sobota, 20 września 2014

Ostatnie dni lata w Château de la Hulpe


Jesień tuż tuż, a pogoda w Brukseli bardzo rozpieszcza, wysoka temperatura utrzymuje się kolejny tydzień co sprzyja częstszemu spędzaniu wolnego czasu na świeżym powietrzu. Niestety, niedługo ma to się zmienić, dlatego wolną sobotę postanowiłam spędzić na łonie natury, racząc się ostatnimi promieniami lata. La Hulpe znajduje się 20km na południowy-wschód od Brukseli, czyli wita nas Walonia. Zazwyczaj decyduje się na wycieczkę rowerową w to miejsce, jednak tym razem należał mi się błogi relax, więc postanowiłam udać się autem. Zamek La Hulpe można zwiedzić w niektóre miesiące (z tego co pamiętam, to chyba w lipcu), dodatkowo można go wynająć, na przykład na przyjęcie weselne. Ogromna przestrzeń zieleni, las dookoła, jeziora, stawy i cudowne słońce - czy relax mógłby wyglądać inaczej?





Taverne De L'Homme Bleu 






















Po przyjemnym spacerze tak mniej więcej mijały mi kolejne beztroskie godziny :)




Pozdrawiam
Kasia




poniedziałek, 15 września 2014

Zakupy z Polski


Za każdym razem planując sobie wizytę w Polsce na mojej liście zakupów, oprócz standardowych kosmetyków, których używam od zawsze, znajdują się również nowości, które od dawna chciałam przetestować bądź od niedawna gdzieś tam przewijały się w moich myślach, oczywiście trafi w moje ręce również coś nowego, czego zupełnie nie planowałam kupić, a co na tyle mnie zauroczyło, że nie mogło się obejść bez jego zakupu. Nie pokaże wam tutaj wszystkich produktów (sporo tego się nazbierało, a produkty, które od zawsze używam i kupuje następne opakowania możecie podejrzeć w postach z denkami), które kupiłam, a tylko te najciekawsze, na które chciałam zwrócić szczególną uwagę, jak i nowości, których nie mogę się doczekać używać.



A więc nie przedłużając przedstawiam wam moje zdobycze, od lewej:
Soap & Glory,  Smooth Ultra Rich Body Lotion - Idealny balsam na jesienno-zimową porę, w którym zakochałam się poprzedniego roku. Piękny perfumowany zapach, który wyczuwalny jest na skórze następnego dnia, pachnąca nim piżama i pościel sprawiły, że musiałam zaopatrzyć się w niego ponownie. Jego dodatkową i raczej najistotniejszą zaletą jest to, że bardzo dobrze i dogłębnie nawilża skórę, nie ma mowy o spierzchniętej skórze, która potrafi swędzić w okresie zimowym błagając o dobre nawilżenie. Polecam! Ja ponownie kupiłam go na allegro.
Organique, Tonik oczarowy - Nowość z mojej pielęgnacji. Produkty Organique nie są mi obce w zupełności, cenie sobie tą firmę za świetne i skuteczne kosmetyki, fakt cena ich niekiedy jest wysoka, ale w tej kwestii myślę, że nie należy narzekać, ponieważ używając ich wiemy za co płacimy. Jest to tonik przeznaczony do skóry wrażliwej, naczyniowej i skłonnej do podrażnień. Jego zadaniem jest ukojenie skóry, złagodzenie podrażnień i nawilżenie. Ma wszelakie zastosowanie, można stosować go jako mgiełkę w ciągu dnia, ponieważ wyposażony jest w wygodny atomizer, jako aktywator do maseczek, a ja mam zamiar wprowadzić go do porannej pielęgnacji jako tonik, przecierając twarz płatkiem kosmetycznym tuż po umyciu. Jestem bardzo zaintrygowana tym produktem.
Alterra, Krem do ciała granat Bio i masło shea bio - Nieplanowany zakup i tutaj muszę przyznać, że trafił mi w ręce ze względu na opakowanie :) dodatkowo, kiedy zobaczyłam skład postanowiłam bez wahania go kupić. Kosmetyki Alterra w moim przypadku to bardzo dziwna historia, ponieważ praktycznie wszystkie szampony i odżywki zupełnie nie spisują się na moich włosach, za to żel pod prysznic z olejkiem uwielbiam, zobaczymy jak będzie w przypadku tego balsamu. Ma dosyć rzadką konsystencję, więc nie wiem czy mnie zadowoli pod względem nawilżania, ale plusem jest zapach i to że się szybko wchłania.
Bioderma, Node Fluide Delikatny szampon do codziennego stosowania - Kupiłam ten produkt ponieważ od pewnego czasu mam problem ze skórą głowy, nie wiem co się stało, czy jakiś szampon jej zaszkodził, ale swędzi mnie, tworzy się na niej dziwna powłoczka, pojawiają się małe krostki, a zaraz po umyciu włosów mam wrażenie jakbym myła je dzień wcześniej, nie są puszyste, a wręcz obciążone i oklapnięte. Przetestowałam już kilka delikatnych szamponów i żaden nie zrobił ma mnie szczególnego wrażenia, nie pomógł mi z borykającym się problemem, więc dam szansę jeszcze temu, jeśli problem nie zniknie będę musiała poradzić się dermatologa. Jeszcze go nie używałam, ale zauważyłam, że ma bardzo rzadką konsystencję, niczym woda.
Organique, Brązujące czekoladowe masło do ciała - Postanowiłam się zaopatrzyć w ten produkt jako uzupełnienie czekoladowej pielęgnacji na jesień/zimę, która pomaga mi przetrwać ten ciężki dla mnie okres i o której pisałam tutaj, z zestawu jeszcze zostały mi i czekają na swoją porę peeling oraz serum, płyn do kąpieli i mydełko zużyte, więc masełko będzie idealnym zakończeniem rytuału ;) Dodatkowo liczę na spełnienie obietnicy opalonej skóry :)
Organique, Sensitive Maska do włosów wrażliwych i delikatnych - Postawiłam włączyć tą maskę do nowej pielęgnacji, ponieważ przeznaczona jest ona m.in. do skóry głowy skłonnej do podrażnień jako uzupełnienie do delikatnego szamponu z Biodermy, mam nadzieje, że ten duet pomoże mi z nieprzyjemnym problemem.
Toni & Guy, Glomour Serum na końcówki włosów - Uwielbiam lakier do włosów Casual z tej firmy, uważam, że jest to najlepszy lakier z tych drogeryjnych. Skusiłam się na to serum właśnie z tego powodu zaciekawiona innymi produktami, a że to serum było na promocji jako ostatnie, pomyślałam czemu nie, może okaże się również najlepszym olejkiem na końcówki włosów, ponieważ wiele już przetestowałam i idealnego jeszcze nie znalazłam.
Joanna, Oleje świata - Olejek do twarzy i ciała - Skład tego produktu jest po prostu niebywały, dodatkowo cena około 10zł przemówi raczej do każdego. Jak widać na załączonym obrazku, moja ciekawość wygrała i już pierwszego dnia po jego zakupie postanowiłam go sprawdzić. Musze przyznać, ze bardzo ładnie nawilża skórę, szybko się wchłania i ma bardzo zmysłowy zapach. Raczej nie przekonam się do używania go na twarz, ale na całe ciało spisuje się znakomicie.
L'Biotica, Biovax Intenstywnie regenerująca maseczka, Argan & Złoto - Uwielbiam maski Biovax i od lat namiętnie używam. Kiedy zobaczyłam tą nowość, musiałam kupić i przetestować - fakt olej arganowy w ogóle nie działa u mnie, włosy są wręcz sianowianie po nim, ale w połączeniu z innymi składnikami/olejami, produkty go zawierające o dziwo dobrze się u mnie spisują. Nigdy nie używałam produktów do włosów ze złotem, więc jestem zaintrygowana i nie mogę się doczekać testowania. Minusem jest tutaj pojemność, 125ml za cenę standardowej maseczki z Biovax - to troszkę dużo, ale rozumiem, że 24K złoto jest tego powodem - mam nadzieje, że Biovax mnie nie zawiedzie.
Marion, Termoochrona Mgiełka chroniąca włosy przed działaniem wysokiej temperatury - Z tymi produktami u mnie jest tak, że jakiejś różnicy na moich włosach nie robią, przynajmniej ja jej nie widzę, ale jakby świadomość tego, że czymś chronię włosy powoduje, że używam tego typu produktów, nie chciałabym też sprawdzać jakie efekty będą bez nich ;). Używam suszarki i lokówki, więc moje włosy narażone są na uszkodzenia. Stosowałam kiedyś olejek z tej serii i byłam w miarę zadowolona, więc postanowiłam wypróbować tego, nie są to drogie produkty, a spokój ducha zaspokojony :)
Biały jeleń, Prebiotic Hipoalergiczny olejek do kąpieli - Osoby, które regularnie czytają mojego bloga, wiedzą już chyba, że mam skórę wrażliwą, suchą szczególnie na nogach, bardzo wymagającą. Uwielbiam długie kąpiele, ale zdaje sobie też sprawę z tego że nie wpływają one dobrze na mój typ skóry, dodatkowo je przesuszając, dlatego postanowiłam zaopatrzyć się z kosmetyk, który zniweluje ten efekt, chociażby w najmniejszym stopniu. Producent zapewnia, że po użyciu tego produktu nie wymagane jest stosowanie balsamów nawilżających do ciała, ja jednak w to wątpię, ale zawsze lepiej to niż wysuszający skórę płyn do kąpieli. Dla zainteresowanych, na pierwszym miejscu w składzie ma parafinę, ale ponadto sporo drogocennych olejów.



Scholl, Velvet smooth, Elektroniczny pilnik do stóp - Chorowałam na ten pilnik już od jakiegoś czasu, ale zawsze odstraszała mnie cena i myśl, że być może nie będzie jej w ogóle warty. Kiedy pojawił się na promocji w Rossmannie, postanowiłam zaryzykować i muszę powiedzieć, że jeśli nawet zapłaciłabym za niego stałą cenę, nie żałowałabym zupełnie. Już po pierwszym użyciu stopy są mięciutkie, a efekt utrzymuje się bardzo długo, wiadomo że jak i przy stosowaniu manualnych pilników do stóp, wymagana jest regularność, aby utrzymać efekt zadbanych i gładkich stóp, w tym przypadku możemy sobie pozwolić na większy odstęp czasu ;) co dla mnie jest na plus, jakoś zawsze ciężko się zabierałam do tego z manualnym pilnikiem, strasznie mozolny i nudny zabiega jak dla mnie - tutaj mamy w krótkim czasie bez żadnego wysiłku rewelacyjne efekty. Świetny produkt - polecam!
Eos, Krem do rąk Berry Blossom - Uwielbiam balsam do ust z tej firmy, więc postanowiłam się skusić na krem do rąk. Idealna wielkość do torebki, szybko się wchłania, bardzo dobrze nawilża, cudownie pachnie i ma bardzo bogaty skład. Serdecznie polecam!
Golden Rose, Velvet Matte, kolor 10 i 15 - Już od dawna chora byłam na te pomadki, zewsząd docierały do mnie dobrze opinie na ich temat o tym jak piękne kolory mają, jak długo się utrzymują na ustach i jak cudowne, satynowe wykończenie dają. Przekonałam się i potwierdzam wszystko. Genialne szminki! Na pewno zainteresuje się jeszcze innymi kolorami.
Rimmel, Wonder'full Mascara with agran oil - No cóż w tym przypadku przyznam się bez bicia - stałam się ofiarą marketingu :) Mam nadzieje, że będę zadowolona.
Rimmel, ScandalEyes, Cień w kremie kolor 006 Rich Russet - W końcu go mam! Za każdym razem jak byłam w Pl, nigdzie go nie mogłam znaleźć, wszędzie był wyprzedany. Uwielbiam kremowy cień z Maybelline Color Tatoo w kolorze On and On Bronze i bardzo chciałam wypróbować też ten. Bardzo zbliżone kolory, ten z Rimmel jest bardziej połyskujący, szybciej zasycha na powiece, tak jak w przypadku Maybelline - trzymają się w nienaruszonym stanie cały dzień, pięknie się mieni, no cudo. Udało mi się go zdobyć na promocji -40% w Naturze, więc dodatkowo czekanie zostało mi wynagrodzone :)
Rimmel, Vinyl Gloss w kolorze 290 Be Famous - Nie pamiętam, kiedy ostatnio miałam błyszczyk, jakoś od kiedy pamiętam stawiałam zawsze na pomadki o różnym wykończeniu, ale takowego błyszczyka dawno nie miałam. Skuszona promocją w Naturze postanowiłam jakiś sobie sprawić. Nie miałam pojęcia o jego jakości, nigdzie nie sprawdzałam opinii na jego temat, impulsywnie wybrałam śliczny brzoskwiniowy odcień, który bardzo soczyście prezentuje się na ustach. Błyszczyk się nie klei, więc jest to jego ogromny plus. Oczywiście, nie utrzymuje się długo, bo wystarczy, że coś zjem a on już znika z ust, ale za tą niską cenę jaką zapłaciłam za niego, jestem bardzo zadowolona, szybko i sprawnie mogę nałożyć go w ciągu dnia nie bawiąc się w lusterko.
Rimmel, Lasting Finish Lipstick w kolorze 214 Firecraker - Teraz widzę, że szafa Rimmel na długo musiała mnie wciągnąć ;) Cudowny, intensywny, truskawkowo-koralowy odcień zauroczył mnie od razu. Rewelacyjna kremowa konsystencja bardzo przyspiesza i ułatwia rozprowadzanie. Ma bardzo wyrazisty zapach, więc nie wszystkim może przypaść do gustu. Utrzymuje się całkiem nieźle, ale posiłku na pewno nie przetrwa.
Rimmel, Moisture Renew w kolorze 705 Let's Get Naked - Kolejne cudeńko. Bardzo ładny, nienachalny codzienny kolor. Wyraziście wyglądające usta, ale w subtelny sposób soczyście podkreślone. Uwydatnia je i delikatnie nabłyszcza. Dodatkowo jej ogromną zaletą jest nawilżenie, które towarzyszy przez cały czas noszenia jej na ustach.
Maybelline, Dream Lumi Touch Hightlighting Concealer w kolorze 01 ivory - Nowość  w mojej kosmetyczce. Szukałam czegoś co zastąpiłoby mi Touche Eclat z YSL, totalnie odbiegają od siebie kolorem, ponieważ Touch Eclat mam w kolorze 1.5, więc jest on bardziej w stronę żółtych tonów, a ten z Maybelline jest ciepły, ma różowe tony w sobie i dodatkowo jest bardziej kryjący, ale daje mu szanse, zobaczymy jak się spisze.
Catrice, Made to stay Highlighter pen - Mam już swoje ulubione cieliste kredki na linie wodą, ale słyszałam, że ta jest bardzo długotrwała, chciałabym je wszystkie porównać dla was, więc możecie spodziewać się takowego posta w najbliższym czasie.
Eos, Balsam do ust Honeysuckle Honeydew - Będąc na wakacjach zgubiłam mój balsam o smaku Summer Friut, którego uwielbiałam, no cóż, nie zdarza mi się to często, ale widać gdzieś musiał się zapodziać. Bardzo mi go brakowało, a że nie było tego samego smaku zdecydowałam się na miodowy. Równie dobrze nawilża jak poprzednik, jest równie uzależniający i również opakowanie wprowadza wszystkich w zaciekawienie: Co to jest? :)
RealTechniques, Lip brush - Zawsze miałam problem z pomadkami, które mi się kończyły, nie chciałam ich wyrzucać, bo wiem, że zawsze jest tam jeszcze sporo produktu, a jak denko przytrafia się ulubionej pomadce to tym bardziej z żalem ciężko mi się jej pozbyć, dlatego postanowiłam zaopatrzyć się w pędzelek, ale potrzebowałam takiego, którego mogłam zabrać do torebki, który ma zamknięcie i nie muszę się obawiać, że cokolwiek nim pobrudzę - i znalazłam. Jest wykonany bardzo solidnie, włosie jest giętkie, idealnie rozprowadza produkt na ustach i jest bardzo wygodne, a moje pomadki nareszcie zużywam do końca! :)
RealTechniques, Miracle Complexion Sponge - Nie wyobrażam sobie makijażu bez tej gąbki. Przez ostatni miesiąc byłam zmuszona używać do nakładania podkładu pędzla i cierpiałam katusze z tego powodu. Poprzednia gąbeczka na długo mi posłużyła, ale w nieoczekiwanym momencie rozleciała się biedna i nie miałam wyjścia. Tym razem zaopatrzyłam się w dwie, jedną już używam, bo nie chce powtórzyć takiej sytuacji. Podkład wygląda nie w porównaniu lepiej nałożony tą gąbką (jakikolwiek), jego trwałość jest przedłużona, nie jest tak widoczny na twarzy, wydajność automatycznie wzrasta, ponieważ nie potrzeba tyle co w przypadku nakładania pędzlem, gdzie spora ilość jest wchłaniana przez pędzel. Od roku nie używam żadnego pędzla do podkładu, ponieważ gąbeczka jest bezkonkurencyjna. Używałam również Beauty Blender'a, ale nie widzę różnicy w efekcie, a cena jest o wiele niższa. Gąbeczka wystarcza mi na 3/3,5 miesiąca użytkowania, nie jest to mało w skali roku, ale za efekt, jaki mi daje jestem w stanie to przeboleć.



Do następnego ;)
Kasia



sobota, 13 września 2014

Projekt denko, czyli zużyte produkty z ostatnich miesięcy cz. 2





Zapraszam na kolejną, obiecaną część projektu denko :)

37 i 38 - Bourjois - Healthy Mix, podkład rozświetlający, poj. 30ml - Kolor 51 i 53. Mieszałam te dwa odcienie ze sobą w okresie wiosny i wczesnego lata, aby uzyskać odpowiedni dla siebie odcień, latem używałam 53 solo, a zimą 51, kiedy już rzeczywiście byłam bardzo blada. Idealny podkład, który nie waży się na twarzy, mam wrażenie, że ma działanie nawilżające dzięki ekstraktom z owoców, jest lekki, ale wystarczająco kryjący, daje ładny efekt rozświetlenia i wyrównania kolorytu skóry, nie podkreśla suchych skórek. Jeden z moim ulubiony podkładów. Polecam!
39. Bourjois - Healthy Mix Serum, żelowa wersja, poj. 30ml - Kolor 52. Chcąc wypróbować odcień pomiędzy, aby nie kupować dwóch, które mi się skończyły, nie mieszać ich znowu, kupiłam ten w formie żelu/serum, ponieważ standardowa wersja w kolorze 52 była wyprzedana. Zawiodłam się strasznie, ponieważ okazało się, że kolor jest jaśniejszy od 51 zwykłej wersji, jak i konsystencja nie odpowiada mi zupełnie, miałam wrażenie, że podkład w ogóle nie dopasowywał się do skóry, był bardzo widoczny, lepiący, w ogóle nie to samo. Teraz zamówiłam standardową wersję przez internet i mam nadzieje, że będę równie zadowolona jak byłam z poprzedniego duetu.
40. Dax Cosmetics - Cashmere secret,  baza wygładzająca pod makijaż, poj. 30ml - Pisałam o niej tutaj. Nadal uważam, ze jest to bardzo dobra baza, jednak od jakiegoś czasu żadnej już nie używam, chyba że są to jakieś większe okazje bądź wiem, że moja twarz musi wyglądać dobrze od rana do wieczora. Ograniczam ilość warstw kosmetyków jakie nakładam na moją twarz, kiedy nie jest to konieczne, pozwalam jej oddychać, nie chce przeciążać. Z powodzeniem na co dzień  wystarczy mi lekki krem nawilżający jako baza pod makijaż. Mimo wszystko polecam.
41. Dax Cosmetics - Cashmere Care, krem liftingujący usuwający oznaki zmęczenia i stresu, poj. 30ml - Kupiłam go z zamysłem stosowania właśnie jako bazę pod makijaż, niestety już po pierwszym razie zatkał mi pory i pojawiły się krostki, dlatego zużyłam go w pielęgnacji wieczornej na szyje i dekolt, w tym celu sprawdził się bardzo dobrze. Jednak nie polecam, nie spełnił swojego zadnia w pielęgnacji twarzy jakim było jego przeznaczenie.
42. Dax Cosmetics - Cashmere secret,  baza wygładzająco-rozświetlająca pod makijaż, poj. 30ml - Zdecydowanie byłam większą fanką tej wersji. Ładnie rozświetlała twarz nawet po nie przespanej nocy. Makijaż trzymał się na niej całkiem długo, podkład się nie ważył. Polecam, jeśli szukacie dobrej bazy, łatwo dostępnej.
43. Essie - Good to go, top coat przyspieszający wysychanie lakieru, poj. 13,5ml - Bardzo dobry lakier nawierzchniowy, przyspieszał wysychanie nawet najbardziej opornych lakierów. Dawał piękne błyszczące wykończenie niczym hybryda. Jedynym minusem jest konsystencja, która szybko gęstnie co powoduje, że nie można zużyć produktu do końca. Za każdym razem upewniam się, że wszystko dobrze jest dokręcone, więc nie tutaj leży problem. Znalazłam natomiast lepszy i tańszy zamiennik:
44. Sally Hansen - Insta-Dri, Top coat przyspieszający wysychanie lakieru, po. 13,3ml - Zamiennik top coat'u z Essie posiadający dodatkowy atut: jest troszkę rzadszy, dzięki czemu nie gęstnieje tak szybko, jesteśmy w stanie zużyć go do końca, dodatkowo jest o połowę tańszy. Mój numer 1. Nie wyobrażam sobie bez niego manicure.
45. Clinique - Blanded face powder, 20 invisible blend, poj. 35g - Przede wszystkim bardzo wydajny produkt, wystarczył mi na 2 lata. W czasie, kiedy go używałam w zupełności spełniał moje oczekiwania, były dni, kiedy jego matowienie nie do końca mi odpowiadało, ale zależało to od chwilowego stanu mojej cery. Był dosyć transparentny, nie zmieniał koloru podkładu, mimo że sam w sobie był w beżowo-brudnym odcieniu. Myślę, że nie kupię go więcej, ponieważ znalazłam jeszcze lepszy. W tym momencie używam pudru mineralnego z Mac'a i przyznam, że różnica jest ogromna. Sadzę, że sprawdzi się u osób, które nie mają większych potrzeb, nie mają problemu z świecącą się strefą T w ciągu dnia i szukają produktu bardzo wydajnego.
46. Rimmel - Stay matte, long lasting pressed powder w kolorze 001 transparent, poj. 14g - Całkiem niezły puder z tym wyjątkiem, że jest bardzo niewydajny, nie maluje się codziennie i nie używałam go za każdym razem, a wystarczył mi na 4 miesiące, pierwszy raz chyba tak szybko zużyłam puder do twarzy. Dobre działanie, nie widać go na twarzy, jednak wydajność jest bardzo słaba.
47. Maybelline - Affinitone Concealer/Correcteur, 01 Nude Beige, poj. 7,5ml - Ulubiony korektor pod oczy od wielu lat, najjaśniejszy kolor sprawia, że okolica pod oczami jest ładnie rozświetlona. Może to nie jest najbardziej kryjący korektor, ale efekt, który daje w zupełności mnie satysfakcjonuje, nie mam zbyt dużych cieni pod oczami, które potrzebuje zakryć, raczej spełnia formę rozświetlacza. Nie wysusza skóry co jest dla mnie istotne, ma dosyć kremową konsystencję, która nie wysycha, ale też nie migruje w ciągu dnia, trzyma się na miejscu przez cały dzień, kolor się nie utlenia, nie wchodzi w zmarszczki i jest niedrogi. Polecam serdecznie!
48. Elf - Eyelid Prmer, kol. Sheer, poj. 5ml - Jedyna baza jaką miałam okazję testować, a kolejne zużyte opakowanie świadczy o tym, że produkt ten spełnia swoje zadanie. Cienie trzymają się na niej cały dzień, nie rolują się w załamaniu, mam pewność, że jeśli nawet nałożę średniej jakości cień do powiek, to będzie miał on taki kolor jak w opakowaniu i przetrwa cały dzień. Tani, a bardzo dobry kosmetyk.
49. Maybelline - Volum Express, poj. 10ml - Jeden z pierwszy tuszy do rzęs po jaki sięgnęłam od kiedy zaczęłam się malować i do tej pory bardzo często i chętnie po niego wracam. Uważam, że jest to jeden z najlepszych tuszy drogeryjnych na jaki możemy się zdecydować. Tradycyjna szczoteczka ładnie rozczesuje rzęsy nie sklejając ich. Efekt pogrubienia i wydłużenia bardzo mnie zadowala. Jedynym jego minusem jest to, że wystarcza na około 3 miesiące.
50. Helena Rubinstein - Lash Queen Feline Blacks Mascara, 01 black, poj. 7,2ml - Pisałam posta o niej tutaj. Nadal podtrzymuje swoją opinie. Świetny produkt na który ze względu na cenę za często nie można sobie pozwolić. Jako podsumowanie mogę dodać, że wystarczył mi na dosyć długo, bo na okolo 4 i pół miesiąca, nie kruszył się za bardzo pod koniec, po prostu zużył się co do cna. Bardzo polecam!
51. Elf - Wet Gloss Lash & Brow Cler Mascara, Crystal, poj. 2,5ml - Świetny żel do brwi, który trzyma je na swoim miejscu niczym klej. Szczerze muszę powiedzieć, że jest godnym zastępcą dla transparentnego żelu do brwi z MAC, kiedy nie po drodze mi do Mac'a decyduje się na ten. Cena rewelacyjna, bo około 7/8zł dodatkowo bardziej przemawia do rozsądku. Minusem jest tylko mała pojemność, ale jakość produktu jest rewelacyjna a cena wszystko wybacza. Polecam!
52. Nail Tek - Foundation II, poj. 15ml - Bez tej odżywki moje paznokcie nie istnieją - dosłownie. Od momentu, kiedy miałam straszny problem z łamiącymi i rozdwajającymi się paznokciami, nie wyobrażam sobie jej nie używać. Uratowała moje paznokcie i poddała je totalnej transformacji. Pisałam o niej tutaj i nadal bezustannie używam jako base coat pod lakier. Trzeba z nią uważać , ponieważ zawiera formaldehyd i u niektórych osób może on przynieść bardzo opłakane skutki, ale u mnie działa znakomicie, nie wywołując żadnych niepożądanych efektów. Świetny produkt! Wystarcza na około 4 miesiące regularnego stosowania, nie gęstnieje jakoś bardzo, jestem w stanie zużyć go prawie do końca.
53. Essence - Colour & Go, kolor 46 Wake Up!, poj. 5ml - Piękny pomarańczowy kolor, który uwielbiam nosić na paznokciach latem. Dwie warstwy wystarczały do pełnego krycia. Jakość solo nie była najlepsza, ale z top coatem potrafił przetrwać 2 dni. Wydaje mi się, że wycofany jest ze sprzedaży, ponieważ za każdym razem jak jestem przy szafie Essence, jego nie ma, wiec dajcie znać, jeśli coś wiecie na ten temat, chętnie kupie go ponownie ze względu na kolor.
54. Essence - Colour & Go, kolor 93 C'est las vie!, poj. 5ml - W porównaniu do poprzednika totalna porażka. Miał bardzo gęstą konsystencję, która nawet z przyspieszaczem wysychania bardzo długo schła, mimo dwóch cienkich warstw. Kolor natomiast piękny, brzoskwiniowy bardzo zbliżony do lakieru T. LeClerc 32 Pomelo z ostatniego Deauty Box'a. Jeśli ktoś ma cierpliwość, to się sprawdzi ja, natomiast takowej nie mam, więc nie zdecyduje się na niego już.




Pozdrawiam
Kasia



niedziela, 24 sierpnia 2014

Projekt denko, czyli zużyte produkty z ostatnich miesięcy cz. 1


Kolejny projekt denko i ponownie wiele produktów godnych uwagi, oczywiście nie obyło się bez bubli, czyli produktów, które zupełnie się u mnie nie sprawdziły, co nie znaczy, że nie mogę się z wami podzielić spostrzeżeniami na ich temat - wręcz przeciwnie, muszę to zrobić, ponieważ to znak, że nie warto ich kupować, zwyczajnie nie spełniają swojego zadania i obietnic producenta. Nie wiem jak wy, ale ja przeważnie skrupulatnie przeglądam portale "urodowe" i blogi w poszukiwaniu informacji o produkcie, jaki mam zamiar kupić. Rzadko zdarza mi się sięgnąć po coś o czym wcześniej nie słyszałam bądź nie przeczytałam, co nie znaczy, że w ogóle do takich zakupów nie dochodzi, ciekawość kobieca, jak i atrakcyjna cena, nowości - te czynniki zawsze kuszą, tak już jesteśmy skonstruowane :) pozytywną tego stroną jest to, że ciągle poszerzamy naszą świadomość konsumencką, uczymy się zwracać uwagę na składy produktów, nie tylko na kolorowe etykiety i reklamy. Dzięki takim postom uświadamiamy sobie, że nie zawsze to, co owinięte jest ogromną kampanią reklamową oraz zapewnieniami producentów/osób znanych biorących w nich udział, jest adekwatne do zawartości "ładnego opakowania".



1. L'Oreal - Ideal Soft, Oczyszczający płyn micelarny, 200ml - Stosunkowa nowość na rynku. Kupiłam go tak naprawdę przypadkiem i w pośpiechu. Muszę przyznać, że nie zawiodłam się, zmywał dobrze makijaż, poradził sobie z maskarą, może nie tak świetnie, jak te z AA, czy Vichy, po prostu wystarczyło potrzymać płatek na powiece odrobinę dłużej - to jedyny jego minus. Dużą jego zaletą jest to, że jest to produkt bez zapachowy i hipoalergiczny, czyli sprawdzi się u osób z wrażliwą skórą, jak i wrażliwymi oczami, nie podrażnia, nie pozostawia filmu na skórze, nie ściąga jej - godny polecenia.
2. AA Ultra Nawilżenie - Micelarny płyn do demakijażu oczu i twarzy, 250ml - Stara wersja z algami z wód Antarktyki i kwas hialuronowy, absolutnie niczym nie różniąca się od nowej z prowitaminą B5, jedynie pojemność się zmieniła - oczywiście na minus dla klienta. Jeden z moich pierwszych i ulubionych płynów, radzący sobie świetnie z każdym makijażem (nie wiem jak z wodoodpornym). Nie podrażnia, nie zawiera alergenów, parabenów, barwników. Znajdziecie go praktycznie w każdym moim denku, używam go na zmianę z Vichy. Post o płynach micelarnych pisałam jakiś czas temu, ciekawskie zapraszam tutaj.
3. Vichy Purete Termale - Płyn micelarny 3w1, 200ml - Bez zmian mój drugi ulubieniec. Robi to wszystko, co powinien robić płyn micelarny: oczyszcza, usuwa makijaż, łagodzi skórę twarzy. Więcej pisałam o nim tutaj.
4. Queen Helena - Balsam nawilżający z masłem cocoa do całego ciała, 545g - Ten balsam zabrałam na 2tyg urlop jako jedyny balsam nawilżający. Sprawdził się rewelacyjnie. Duże opakowanie balsamu okazało się bardzo wydajne, używałam go ja, jak i mój mąż po każdej kąpieli słonecznej  i nie tylko na całe ciało spodziewając się, że nie przetrwa do końca urlopu - jak widać jest w denku, więc miałam co zabierać z powrotem do domu. Mimo, że w składzie zawiera parafinę, okazał się bardzo dobrze nawilżający, moja skóra wymaga silnego nawilżenia bez względu na porę roku, a latem szczególnie często muszę ją nawilżać, natomiast tutaj wystarczyła jedna aplikacja dziennie i czułam się bardzo komfortowo. Głównym składnikiem jest masło kakaowe, które odbudowuje ochronną warstwę lipidową skóry. Sprawdził się również w przypadku lekkich poparzeń słonecznych, szybko przyniósł ulgę i zregenerował naskórek. Jego ogromną zaletą było również to że bardzo szybko się wchłaniał i nie pozostawiał tłustego filmu, co w lecie może być uciążliwe i nieprzyjemne. Minusem jedynie może okazać się zapach, bo tak jak ja przepadam za tego typu zapachami, to pod koniec 2-go tygodnia jego stosowania - szczerze miałam już dość :). Polecany jest również kobietom w czasie i po ciąży. Ja kupiłam go w aptece internetowej przez allegro, ale dostępny jest również stacjonarnie.
5. Eveline Cosmetics - Hydra Extreme 3D, Kremowe mleczko nawilżająco-wygładzające z 5% Urea, 500ml - Mogłoby się wydawać, że to dobry produkt, kiedy spojrzymy na skład, ponieważ jest bardzo dobry, mamy tam m.in.: witaminę A+E+F, olej kokosowy, masło shea, mocznik, panthenol, kwas hialuronowy, allantoinę, retinyl palmitate - posiadający działanie naprawcze, przeciwstarzeniowe, odpowiada za wytwarzania kolagenu, niestety u mnie w ogóle się nie sprawdził, po za tym skóra mnie po nich swędziała i zapach, jaki pozostawiał na piżamie, no delikatnie mówiąc nie przemawiał do mnie, co gorsza musiałam prac piżamę 2x razy, aby się go pozbyć, ponieważ tak przesiąkł tkaninę, strasznie sztuczny i plastikowy. Odradzam zakup, w poprzednim denku możecie zobaczyć inną wersje tego balsamu - był średni, ten jest po prostu nie warty ani jednej złotówki.
6. Evrée - Głęboko nawilżający balsam do ciała do skóry suchej i szorstkiej, 400ml - Jakiś czas temu firma ta pojawiła się w Rossmannie, zaciekawiona i skuszona ich składem oraz promocją, kupiłam kilka różnych balsamów i muszę powiedzieć, że naprawdę są dobre. Mają piękne delikatne zapachy, skład jest imponujący, nie zawierają parabenów, barwników i olejów mineralnych. Daje uczucie komfortu, skóra jest dobrze nawilżona, miękka, łagodni podrażnienia. Super, myślę że pozostałymi się nie zawiodę. Uwaga należy go zużyć 6 miesięcy od otwarcia w przeciwieństwie do innych balsamów, które mają termin np.12, a nawet 24 miesiące, co mówi nam, że naładowany chemią nie jest.
7. Ziaja - Czekoladowy, gruboziarnisty peeling myjący z masłem kakaowym, 200ml - Z peelingami u mnie jest tak, że jakiegoś strasznego złuszczenia nie potrzebuje, używam ich różnie, raz na 2 tygodnie albo i raz na miesiąc, ponieważ do mycia ciała używam myjki siatkowej, więc można powiedzieć, że peelinguje swoje ciało codziennie, delikatnie, ale przede wszystkim na bieżąco, wiec nie mam wielkich oczekiwań. To już kolejne opakowanie, a wracam do niego co jakiś czas ze względu na zapach, uwielbiam czekoladowe, kakaowe zapachy do pielęgnacji ciała, ale co jakiś czas muszę robić sobie od nich przerwę, ponieważ stają się dosyć męczące. Z doświadczenia zauważyłam jednak, że najlepsze, to te cukrowe - przynoszą dobre efekty, skóra jest złuszczona, miękka i elastyczna, a wanny jakoś strasznie też nie brudzą, ponieważ zwyczajnie szybko się rozpuszczają. Polecam.
8. NSPA - Bogate masło o ciała z ekstraktem z owoców, 200ml - Masła tej firmy nie są dostępne w Pl, ja swoje kupiłam na allegro, łudząc się, że może znajdę zamiennik nietaniego masła malinowego z Body Shop, które uwielbiam. Wiadomo chyba jak to się skończyło. W opakowaniu masełko pachnie cudowanie, natomiast na ciele już zapach nie jest zbyt naturalny, czuć, że jest sztuczny. Nawilżenie nie było jakieś oszałamiające, ale nie mogę powiedzieć, że było wystarczające dla moich potrzeb. Ogromnym minusem było to, że nie wchłaniał się w skórę całkowicie, miał tępą konsystencję, kleił się i był nie przyjemny. Nie polecam!
9. Schwarzkopf - Essence Ultime, Omega Repair Mask, 200ml - Maseczka przeznaczona do włosów zniszczonych i osłabionych, ale myślę, że sprawdzi się w każdym przypadku. Moje włosy są wysokoporowate, naturalnie się kręcą, więc jak to w przypadku tego typu włosów - są suche na końcach. Przeważnie naturalne szampony,  czy odżywki nie sprawdzają się u mnie, muszę dostarczać im troszkę silikonów, wtedy są gładkie i ujarzmione - taki też efekt dawała mi ta maseczka. Producent obiecuje, że już w 1 minutę włosy są odbudowane, no powiedzmy "odbudowane", po minucie są wygładzone i łatwo się rozczesują, ale najlepszy efekt uzyskałam po około 15 minut trzymania na włosach pod czepkiem foliowym i ręcznikiem. Ma dosyć intensywny zapach, więc niektórych może on drażnić. Nie zły produkt.
10. Pharmaceris - Skoncentrowany szampon wzmacniający do włosów osłabionych, 250ml - Zadowolona z efektów, kupiłam go ponownie - tym razem też się nie zawiodłam, a pisałam o nim tutaj.
11. Pantene - Aqua Light, szampon do włosów cienkich i przetłuszczających się, 250ml - Szampon ma bardzo silne właściwości oczyszczające, dlatego stosowałam go raz na tydzień lub raz na 2 tygodnie, w zależności od potrzeb. Oczyszczał włosy w produktów do stylizacji, jak i olejków ( taki detoks dla włosów), które zawierają silikony. Nie polecam stosować go za często, ponieważ może przesuszyć włosy, jak i skórę głowy. Kolejne zużyte opakowanie i na pewno kupie go ponownie ze względu na właściwości.
12. Nivea - Long Repair, odżywka odbudowująca, 200ml - Świetny produkt za niską cenę. Pokazuję ją wam chyba pierwszy raz, natomiast opakowanie nie było pierwsze. Kupuję tą oraz Intense Rapair i obydwie działają równie dobrze. Włosy są miękkie, nawilżone, lśniące, ładnie się układają - same plusy. Stosuję ją jako odżywkę na kilka minut, ale również, jeśli mam więcej czasu jako maskę - efekt jest jeszcze lepszy. Polecam!
13. Klorane - odżywka odbudowująca do włosów na bazie wyciągu z drzewa egipskiego, 125ml -  Mogę tylko jednym słowem opisać całą tą linie - porażka! Najsmutniejsze jest to, że cały zestaw (szampon, odżywkę, maskę) zabrałam ze sobą na wakacje (cóż nauczka na przyszłość, żeby brać kosmetyki, które się sprawdzają) - to był wielki błąd. Szampon sprawiał, że włosy miałam jak druty, twarde i suche - nie było szans przeczesać ich nawet palcami. Odżywka już w trakcie nakładania wydawała się tępa i ciężko się rozprowadzała, już wtedy pomyślałam sobie aha, no to zapowiada się niezła zabawa, a maska to już totalne zło wcielone! Tragedia po prostu, już po pierwszym użyciu musiałam je odstawić, bo włosy były w opłakanym stanie. Nie wiem co się stało z tymi produktami, ale kiedyś miałam szampon z wyciągiem z papirusa tej firmy i był bardzo dobry. Szampon próbowałam zużyć do mycia pędzli, to później miałam wrażenie jakbym co najmniej szczotą jakąś się malowała (nie przesadzam), a odżywkę próbowałam zużyć do golenia nóg, to dostałam uczulenia :). Ta linia totalnie odpada i odradzam jej zakup.
14. Schwarzkopf - Gliss Kur Hair Repair, odżywka do bardzo zniszczonych i suchych włosów, 200ml - Bardzo zbliżone działanie do odżywek z Nivea. Włosy fajnie nawilżone, nie obciążone, mięciutkie i lśniące. Dobry produkt za niską cenę. Polecam!
15. Aussie - 3 minute miracle, odżywka do włosów długich wymagających dopieszczenia, 250ml - Pisałam o niej tutaj, jak widać po dacie posta - długo ją zużywałam ;) Nie zachwycił mnie ani szampon ani odżywki. Bardzo przeciętne, nic nadzwyczajnego. Nie w porównaniu świetne efekty dają mi wyżej opisane. Nie kupie więcej produktów tej firmy, nie warte zakupu, przereklamowane moim zdaniem.
16. Yves Rocher - Nutri-Repair, odżywka odbudowująca do włosów bardzo suchych i kręconych, 150ml - Lubie kosmetyki tej firmy z tym, że z ich produktami jest tak, że albo są genialne albo totalnie nijakie i taka jest też ta odżywka. Bardzo słabe działanie nawilżające, nie wspominając o odbudowie. Uwielbiam linie Nutrition, każdy produkt jest świetny i ma rewelacyjne działanie na moje włosy (mimo, że jest naturalny),  natomiast ta linia nie zachwyciła mnie i nie kupie jej więcej, może sprawdzić się na włosach niskoporowatych.
17. Garnier - UltraDoux, Odżywka do włosów z olejkiem arganowym i kamelią, poj. 200ml - Kolejna bardzo dobra i tania odżywka. Tą kupiłam w Portugalii, ale wydaje mi się, że ta linia dostępna jest również w Polsce. Głęboko nawilża włosy, nie odciążając ich przy tym. Ma piękny zapach, który utrzymuje się długo na włosach. Polecam!



18. BeBeauty - Delikatny żel-krem łagodzący do mycia twarzy przeznaczony do skóry suchej i wrażliwej, poj. 150ml - Sława kosmetyków z biedronki w końcu sprawiła, że postanowiłam przekonać się na własnej skórze, czy rzeczywiście są tak dobre. Może nie zachwyciły mnie bardzo, ale też nie są złe. Ten żel-krem bardzo przypomina mi tego z Lirene (21), różnią się składem i działaniem, ale konsystencja i zapach jest identyczny, taka słabsza wersja. Używałam go rano alby zmyć resztki kremu i odświeżyć skórę, więc myślę, że sprawdzi się u większości, jednak wątpię żeby poradził sobie w wieczornej pielęgnacji.
19. Clinique - Liquid facial soap mild Step 1 (dry combination), poj. 200ml - Bardzo kultowe mydełko do mycia twarzy z Clinique. Po kilku latach przerwy postanowiłam do niego wrócić i sprawdzić, czy coś się zmieniło, jednak okazało się, że nie jest to produkt dla mnie. Używałam go w pielęgnacji wieczornej, przy codziennym stosowaniu i przesuszał mi skórę, starałam się go używać raz w tygodniu jako takie dogłębne oczyszczenie i wtedy spisywał się lepiej. Od roku używam Clarisonic'a, więc produkty aż tak głęboko oczyszczające nie są konieczne w moim przypadku, wystarczy codzienne stosowanie szczoteczki z lekko oczyszczającym płynem. Myślę, że nie skusze się na niego więcej, ponieważ nie jest to też tani produkt.
20. Sylveco - Rumiankowy żel do twarzy z 2% kwasem salicylowym, 150ml - Produkt ten stosowałam w wieczornej pielęgnacji ze względu na głębokie, ale delikatne działanie oczyszczające. Na początku wydawało mi się, że znalazłam zamiennik Vichy Normaderm, jednak z czasem zauważyłam łagodzące działanie rumianku na delikatne podrażnienia. Nie wysuszał skóry, tak jak zdarzało się to w przypadku Vichy, ale miałam wrażenie ściągnięcia, czego bardzo nie lubię. Nie zauważyłam spełnienia obietnic producenta w postaci regulowania wydzielania sebum, mimo to uważam go za dobry produkt, ale nie dla mnie. Raczej nie kupie go więcej, a tylko dlatego, że produkt nie pieni się podczas mycia, a ja lubię jednak jak tak jest, mam wtedy przekonanie, że jednak czymś myje twarz, tutaj dziwne uczucie mi towarzyszyło :)
21. Lirene - Żel do mycia twarzy z wyciągiem z owocu noni i gliceryną, poj. 150ml - Bardzo lubię ten żel i często do niego wracam, spełnia się w porannej pielęgnacji i to mi wystarcza. Ma gęstą konsystencję, więc tym samym jest bardzo wydajny. Polecam!
22. Vichy Normaderm - Żel głęboko oczyszczający,  poj. 200ml - Kolejne opakowanie zużyte. Pisałam o nim tutaj. Dodam, że nie używam już go codziennie, ponieważ zauważyłam, że przesusza mi skórę, staram się obserwować stan mojej skóry i w zależność od tego dobieram odpowiednią pielęgnacje, efektem tego jest ogromna poprawa jej kondycji. Kiedy czuje, że moja skóra wydziela więcej sebum, pojawiają się jakieś problemy skórne, wtedy po niego sięgam - kiedy się uspokaja, wtedy przestawiam się na delikatniejsze produkty. Ogólnie zdania nie zmieniam, nadal uważam, że jest to dobry produkt, godny polecenia, ale do problematycznej skóry.
23. Vichy Normaderm - Preparat oczyszczający i odblokowujący pory, poj. 200ml - Jest to kosmetyk z półki mojego męża, jednak ja również z niego korzystam od czasu do czasu. Nie mam jakiś strasznych problemów z zaskórnikami, ale mam troszkę rozszerzonych porów w okolicy nosa. Stosuje go w dniach, kiedy długo noszę makijaż, aby dodatkowo oczyścić pory, tylko w stefie T i sprawdza się dobrze. Polecam osobom, które mają problemy zaskórnikami (u męża spełnia zadanie, kwestia zmusić go do regularności :) ehhh
24. Neutrogena - Balsam do ust ochrona 6h, poj. 15ml - Dobrze nawilżający balsam, jednak uczucie klejących się ust totalnie go dyskwalifikuje. Nie sposób używać go na co dzień, dlatego zużyłam go na noc. Nie kupie więcej.
25, 26. Tisane - Balsam do ust w słoiczku i sztyfcie, poj. 4,7g oraz 4,9g - Najlepsze balsamy do ust jakie istnieją na rynku. Podczas ich stosowania nie muszę martwić się o spierzchnięte usta, czy suche skórki. W słoiczku używam zawsze na noc lub w ciągu dnia, jeśli jestem w domu ze względu na formę, a w sztyfcie zawsze mam w torebce ze sobą. Nie zbiera się w załamaniu ust, nie skleja ich, nie ma żadnych minusów, a tylko plusy. Nie ma lepszych i przekonałam się o tym nawet po skuszeniu się na Reve de Miel z Nuxe'a.
27. Neutrogena - Ochronny sztyft do ust, poj. 4,8g - Zdecydowanie gorsze działanie od swojego poprzednika tej firmy, nie miałam problemu z klejeniem się ust, ale skoro nie działa, nie warto w niego inwestować.
28. Cermex - Cherry, balsam do ust z SPF15, poj. 4,25g - Używałam go na co dzień  i szczerze nie mogłam się doczekać, kiedy go w końcu skończę. Nie rozumiem zachwytu tymi balsamami, u mnie się zupełnie nie sprawdził, nie nawilżał dostatecznie ust, kiedy go nałożyłam było ok, ale jak tylko się wchłonął uczucie nawilżenia znikało i znowu trzeba było go zaaplikować, takie błędne koło. Do tego zapach i to uczucie mierzwienia ust zupełnie do mnie nie przemawia.
29. Lady Speed Stick - Dezodorant w sztyfcie ochrona 48h, poj. 45g - Dostałam go w prezencie, inaczej nie skusiłabym się na niego, w ogólne na żaden inny antyperspirant/dezodorant, ponieważ jestem wierna niezawodnemu z Vichy. Jeśli chodzi o działanie tego, to muszę przyznać, że byłam zadowolona, uczucie komfortu było przez cały dzień. Co dziwne, to wysychał po aplikacji bardzo szybko, ale co najgorsze, to zostawiał białe ślady na ubraniach, niszczył materiał pod pachami, ciężko było usunąć w praniu jego pozostałości w dodatku zużyłam 3/4-te produktu, ponieważ pokrętło się popsuło, reszta produktu, która była jeszcze w opakowaniu nie wysuwała się. Nie polecam.
30. Vichy - Traitement Anti-transpirant 48h, poj.50ml - Niezawodny od wielu lat. Więcej informacji znajdziecie w poprzednich denkach. Polecam każdemu!
31. Physiogel - Żel myjący do twarzy, poj. 150ml - Kupiłam go z zalecenia dermatologa, kiedy stosowałam maści z wysokim stężeniem retinoidów. Bardzo delikatny żel, wręcz miałam wrażenie, że za delikatny, ale jednocześnie dobrze oczyszczał skórę i pozostawiał uczucie nawilżenia i komfortu. Nie pienił się co dla mnie jest dziwnym uczuciem podczas mycia twarzy. Nie wrócę do niego, ponieważ nie mam teraz takich potrzeb, ale polecam osobom z borykającym się problemami skórnymi, podrażnieniami, przy stosowaniu produktów przeciwtrądzikowych, czy z suchą, alergiczną skórą.
32. La Roche-Posay - Woda termalna, poj. 50ml - W lato mam zawsze przy sobie taką buteleczkę, nie ważne jakiej firmy, ważne żeby miała małą pojemnośc i nie ściągała skóry. Dobrze spisuje się w odświeżeniu skóry twarzy, jak i ciała, schłodzeniu w upalne dni, ale przede wszystkim przy podrażnieniach. Tutaj niestety, to opakowanie w połowie zużyte muszę wyrzucić, ponieważ atomizer się popsuł, co pierwszy raz mi się zdarzyło. Polecam.
33. Avene - Woda termalna, poj. 50ml - Tak samo jak w przypadku poprzedniczki, działała identycznie, więc firma absolutnie w moim przypadku nie ma znaczenia. Równie dobra. Polecam!
34. Bioderma - Hydrabio, nawilżający płyn micelarny do oczyszczania twarzy i zmywania makijażu, poj. 250ml - Pisałam o nim tutaj. Zużyłam opakowanie i dalej pozostaje w przekonaniu, że nie kupie go więcej.
35. Cleanic - Nawilżane płatki do demakijażu, 30szt. - Tragedia. Miałam nadzieje, że znalazłam świetne rozwiązanie na podróże, produkt 2w1 - po pierwszym zastosowaniu, a raczej próbie, stwierdziłam, że będę tradycjonalistką. Płatki nie były dostatecznie nawilżone (mimo że trzymałam opakowanie do góry denkiem, aby płyn mógł równomiernie wsiąknąć w każdy płatek), były wręcz suche, nawet nie wilgotne, no porażka jednym słowem, musiałam i tak użyć płynu micelarnego na nie aby zmyć makijaż. Nie polecam!
36. Bioderma - Sensibio, płyn micelarny do demakojażu oczu i twarzy, poj. 100ml - Tak jak w przypadku Hydrabio, totalna porażka, nie satysfakcjonowało mnie jego działanie, owszem makijaż twarzy można nim zmyć, ale nie tylko takie powinien mieć zastosowanie, powinien przede wszystkim zmywać makijażu oczu, a tego zupełnie nie dało się zrobić, przy każdym podejściu miałam wrażenie jakby pocierała powieki wodą z piaskiem bez żadnego rezultatu. Dostałam go w prezencie i całe szczęście, że nie musiałam za tak zły produkt płacić. Wiem, że u wielu osób się sprawdza, niektórzy nie wyobrażają sobie demakijażu bez jego zastosowania, u mnie natomiast tak on nie działa.




W niedługim czasie zapraszam na 2-gą część, tym razem z kolorowymi produktami do makijażu i nie tylko.
Pozdrawiam
Kasia




piątek, 22 sierpnia 2014

Sierpniowy Deauty Box


Czy dzień mógłby rozpocząć się lepiej, tym bardziej w tak ponurą Belgijską pogodę, jaką musimy znosić od tygodnia? Chyba nie... :) Dzisiaj otrzymałam kolejne pudełeczko Deauty, to już 2-ga rocznica Deuty Boxa! Même prospérité Deauty! Kolejny raz jestem pozytywnie zaskoczona, a to oznacza tylko że w końcu należy przedłużyć subskrypcje na rok. W tym miesiącu miałam okazję zadecydować o jednym produkcie, jaki miał się pojawić w sierpniowym pudełeczku. Z letniej kolekcji lakierów T.LeClerc mogłam wybrać odpowiedni dla siebie odcień - padło na piękny brzoskwiniowy kolor (jakiego jeszcze nie mam w swoim zbiorze) numer 32 Poelmo. Cała reszta produktów była totalnym zaskoczeniem. Ucieszyłam się bardzo, bo Deauty chyba czyta w moich myślach, ostatnio będąc w Pl bezowocnie poszukiwałam różu do policzków w odcieniu brzoskwiniowym i co? znalazłam go w pudełeczku. Dzięki Deauty!
A oto cała reszta skarbów:




SVR Provégol Gel Surgras - Żel do mycia skóry wrażliwej - pełnowymiarowe op. 100ml za 7,55€ - Nie miałam styczności jeszcze z tą firmą, a wiem, że produkty te są dostępne w Pl. Jest to delikatny żel myjący, który oczyszcza skórę nie zaburzając przy tym jej warstwy hydrolipidowej - produkt idealny dla mnie. Dodatkowo wyczytałam również, że można myć nim też włosy oraz całe ciało - produkt 3w1, idealny na podróże. Kompleks ksylitol-glukoza, powoduje że codzienna higiena nie wysusza skóry, a wyciąg z baobabu wygładza, chroni i odświeża skórę.
T. LeClerc - Róż do policzków w kolorze 11 Pêche Veloutée - pełnowymiarowe op. 5g za 28€ - Tak jak pisałam wcześniej, idealna brzoskwinka jaką zaskoczył mnie Deauty. Cudne opakowanie z lustereczkiem w środku i piękny aksamitny odcień brzoskwini o jaki mi chodziło. Mimo że lato już chyba za nami, to na pewno będzie on gościł na moich policzkach przez następny miesiąc.
Kiehl's - Ogórkowo-ziołowy bezalkoholowy tonik do twarzy - poj. 40ml, przy pełnowymiarowym op. 250ml za 18€ - Po serum na noc, o którym pisałam tutaj, przekonałam się, że warto zainteresować się bardziej kosmetykami tej firmy. Do tej pory jestem bardzo zadowolona w efektów jakie przynosi na mojej skórze to serum. Na pewno kupię kolejne opakowanie. Miałam okazję również testować kilka kremów do twarzy i pod oczy i również byłam bardzo zadowolona, więc naprawdę warto zainwestować. Ciekawa jestem tym razem tego toniku, wcześniej nie byłam zwolenniczką toników, jednak z czasem przekonuje się do nich i zauważam różnicę na skórze przy ich stosowaniu, najważniejsze aby dobrać odpowiedni do swojego rodzaju skóry. Producent obiecuje efekt miękkiej, gładkiej i uspokojonej skóry dzięki działaniu delikatnych ekstraktów ziołowych. Zobaczymy jak się spiszę w porannej pielęgnacji, ponieważ tak mam zamiar go stosować.
Rene Furterer - Fioravanti płukanka upiększająca włosy - poj. 50ml, przy pełnowymiarowym op. 250ml za 17€ - Fiorovanti, to kompleks ekstraktów z 15-stu roślin, który jest podstawowym składnikiem płukanki mający za zadnie nadawać włosom wyjątkowy połysk, blask i elastyczność.

Dodatkowo znalazłam jeszcze próbkę olejku firmy Talika, który przeznaczony jest do pielęgnacji cery odwodnionej, mający dodatkowo działanie przeciwzmarszczkowe. Zawiera 12 naturalnych i eterycznych olejków, m.in: olejek migdałowy i z orzecha laskowego, olejek z awokado, olejek z kiełków pszenicy - który niesamowicie działa na moją skórę, jak i włosy, olejek z kiełków chleba świętojańskiego, olejek z wierzby, olejek z owocu Mamey Sepota/Mammee ( który świetnie nawilża suchą skórę oraz włosy, bogaty w witaminy A, B, C i E, białka, aminokwasy, kwasy tłuszczowe i minerały ), lawendowy olejek eteryczny, różany i jaśminowy. Bardzo interesujący kosmetyk, uwielbiam olejki w pielęgnacji, uważam, że są najlepszym kosmetykiem, jaki możemy zaserwować naszej skórze - przynajmniej w moim przypadku przynoszą one efekty, więc tym bardziej jestem ciekawa tego.



Pozdrawiam
Kasia

poniedziałek, 18 sierpnia 2014

Un long week-end à Paris


Mieszkając jeszcze w Polsce uwielbiałam weekendowe wypady za miasto, w miejsca ciekawe, gdzie mogłam odpocząć, aktywnie spędzić czas z bliskimi, oderwać się od zgiełku miasta i pędzącej codzienności - fakt takich weekendów nie było wiele, ponieważ praca i studia nie zawsze mi na to pozwalały, ale kiedy wypadał mi jakiś wolny dzień zawsze eksploatowałam go co do cna. Od kiedy mieszkam w Belgii, a studia mam już dawno za sobą, korzystam w najlepsze z dobrodziejstwa jakim jest mieszkanie tutaj, blisko miast/państw, które warto zwiedzić. Nadszedł długi weekend, więc postanowiliśmy spędzić go w Paryżu. Była to moja kolejna wizyta, z tym że dłuższa. Miałam okazję zobaczyć więcej, troszkę wolniej bez pośpiechu, z pełnym luzem, napawając się niesamowitą architekturą oraz klimatem Paryża, którego jednak nie doświadczymy nigdzie indziej. Zaledwie 3h jazdy i byliśmy już w Paryżu - czy można chcieć więcej? :)
A oto krótka relacja fotograficzna z całego pobytu, w tym roku oprócz miejsc, w których już byłam udało mi się zwiedzić Wersal, pospacerować w parku Luksemburskim, zobaczyć Panteon, wdrapać się na wzgórze Montmartre i piękną bazylikę Sacré-Coeur , namacalnie poczuć artystyczną duszę Paryża przechadzając się Place du Tertre, przejść "ciekawą" ulicą w stronę Moulin Rouge, wypić kawkę na placu Pigalle. W pierwszy dzień przeszliśmy pieszo ponad 20km, więc zapraszam na wycieczkę naszymi śladami:


 Wieża Eiffla - ponownie must see :)

Szkoła wojskowa przy Pl. Joffre.


 Park Luksemburski 




 Mam bzika na punkcie fotografowania kwiatów ;)

 Osoba tworząca ten statek, wykorzystała śmieci znalezione w rzekach, kanałach - imponujące wrażenie.


 W Paryżu nadchodzi już jesień, widać to po liściach, które nabiegają złotych odcieni.

 Panteon

 Z Panteonu widać wieże Eiffla - wydaje się, że jest tak blisko, natomiast liczba przebytych kilometrów mówi nam co innego :)



 Katedra Notre-Dame


  

 Tym razem udało nam się zobaczyć ją również od środka.

 Przerwa na uzupełnienie cukru we krwi :) Zajrzyjcie jak będziecie w pobliżu Katedry - pyszne babeczki - Bertie's CupCakery



 Luwr





 Bazylika Sacré-Coeur

 Paryż ze wzgórza Montmartre


 Ostatni punkt dwudniowej wycieczki - Wersal












  Niestety, w ten dzień ogrody były wcześniej zamykane, więc nie udało nam się ich do końca zobaczyć - następnym razem :)





A jak wy spędzaliście długi weekend? Mam nadzieje, że równie przyjemnie.
Buziaki i do następnego!
Kasia