza mojej skóry jak to było w przypadku Vichy Normaderm. Używam go razem z szczoteczką Clarisonic jako ostatni etap oczyszczania twarzy wieczorem i nie mam żadnych zastrzeżeń, skóra jest świeża, pozostałości makijażu dokładnie zmyte, niczego więcej nie mogę oczekiwać. Super!
6. Kiehl's Midnight Recovery Concentrate - Ulubieniec bez dwóch zdań, niestety już wykończony totalnie, smutek nastąpił...lecz nie na długo, kolejne opakowanie już czeka :) Pisałam o nim tutaj i wszystko podtrzymuje. Dodatkowym plusem jest jego wydajność, służył mi cały rok! raczej mało kiedy możemy używać kosmetyk pielęgnacyjny przez rok. Polecam serdecznie.
7. La Roche Posay Serozinc - Spray, który pięknie łagodzi wszelkie podrażnienia, uszkodzenia skóry, dzięki zawartości cynku przyspiesza ich gojenie się. Wskazany dla osób z niedoskonałościami, ale ja sądzę, że osobom z wrażliwą skórą również się sprawdzi, przynosząc uczucie ukojenia. Istnieje wiele opinii, że to samo działanie można uzyskać dzięki wodzie termalnej Uriage, absolutnie się z tym nie zgadzam. Serozinc przyspiesza gojenie się drobnych uszkodzeń skóry, zmian trądzikowych, Urage nie, stosowałam i różnica jest znaczna.
 8. Organique Tonik oczarowy - Świetny tonik dla osób z cerą naczyniową, ponieważ działa przeciwzapalnie, neutralizuje zaczerwienienia skóry, obkurcza naczynia krwionośne i nawilża przy tym skórę twarzy. Posiada właściwości bakteriobójcze, poprawia ukrwienia skóry, dlatego stosuję go zawsze rano, spryskuje nim twarz, ponieważ posiada atomizer, nakładam krem nawilżający, czekam aż wszystko się wchłonie i mogę przystąpić do makijażu. Można stosować go również podczas zabiegów kosmetycznych. Jak zwykle Organique nie zawodzi, świetny produkt.
9. Organique, Peeling enzymatyczny - Jedyny peeling, jaki sprawdza się przy moim typie skóry. Dobrze i stopniowo złuszcza martwy naskórek, nie podrażniając przy tym. Nakładam jak maseczkę, po 15 minutach masuje zwilżonymi opuszkami palców, a potem zmywam zwilżoną gąbeczką - skóra jest świeża, przywrócony jest jej naturalny blask, zero podrażnień i zero problemów z suchymi skórkami. Jest dosyć drogi, ale wystarcza na długo, ponieważ nie wiele produktu trzeba na całą twarz, a używam go raz lub dwa razy w tygodniu.
10. Cutting Edge Hydrat - Czysty kwas hialuronowy, który stosuje na przemian z serum pod krem na noc. Wspomaga działanie kremu, nawilżając głębsze warstwy skóry. Producent zaleca jego wmasowanie ja natomiast go wklepuje, ze względu na lepką formę lepiej się wchłania wklepany, a efekt lepkości skóry zupełnie znika. Skóra jest sprężysta, dobrze nawilżona. Posiada również właściwości gojące.
11. Perfecta, Bankietowa maseczka na twarz i pod oczy - Uwielbiam kosmetyki, które działają już przy pierwszym zastosowaniu, wy pewnie też?! Dlatego koniecznie ją wypróbujcie. Jest rewelacyjna i niezastąpiona, kolejny rok w mojej pielęgnacji. Pisałam o niej tutaj. Koniecznie musicie się skusić!
12. Evergetikon, krem pod oczy - Naturalny ziołowy krem pod oczy z wyciągiem z mirtu, zakupiony na wakacjach w Grecji. Świetnie nawilża, wygładza okolice oczu, działa antyseptycznie. Więc jeśli będziecie na wakacjach na Krecie polecam wam zajrzeć do sklepiku z ręcznie robionymi, naturalnymi kosmetykami - jest w czym przebierać :)



13. Najel, Naturalny olejek ze słodkich migdałów - Wielofunkcyjny olejek, który ja stosuje głównie na ciało w szczególności na okolice ud, pośladki, brzuch i biust. Bogaty w witaminy, rewelacyjnie nawilża, zmiękcza i wzmacnia skórę. Posiada również działanie lecznicze, idealny do pielęgnacji suchej, atopowej skóry. Można go stosować również przy pielęgnacji noworodków, jest lekki, stosunkowo szybko się wchłania. Głównie polecany kobietom w ciąży do pielęgnacji ciała w walce przeciw powstawianiu rozstępów. Jest to moje drugie opakowanie i w dniach, kiedy nie mam ochoty czekać aż się wchłonie (bo jednak chwilkę trzeba) używam balsamów, maseł, które posiadają go w składnie i jak na razie nie mam na co się skarżyć. Polecam!
14. The Body Shop, Masła do ciała miód i malina - Moje dwa ulubione zapachy, do których często wracam, a zawsze udaje mi się je kupić w promocji (taka ze mnie szczęściara). Pięknie i długotrwale nawilżają skórę, cudownie pachną, dobrze się rozprowadzają i są wydajne dzięki konsystencji, która pod wpływem ciepła ciała ładnie i równomiernie rozprowadza się po jego powierzchni. Ulubieniec nie tylko 2014 roku.
15. Almea Xnail, Olejek do skórek i paznokci - Dzięki zawartości naturalny składników olejek dobrze nawilża i poprawia kondycję paznokci, są bardziej elastyczne i grubsze. Niestety, musiałam zrezygnować z cudownej odżywki Nail Tek'a (pisałam o niej tutaj) i znaleźć coś bardziej naturalnego, może paznokcie nie rosną tak szybko i nie są aż tak mocne i odporne na uszkodzenia jak po stosowaniu Nail Tek'a, ale efekt jest zadowalający, nie mam jakiś większych problemów z nimi, więc myślę, że jeszcze długo będę na niego stawiać.
16. Avon, Lawendowa maska do stóp - Stosowałam wiele peelingów/masek do stóp i nigdy nie dawały mi takiego efektu jak ten. Szybka i przyjemna w stosowaniu. Zostawiam ją ja stopach na kilka minut, po czym masując zmywam, a stópki są mięciutkie i odprężone. Może to taki zbędny produkt, a mi bardzo umila kąpiel, odpręża i zostawia przyjemne uczucie nawilżenia na stopach.
17. Burt's Bees, Cytrynowe masełko do skórek wokół paznokcia - Bardzo treściwe masełko, które cudowanie pachnie i nawilża skórki, nie mam powodu ich wycinać, są dobrze zmiękczone, a poprzez masaż odpowiednio odsunięte. Używam go codziennie na noc, taki rytuał. Świetny i naturalny produkt.
18. Regenerum, serum do pięt - Mała pojemność, a jakże wydajna. Świetne serum, kiedy potrzebuje natychmiastowego nawilżenia stóp lub podrasowania samych pięt. Wystarczy niewielka ilość, bardzo dobrze i dogłębnie nawilża, zmiękcza skórę, stópki jak u niemowlaczka :) Polecam!
19. Organique, Savon Noir Czarne mydło oliwne - Naturalne mydło powstałe z mieszanki oleju i zmielonych czarnych oliwek, może wyglądem nie zachęca, ale działanie za to ma rewelacyjne. Używam go raz w tygodniu nakładając na myjkę/rękawiczkę z Organique (ona dodatkowo jest szorstka) i myje całe ciało masując od stóp do góry, wykonuje peeling. Mydło delikatnie się pieni, oczyszcza dogłębnie skórę pozbywając ją martwego naskórka. Skóra po takim zabiegu jest mięciutka, sprężysta, dobrze oczyszczona i nawilżona. Mydełko nadaje się do skór wrażliwych, jak i dla dzieci. Można stosować je również jako oczyszczającą maskę do twarzy, ja jednak głównie stosuje je do ciała. Hit zeszłego roku!
20. L'biotica Biovax, Maska do włosów - Wszystkim (tak sądzę) dobrze znana, po moich denkach możecie stwierdzić, że nie tylko od roku lubiana. Nie wyobrażam sobie jej nie mieć w zapasie. Moja ulubiona to właśnie Latte, pięknie nawilża i zmiękcza włosy, stosuje ją często jako po prostu maskę lub przy metodzie OMO nakładam ją jako pierwszą odżywkę na włosy. Wiele maseczek już przetestowałam i uważam, że ta jest najlepsza.
21. HiPP Masło do ciała - Trochę oszukany ulubieniec, bo wpadł mi w rączki na początku grudnia i wydaje mi się też, że jest to stosunkowa nowość na rynku. Przeznaczone dla kobiet w ciąży, ale jeśli nie jesteście, zupełnie bym się tym nie sugerowała, ponieważ działanie jest rewelacyjne - musicie je spróbować. Pachnie obłędnie, tak jak i oliwka, utrzymuje się przez cały dzień, a przede wszystkim cudowanie nawilża ciało. Nie zawiera oleju mineralnego, parabenów i innych paskudztw, których nie chcemy w tego typu kosmetykach. Nawilżenie utrzymuje się cały dzień do kolejnej kąpieli, mogłabym tak pisać same superlatywy, ponieważ jestem nim oczarowana i na pewno sięgnę po kolejny słoiczek. Zawiera również olejek migdałowy co dodatkowo jest dla mnie plusem. Szukajcie w Rossmannach.
22. Yves Rocher, krem do rąk z wyciągiem z arniki - Bardzo przyjemny krem, który kupuje ponownie kiedy tylko skończy mi się opakowanie. Stosuje go w ciągu dnia ponieważ szybko się wchłania i nie pozostawia lepkiej warstwy. Bardzo dobrze nawilża i ciekawie pachnie.


Oczywiście tych ulubieńców byłoby więcej, ale z wiadomych względów musiałam wyodrębnić produkty szczególnie wybitne. Zaglądajcie w moje denka, a jeśli znajdziecie tam produkty powtarzające się nie oznacza to nic innego jak właśnie to, że są również moimi ulubieńcami.
Ciekawa jestem, czy któryś z wymienionych przeze mnie kosmetyków również przypadł wam do gustu w 2014 roku, dajcie koniecznie znać.



Pozdrawiam :)
Kasia




wtorek, 13 stycznia 2015

Wracam, wracam...


Troszkę mnie tu nie było, ale wierzcie lub nie, tęskniłam bardzo. Prowadzenie bloga to ogromna przyjemność i nie chce z niej rezygnować. Wiadomo jednak, że pewne sytuacje, obowiązki czasami przysłaniają nam przyjemności i na poczet ważniejszym sprawom musimy je odłożyć na później.
W przeciągu tych 3 miesięcy wiele się u mnie wydarzyło, pozmieniało, wywróciło :) oczywiście są to same pozytywne zmiany, z których się niezmiernie cieszę. Przede wszystkim zmieniłam miejsce zamieszkania (nadal jest to Bruksela), a co za tym idzie, przeprowadzka, papiery, porządki, aranżacja wnętrz, czas spędzony na poszukiwaniu wysublimowanych (jak dla mnie) mebli/dodatków. Zawsze byłam zwolenniczką prostoty i minimalizmu, więc aby osiągnąć zamierzony efekt troszkę musiałam temu poświęcić (a to jeszcze nie koniec). Dlatego na pewno w kolejnych postach pojawią się moje pomysły na aranżacje, nie zawsze musimy przeznaczyć na dodatki fortunę i tym właśnie chce się z wami podzielić.
Kolejną kwestią, którą na pewno zauważycie w przyszłych postach, jest wiadomość, która totalnie zrewolucjonizowała moje życie - zostanę mamą i ogromnie się z tego cieszę :) Jak możecie się domyślać lub nie, pojawi się nowy temat moich postów :)
Nie tłumacząc się dłużej oto kilka fotek z tego okresu, które częściowo przedstawiają co się u mnie działo, gdzie i jak.


 Moja perełka, nie mogę się napatrzeć na ten stolik, długo szukałam i znalazłam, zgodnie z naturą :)

 Wszyscy mają stroik, ja mam świeczki ;)

 Święta bez choinki? nie ma takiej możliwości...bidulka uschła z tęsknoty, cieszyła nasze oczy aż 3 tygodnie :)

 Jak święta to oczywiście musi też być pomarańczka nabijana goździkami, zapach świąteczny murowany w całym mieszkaniu.

 Wielki szał ciał z powodu otwarcia na Rue Neuve w Brukseli Primarka. Minął miesiąc, a kolejka z barierkami dalej tam jest :) za każdym razem, kiedy tamtędy przechodzę mam Déjà vu...seriously?

Najlepsze lody świata! Bezwarunkowo! Jeśli będziecie w Häagen-Dazs
koniecznie spróbujcie lody o smaku Chocolate Midnight Cookies, wariactwo, po prostu wariactwo :) Ciekawostka - do produkcji tych lodów wykorzystuje się wyłącznie naturalne składniki, a przedsiębiorstwo powstało w Nowym Yorku, założył ją polski imigrant żydowskiego pochodzenia. Go Poland! Grycanki mogą się schować ;)

 Mój Wittchen już się wysłużył, w końcu ma już około 8 lat, czas znaleźć godną następczynie, tym razem zdecydowałam się na portfel z Furlii.

 Czarna sierściuszka bardzo się stęskniła, tak mniej więcej wyglądały moje kolana przez 2 tyg pobytu w Polsce.

 Moi bliscy już to wiedzą, a ja się przyznaje bez bicia...tak, jestem uzależniona od futerek :)

 No czyż one nie są słodkie ;)

Rudolf w końcu ma koleżankę, może troszkę sfochowaną ale jaką uroczą :) Piękny prezent.



Pozdrawiam i do następnego :)
Kasia