niedziela, 24 sierpnia 2014

Projekt denko, czyli zużyte produkty z ostatnich miesięcy cz. 1


Kolejny projekt denko i ponownie wiele produktów godnych uwagi, oczywiście nie obyło się bez bubli, czyli produktów, które zupełnie się u mnie nie sprawdziły, co nie znaczy, że nie mogę się z wami podzielić spostrzeżeniami na ich temat - wręcz przeciwnie, muszę to zrobić, ponieważ to znak, że nie warto ich kupować, zwyczajnie nie spełniają swojego zadania i obietnic producenta. Nie wiem jak wy, ale ja przeważnie skrupulatnie przeglądam portale "urodowe" i blogi w poszukiwaniu informacji o produkcie, jaki mam zamiar kupić. Rzadko zdarza mi się sięgnąć po coś o czym wcześniej nie słyszałam bądź nie przeczytałam, co nie znaczy, że w ogóle do takich zakupów nie dochodzi, ciekawość kobieca, jak i atrakcyjna cena, nowości - te czynniki zawsze kuszą, tak już jesteśmy skonstruowane :) pozytywną tego stroną jest to, że ciągle poszerzamy naszą świadomość konsumencką, uczymy się zwracać uwagę na składy produktów, nie tylko na kolorowe etykiety i reklamy. Dzięki takim postom uświadamiamy sobie, że nie zawsze to, co owinięte jest ogromną kampanią reklamową oraz zapewnieniami producentów/osób znanych biorących w nich udział, jest adekwatne do zawartości "ładnego opakowania".



1. L'Oreal - Ideal Soft, Oczyszczający płyn micelarny, 200ml - Stosunkowa nowość na rynku. Kupiłam go tak naprawdę przypadkiem i w pośpiechu. Muszę przyznać, że nie zawiodłam się, zmywał dobrze makijaż, poradził sobie z maskarą, może nie tak świetnie, jak te z AA, czy Vichy, po prostu wystarczyło potrzymać płatek na powiece odrobinę dłużej - to jedyny jego minus. Dużą jego zaletą jest to, że jest to produkt bez zapachowy i hipoalergiczny, czyli sprawdzi się u osób z wrażliwą skórą, jak i wrażliwymi oczami, nie podrażnia, nie pozostawia filmu na skórze, nie ściąga jej - godny polecenia.
2. AA Ultra Nawilżenie - Micelarny płyn do demakijażu oczu i twarzy, 250ml - Stara wersja z algami z wód Antarktyki i kwas hialuronowy, absolutnie niczym nie różniąca się od nowej z prowitaminą B5, jedynie pojemność się zmieniła - oczywiście na minus dla klienta. Jeden z moich pierwszych i ulubionych płynów, radzący sobie świetnie z każdym makijażem (nie wiem jak z wodoodpornym). Nie podrażnia, nie zawiera alergenów, parabenów, barwników. Znajdziecie go praktycznie w każdym moim denku, używam go na zmianę z Vichy. Post o płynach micelarnych pisałam jakiś czas temu, ciekawskie zapraszam tutaj.
3. Vichy Purete Termale - Płyn micelarny 3w1, 200ml - Bez zmian mój drugi ulubieniec. Robi to wszystko, co powinien robić płyn micelarny: oczyszcza, usuwa makijaż, łagodzi skórę twarzy. Więcej pisałam o nim tutaj.
4. Queen Helena - Balsam nawilżający z masłem cocoa do całego ciała, 545g - Ten balsam zabrałam na 2tyg urlop jako jedyny balsam nawilżający. Sprawdził się rewelacyjnie. Duże opakowanie balsamu okazało się bardzo wydajne, używałam go ja, jak i mój mąż po każdej kąpieli słonecznej  i nie tylko na całe ciało spodziewając się, że nie przetrwa do końca urlopu - jak widać jest w denku, więc miałam co zabierać z powrotem do domu. Mimo, że w składzie zawiera parafinę, okazał się bardzo dobrze nawilżający, moja skóra wymaga silnego nawilżenia bez względu na porę roku, a latem szczególnie często muszę ją nawilżać, natomiast tutaj wystarczyła jedna aplikacja dziennie i czułam się bardzo komfortowo. Głównym składnikiem jest masło kakaowe, które odbudowuje ochronną warstwę lipidową skóry. Sprawdził się również w przypadku lekkich poparzeń słonecznych, szybko przyniósł ulgę i zregenerował naskórek. Jego ogromną zaletą było również to że bardzo szybko się wchłaniał i nie pozostawiał tłustego filmu, co w lecie może być uciążliwe i nieprzyjemne. Minusem jedynie może okazać się zapach, bo tak jak ja przepadam za tego typu zapachami, to pod koniec 2-go tygodnia jego stosowania - szczerze miałam już dość :). Polecany jest również kobietom w czasie i po ciąży. Ja kupiłam go w aptece internetowej przez allegro, ale dostępny jest również stacjonarnie.
5. Eveline Cosmetics - Hydra Extreme 3D, Kremowe mleczko nawilżająco-wygładzające z 5% Urea, 500ml - Mogłoby się wydawać, że to dobry produkt, kiedy spojrzymy na skład, ponieważ jest bardzo dobry, mamy tam m.in.: witaminę A+E+F, olej kokosowy, masło shea, mocznik, panthenol, kwas hialuronowy, allantoinę, retinyl palmitate - posiadający działanie naprawcze, przeciwstarzeniowe, odpowiada za wytwarzania kolagenu, niestety u mnie w ogóle się nie sprawdził, po za tym skóra mnie po nich swędziała i zapach, jaki pozostawiał na piżamie, no delikatnie mówiąc nie przemawiał do mnie, co gorsza musiałam prac piżamę 2x razy, aby się go pozbyć, ponieważ tak przesiąkł tkaninę, strasznie sztuczny i plastikowy. Odradzam zakup, w poprzednim denku możecie zobaczyć inną wersje tego balsamu - był średni, ten jest po prostu nie warty ani jednej złotówki.
6. Evrée - Głęboko nawilżający balsam do ciała do skóry suchej i szorstkiej, 400ml - Jakiś czas temu firma ta pojawiła się w Rossmannie, zaciekawiona i skuszona ich składem oraz promocją, kupiłam kilka różnych balsamów i muszę powiedzieć, że naprawdę są dobre. Mają piękne delikatne zapachy, skład jest imponujący, nie zawierają parabenów, barwników i olejów mineralnych. Daje uczucie komfortu, skóra jest dobrze nawilżona, miękka, łagodni podrażnienia. Super, myślę że pozostałymi się nie zawiodę. Uwaga należy go zużyć 6 miesięcy od otwarcia w przeciwieństwie do innych balsamów, które mają termin np.12, a nawet 24 miesiące, co mówi nam, że naładowany chemią nie jest.
7. Ziaja - Czekoladowy, gruboziarnisty peeling myjący z masłem kakaowym, 200ml - Z peelingami u mnie jest tak, że jakiegoś strasznego złuszczenia nie potrzebuje, używam ich różnie, raz na 2 tygodnie albo i raz na miesiąc, ponieważ do mycia ciała używam myjki siatkowej, więc można powiedzieć, że peelinguje swoje ciało codziennie, delikatnie, ale przede wszystkim na bieżąco, wiec nie mam wielkich oczekiwań. To już kolejne opakowanie, a wracam do niego co jakiś czas ze względu na zapach, uwielbiam czekoladowe, kakaowe zapachy do pielęgnacji ciała, ale co jakiś czas muszę robić sobie od nich przerwę, ponieważ stają się dosyć męczące. Z doświadczenia zauważyłam jednak, że najlepsze, to te cukrowe - przynoszą dobre efekty, skóra jest złuszczona, miękka i elastyczna, a wanny jakoś strasznie też nie brudzą, ponieważ zwyczajnie szybko się rozpuszczają. Polecam.
8. NSPA - Bogate masło o ciała z ekstraktem z owoców, 200ml - Masła tej firmy nie są dostępne w Pl, ja swoje kupiłam na allegro, łudząc się, że może znajdę zamiennik nietaniego masła malinowego z Body Shop, które uwielbiam. Wiadomo chyba jak to się skończyło. W opakowaniu masełko pachnie cudowanie, natomiast na ciele już zapach nie jest zbyt naturalny, czuć, że jest sztuczny. Nawilżenie nie było jakieś oszałamiające, ale nie mogę powiedzieć, że było wystarczające dla moich potrzeb. Ogromnym minusem było to, że nie wchłaniał się w skórę całkowicie, miał tępą konsystencję, kleił się i był nie przyjemny. Nie polecam!
9. Schwarzkopf - Essence Ultime, Omega Repair Mask, 200ml - Maseczka przeznaczona do włosów zniszczonych i osłabionych, ale myślę, że sprawdzi się w każdym przypadku. Moje włosy są wysokoporowate, naturalnie się kręcą, więc jak to w przypadku tego typu włosów - są suche na końcach. Przeważnie naturalne szampony,  czy odżywki nie sprawdzają się u mnie, muszę dostarczać im troszkę silikonów, wtedy są gładkie i ujarzmione - taki też efekt dawała mi ta maseczka. Producent obiecuje, że już w 1 minutę włosy są odbudowane, no powiedzmy "odbudowane", po minucie są wygładzone i łatwo się rozczesują, ale najlepszy efekt uzyskałam po około 15 minut trzymania na włosach pod czepkiem foliowym i ręcznikiem. Ma dosyć intensywny zapach, więc niektórych może on drażnić. Nie zły produkt.
10. Pharmaceris - Skoncentrowany szampon wzmacniający do włosów osłabionych, 250ml - Zadowolona z efektów, kupiłam go ponownie - tym razem też się nie zawiodłam, a pisałam o nim tutaj.
11. Pantene - Aqua Light, szampon do włosów cienkich i przetłuszczających się, 250ml - Szampon ma bardzo silne właściwości oczyszczające, dlatego stosowałam go raz na tydzień lub raz na 2 tygodnie, w zależności od potrzeb. Oczyszczał włosy w produktów do stylizacji, jak i olejków ( taki detoks dla włosów), które zawierają silikony. Nie polecam stosować go za często, ponieważ może przesuszyć włosy, jak i skórę głowy. Kolejne zużyte opakowanie i na pewno kupie go ponownie ze względu na właściwości.
12. Nivea - Long Repair, odżywka odbudowująca, 200ml - Świetny produkt za niską cenę. Pokazuję ją wam chyba pierwszy raz, natomiast opakowanie nie było pierwsze. Kupuję tą oraz Intense Rapair i obydwie działają równie dobrze. Włosy są miękkie, nawilżone, lśniące, ładnie się układają - same plusy. Stosuję ją jako odżywkę na kilka minut, ale również, jeśli mam więcej czasu jako maskę - efekt jest jeszcze lepszy. Polecam!
13. Klorane - odżywka odbudowująca do włosów na bazie wyciągu z drzewa egipskiego, 125ml -  Mogę tylko jednym słowem opisać całą tą linie - porażka! Najsmutniejsze jest to, że cały zestaw (szampon, odżywkę, maskę) zabrałam ze sobą na wakacje (cóż nauczka na przyszłość, żeby brać kosmetyki, które się sprawdzają) - to był wielki błąd. Szampon sprawiał, że włosy miałam jak druty, twarde i suche - nie było szans przeczesać ich nawet palcami. Odżywka już w trakcie nakładania wydawała się tępa i ciężko się rozprowadzała, już wtedy pomyślałam sobie aha, no to zapowiada się niezła zabawa, a maska to już totalne zło wcielone! Tragedia po prostu, już po pierwszym użyciu musiałam je odstawić, bo włosy były w opłakanym stanie. Nie wiem co się stało z tymi produktami, ale kiedyś miałam szampon z wyciągiem z papirusa tej firmy i był bardzo dobry. Szampon próbowałam zużyć do mycia pędzli, to później miałam wrażenie jakbym co najmniej szczotą jakąś się malowała (nie przesadzam), a odżywkę próbowałam zużyć do golenia nóg, to dostałam uczulenia :). Ta linia totalnie odpada i odradzam jej zakup.
14. Schwarzkopf - Gliss Kur Hair Repair, odżywka do bardzo zniszczonych i suchych włosów, 200ml - Bardzo zbliżone działanie do odżywek z Nivea. Włosy fajnie nawilżone, nie obciążone, mięciutkie i lśniące. Dobry produkt za niską cenę. Polecam!
15. Aussie - 3 minute miracle, odżywka do włosów długich wymagających dopieszczenia, 250ml - Pisałam o niej tutaj, jak widać po dacie posta - długo ją zużywałam ;) Nie zachwycił mnie ani szampon ani odżywki. Bardzo przeciętne, nic nadzwyczajnego. Nie w porównaniu świetne efekty dają mi wyżej opisane. Nie kupie więcej produktów tej firmy, nie warte zakupu, przereklamowane moim zdaniem.
16. Yves Rocher - Nutri-Repair, odżywka odbudowująca do włosów bardzo suchych i kręconych, 150ml - Lubie kosmetyki tej firmy z tym, że z ich produktami jest tak, że albo są genialne albo totalnie nijakie i taka jest też ta odżywka. Bardzo słabe działanie nawilżające, nie wspominając o odbudowie. Uwielbiam linie Nutrition, każdy produkt jest świetny i ma rewelacyjne działanie na moje włosy (mimo, że jest naturalny),  natomiast ta linia nie zachwyciła mnie i nie kupie jej więcej, może sprawdzić się na włosach niskoporowatych.
17. Garnier - UltraDoux, Odżywka do włosów z olejkiem arganowym i kamelią, poj. 200ml - Kolejna bardzo dobra i tania odżywka. Tą kupiłam w Portugalii, ale wydaje mi się, że ta linia dostępna jest również w Polsce. Głęboko nawilża włosy, nie odciążając ich przy tym. Ma piękny zapach, który utrzymuje się długo na włosach. Polecam!



18. BeBeauty - Delikatny żel-krem łagodzący do mycia twarzy przeznaczony do skóry suchej i wrażliwej, poj. 150ml - Sława kosmetyków z biedronki w końcu sprawiła, że postanowiłam przekonać się na własnej skórze, czy rzeczywiście są tak dobre. Może nie zachwyciły mnie bardzo, ale też nie są złe. Ten żel-krem bardzo przypomina mi tego z Lirene (21), różnią się składem i działaniem, ale konsystencja i zapach jest identyczny, taka słabsza wersja. Używałam go rano alby zmyć resztki kremu i odświeżyć skórę, więc myślę, że sprawdzi się u większości, jednak wątpię żeby poradził sobie w wieczornej pielęgnacji.
19. Clinique - Liquid facial soap mild Step 1 (dry combination), poj. 200ml - Bardzo kultowe mydełko do mycia twarzy z Clinique. Po kilku latach przerwy postanowiłam do niego wrócić i sprawdzić, czy coś się zmieniło, jednak okazało się, że nie jest to produkt dla mnie. Używałam go w pielęgnacji wieczornej, przy codziennym stosowaniu i przesuszał mi skórę, starałam się go używać raz w tygodniu jako takie dogłębne oczyszczenie i wtedy spisywał się lepiej. Od roku używam Clarisonic'a, więc produkty aż tak głęboko oczyszczające nie są konieczne w moim przypadku, wystarczy codzienne stosowanie szczoteczki z lekko oczyszczającym płynem. Myślę, że nie skusze się na niego więcej, ponieważ nie jest to też tani produkt.
20. Sylveco - Rumiankowy żel do twarzy z 2% kwasem salicylowym, 150ml - Produkt ten stosowałam w wieczornej pielęgnacji ze względu na głębokie, ale delikatne działanie oczyszczające. Na początku wydawało mi się, że znalazłam zamiennik Vichy Normaderm, jednak z czasem zauważyłam łagodzące działanie rumianku na delikatne podrażnienia. Nie wysuszał skóry, tak jak zdarzało się to w przypadku Vichy, ale miałam wrażenie ściągnięcia, czego bardzo nie lubię. Nie zauważyłam spełnienia obietnic producenta w postaci regulowania wydzielania sebum, mimo to uważam go za dobry produkt, ale nie dla mnie. Raczej nie kupie go więcej, a tylko dlatego, że produkt nie pieni się podczas mycia, a ja lubię jednak jak tak jest, mam wtedy przekonanie, że jednak czymś myje twarz, tutaj dziwne uczucie mi towarzyszyło :)
21. Lirene - Żel do mycia twarzy z wyciągiem z owocu noni i gliceryną, poj. 150ml - Bardzo lubię ten żel i często do niego wracam, spełnia się w porannej pielęgnacji i to mi wystarcza. Ma gęstą konsystencję, więc tym samym jest bardzo wydajny. Polecam!
22. Vichy Normaderm - Żel głęboko oczyszczający,  poj. 200ml - Kolejne opakowanie zużyte. Pisałam o nim tutaj. Dodam, że nie używam już go codziennie, ponieważ zauważyłam, że przesusza mi skórę, staram się obserwować stan mojej skóry i w zależność od tego dobieram odpowiednią pielęgnacje, efektem tego jest ogromna poprawa jej kondycji. Kiedy czuje, że moja skóra wydziela więcej sebum, pojawiają się jakieś problemy skórne, wtedy po niego sięgam - kiedy się uspokaja, wtedy przestawiam się na delikatniejsze produkty. Ogólnie zdania nie zmieniam, nadal uważam, że jest to dobry produkt, godny polecenia, ale do problematycznej skóry.
23. Vichy Normaderm - Preparat oczyszczający i odblokowujący pory, poj. 200ml - Jest to kosmetyk z półki mojego męża, jednak ja również z niego korzystam od czasu do czasu. Nie mam jakiś strasznych problemów z zaskórnikami, ale mam troszkę rozszerzonych porów w okolicy nosa. Stosuje go w dniach, kiedy długo noszę makijaż, aby dodatkowo oczyścić pory, tylko w stefie T i sprawdza się dobrze. Polecam osobom, które mają problemy zaskórnikami (u męża spełnia zadanie, kwestia zmusić go do regularności :) ehhh
24. Neutrogena - Balsam do ust ochrona 6h, poj. 15ml - Dobrze nawilżający balsam, jednak uczucie klejących się ust totalnie go dyskwalifikuje. Nie sposób używać go na co dzień, dlatego zużyłam go na noc. Nie kupie więcej.
25, 26. Tisane - Balsam do ust w słoiczku i sztyfcie, poj. 4,7g oraz 4,9g - Najlepsze balsamy do ust jakie istnieją na rynku. Podczas ich stosowania nie muszę martwić się o spierzchnięte usta, czy suche skórki. W słoiczku używam zawsze na noc lub w ciągu dnia, jeśli jestem w domu ze względu na formę, a w sztyfcie zawsze mam w torebce ze sobą. Nie zbiera się w załamaniu ust, nie skleja ich, nie ma żadnych minusów, a tylko plusy. Nie ma lepszych i przekonałam się o tym nawet po skuszeniu się na Reve de Miel z Nuxe'a.
27. Neutrogena - Ochronny sztyft do ust, poj. 4,8g - Zdecydowanie gorsze działanie od swojego poprzednika tej firmy, nie miałam problemu z klejeniem się ust, ale skoro nie działa, nie warto w niego inwestować.
28. Cermex - Cherry, balsam do ust z SPF15, poj. 4,25g - Używałam go na co dzień  i szczerze nie mogłam się doczekać, kiedy go w końcu skończę. Nie rozumiem zachwytu tymi balsamami, u mnie się zupełnie nie sprawdził, nie nawilżał dostatecznie ust, kiedy go nałożyłam było ok, ale jak tylko się wchłonął uczucie nawilżenia znikało i znowu trzeba było go zaaplikować, takie błędne koło. Do tego zapach i to uczucie mierzwienia ust zupełnie do mnie nie przemawia.
29. Lady Speed Stick - Dezodorant w sztyfcie ochrona 48h, poj. 45g - Dostałam go w prezencie, inaczej nie skusiłabym się na niego, w ogólne na żaden inny antyperspirant/dezodorant, ponieważ jestem wierna niezawodnemu z Vichy. Jeśli chodzi o działanie tego, to muszę przyznać, że byłam zadowolona, uczucie komfortu było przez cały dzień. Co dziwne, to wysychał po aplikacji bardzo szybko, ale co najgorsze, to zostawiał białe ślady na ubraniach, niszczył materiał pod pachami, ciężko było usunąć w praniu jego pozostałości w dodatku zużyłam 3/4-te produktu, ponieważ pokrętło się popsuło, reszta produktu, która była jeszcze w opakowaniu nie wysuwała się. Nie polecam.
30. Vichy - Traitement Anti-transpirant 48h, poj.50ml - Niezawodny od wielu lat. Więcej informacji znajdziecie w poprzednich denkach. Polecam każdemu!
31. Physiogel - Żel myjący do twarzy, poj. 150ml - Kupiłam go z zalecenia dermatologa, kiedy stosowałam maści z wysokim stężeniem retinoidów. Bardzo delikatny żel, wręcz miałam wrażenie, że za delikatny, ale jednocześnie dobrze oczyszczał skórę i pozostawiał uczucie nawilżenia i komfortu. Nie pienił się co dla mnie jest dziwnym uczuciem podczas mycia twarzy. Nie wrócę do niego, ponieważ nie mam teraz takich potrzeb, ale polecam osobom z borykającym się problemami skórnymi, podrażnieniami, przy stosowaniu produktów przeciwtrądzikowych, czy z suchą, alergiczną skórą.
32. La Roche-Posay - Woda termalna, poj. 50ml - W lato mam zawsze przy sobie taką buteleczkę, nie ważne jakiej firmy, ważne żeby miała małą pojemnośc i nie ściągała skóry. Dobrze spisuje się w odświeżeniu skóry twarzy, jak i ciała, schłodzeniu w upalne dni, ale przede wszystkim przy podrażnieniach. Tutaj niestety, to opakowanie w połowie zużyte muszę wyrzucić, ponieważ atomizer się popsuł, co pierwszy raz mi się zdarzyło. Polecam.
33. Avene - Woda termalna, poj. 50ml - Tak samo jak w przypadku poprzedniczki, działała identycznie, więc firma absolutnie w moim przypadku nie ma znaczenia. Równie dobra. Polecam!
34. Bioderma - Hydrabio, nawilżający płyn micelarny do oczyszczania twarzy i zmywania makijażu, poj. 250ml - Pisałam o nim tutaj. Zużyłam opakowanie i dalej pozostaje w przekonaniu, że nie kupie go więcej.
35. Cleanic - Nawilżane płatki do demakijażu, 30szt. - Tragedia. Miałam nadzieje, że znalazłam świetne rozwiązanie na podróże, produkt 2w1 - po pierwszym zastosowaniu, a raczej próbie, stwierdziłam, że będę tradycjonalistką. Płatki nie były dostatecznie nawilżone (mimo że trzymałam opakowanie do góry denkiem, aby płyn mógł równomiernie wsiąknąć w każdy płatek), były wręcz suche, nawet nie wilgotne, no porażka jednym słowem, musiałam i tak użyć płynu micelarnego na nie aby zmyć makijaż. Nie polecam!
36. Bioderma - Sensibio, płyn micelarny do demakojażu oczu i twarzy, poj. 100ml - Tak jak w przypadku Hydrabio, totalna porażka, nie satysfakcjonowało mnie jego działanie, owszem makijaż twarzy można nim zmyć, ale nie tylko takie powinien mieć zastosowanie, powinien przede wszystkim zmywać makijażu oczu, a tego zupełnie nie dało się zrobić, przy każdym podejściu miałam wrażenie jakby pocierała powieki wodą z piaskiem bez żadnego rezultatu. Dostałam go w prezencie i całe szczęście, że nie musiałam za tak zły produkt płacić. Wiem, że u wielu osób się sprawdza, niektórzy nie wyobrażają sobie demakijażu bez jego zastosowania, u mnie natomiast tak on nie działa.




W niedługim czasie zapraszam na 2-gą część, tym razem z kolorowymi produktami do makijażu i nie tylko.
Pozdrawiam
Kasia




piątek, 22 sierpnia 2014

Sierpniowy Deauty Box


Czy dzień mógłby rozpocząć się lepiej, tym bardziej w tak ponurą Belgijską pogodę, jaką musimy znosić od tygodnia? Chyba nie... :) Dzisiaj otrzymałam kolejne pudełeczko Deauty, to już 2-ga rocznica Deuty Boxa! Même prospérité Deauty! Kolejny raz jestem pozytywnie zaskoczona, a to oznacza tylko że w końcu należy przedłużyć subskrypcje na rok. W tym miesiącu miałam okazję zadecydować o jednym produkcie, jaki miał się pojawić w sierpniowym pudełeczku. Z letniej kolekcji lakierów T.LeClerc mogłam wybrać odpowiedni dla siebie odcień - padło na piękny brzoskwiniowy kolor (jakiego jeszcze nie mam w swoim zbiorze) numer 32 Poelmo. Cała reszta produktów była totalnym zaskoczeniem. Ucieszyłam się bardzo, bo Deauty chyba czyta w moich myślach, ostatnio będąc w Pl bezowocnie poszukiwałam różu do policzków w odcieniu brzoskwiniowym i co? znalazłam go w pudełeczku. Dzięki Deauty!
A oto cała reszta skarbów:




SVR Provégol Gel Surgras - Żel do mycia skóry wrażliwej - pełnowymiarowe op. 100ml za 7,55€ - Nie miałam styczności jeszcze z tą firmą, a wiem, że produkty te są dostępne w Pl. Jest to delikatny żel myjący, który oczyszcza skórę nie zaburzając przy tym jej warstwy hydrolipidowej - produkt idealny dla mnie. Dodatkowo wyczytałam również, że można myć nim też włosy oraz całe ciało - produkt 3w1, idealny na podróże. Kompleks ksylitol-glukoza, powoduje że codzienna higiena nie wysusza skóry, a wyciąg z baobabu wygładza, chroni i odświeża skórę.
T. LeClerc - Róż do policzków w kolorze 11 Pêche Veloutée - pełnowymiarowe op. 5g za 28€ - Tak jak pisałam wcześniej, idealna brzoskwinka jaką zaskoczył mnie Deauty. Cudne opakowanie z lustereczkiem w środku i piękny aksamitny odcień brzoskwini o jaki mi chodziło. Mimo że lato już chyba za nami, to na pewno będzie on gościł na moich policzkach przez następny miesiąc.
Kiehl's - Ogórkowo-ziołowy bezalkoholowy tonik do twarzy - poj. 40ml, przy pełnowymiarowym op. 250ml za 18€ - Po serum na noc, o którym pisałam tutaj, przekonałam się, że warto zainteresować się bardziej kosmetykami tej firmy. Do tej pory jestem bardzo zadowolona w efektów jakie przynosi na mojej skórze to serum. Na pewno kupię kolejne opakowanie. Miałam okazję również testować kilka kremów do twarzy i pod oczy i również byłam bardzo zadowolona, więc naprawdę warto zainwestować. Ciekawa jestem tym razem tego toniku, wcześniej nie byłam zwolenniczką toników, jednak z czasem przekonuje się do nich i zauważam różnicę na skórze przy ich stosowaniu, najważniejsze aby dobrać odpowiedni do swojego rodzaju skóry. Producent obiecuje efekt miękkiej, gładkiej i uspokojonej skóry dzięki działaniu delikatnych ekstraktów ziołowych. Zobaczymy jak się spiszę w porannej pielęgnacji, ponieważ tak mam zamiar go stosować.
Rene Furterer - Fioravanti płukanka upiększająca włosy - poj. 50ml, przy pełnowymiarowym op. 250ml za 17€ - Fiorovanti, to kompleks ekstraktów z 15-stu roślin, który jest podstawowym składnikiem płukanki mający za zadnie nadawać włosom wyjątkowy połysk, blask i elastyczność.

Dodatkowo znalazłam jeszcze próbkę olejku firmy Talika, który przeznaczony jest do pielęgnacji cery odwodnionej, mający dodatkowo działanie przeciwzmarszczkowe. Zawiera 12 naturalnych i eterycznych olejków, m.in: olejek migdałowy i z orzecha laskowego, olejek z awokado, olejek z kiełków pszenicy - który niesamowicie działa na moją skórę, jak i włosy, olejek z kiełków chleba świętojańskiego, olejek z wierzby, olejek z owocu Mamey Sepota/Mammee ( który świetnie nawilża suchą skórę oraz włosy, bogaty w witaminy A, B, C i E, białka, aminokwasy, kwasy tłuszczowe i minerały ), lawendowy olejek eteryczny, różany i jaśminowy. Bardzo interesujący kosmetyk, uwielbiam olejki w pielęgnacji, uważam, że są najlepszym kosmetykiem, jaki możemy zaserwować naszej skórze - przynajmniej w moim przypadku przynoszą one efekty, więc tym bardziej jestem ciekawa tego.



Pozdrawiam
Kasia

poniedziałek, 18 sierpnia 2014

Un long week-end à Paris


Mieszkając jeszcze w Polsce uwielbiałam weekendowe wypady za miasto, w miejsca ciekawe, gdzie mogłam odpocząć, aktywnie spędzić czas z bliskimi, oderwać się od zgiełku miasta i pędzącej codzienności - fakt takich weekendów nie było wiele, ponieważ praca i studia nie zawsze mi na to pozwalały, ale kiedy wypadał mi jakiś wolny dzień zawsze eksploatowałam go co do cna. Od kiedy mieszkam w Belgii, a studia mam już dawno za sobą, korzystam w najlepsze z dobrodziejstwa jakim jest mieszkanie tutaj, blisko miast/państw, które warto zwiedzić. Nadszedł długi weekend, więc postanowiliśmy spędzić go w Paryżu. Była to moja kolejna wizyta, z tym że dłuższa. Miałam okazję zobaczyć więcej, troszkę wolniej bez pośpiechu, z pełnym luzem, napawając się niesamowitą architekturą oraz klimatem Paryża, którego jednak nie doświadczymy nigdzie indziej. Zaledwie 3h jazdy i byliśmy już w Paryżu - czy można chcieć więcej? :)
A oto krótka relacja fotograficzna z całego pobytu, w tym roku oprócz miejsc, w których już byłam udało mi się zwiedzić Wersal, pospacerować w parku Luksemburskim, zobaczyć Panteon, wdrapać się na wzgórze Montmartre i piękną bazylikę Sacré-Coeur , namacalnie poczuć artystyczną duszę Paryża przechadzając się Place du Tertre, przejść "ciekawą" ulicą w stronę Moulin Rouge, wypić kawkę na placu Pigalle. W pierwszy dzień przeszliśmy pieszo ponad 20km, więc zapraszam na wycieczkę naszymi śladami:


 Wieża Eiffla - ponownie must see :)

Szkoła wojskowa przy Pl. Joffre.


 Park Luksemburski 




 Mam bzika na punkcie fotografowania kwiatów ;)

 Osoba tworząca ten statek, wykorzystała śmieci znalezione w rzekach, kanałach - imponujące wrażenie.


 W Paryżu nadchodzi już jesień, widać to po liściach, które nabiegają złotych odcieni.

 Panteon

 Z Panteonu widać wieże Eiffla - wydaje się, że jest tak blisko, natomiast liczba przebytych kilometrów mówi nam co innego :)



 Katedra Notre-Dame


  

 Tym razem udało nam się zobaczyć ją również od środka.

 Przerwa na uzupełnienie cukru we krwi :) Zajrzyjcie jak będziecie w pobliżu Katedry - pyszne babeczki - Bertie's CupCakery



 Luwr





 Bazylika Sacré-Coeur

 Paryż ze wzgórza Montmartre


 Ostatni punkt dwudniowej wycieczki - Wersal












  Niestety, w ten dzień ogrody były wcześniej zamykane, więc nie udało nam się ich do końca zobaczyć - następnym razem :)





A jak wy spędzaliście długi weekend? Mam nadzieje, że równie przyjemnie.
Buziaki i do następnego!
Kasia




niedziela, 10 sierpnia 2014

Letni strój dnia ze spaceru po Gandawie





Ta sobota była prawdopodobnie ostatnim ciepłym i tak słonecznym dniem na nadchodzący tydzień, pozostawało tylko spędzić ją jak najbardziej przyjemnie, relaksująco, a przede wszystkim na zewnątrz w ciekawym miejscu. Gandawa znajduje się na północny zachód od Brukseli, zaledwie 54km. Spacerując uroczymi, wąskimi uliczkami zapominamy o codzienności. Dużo spacerowania, więc i strój dnia musiał być odpowiedni - wygoda przede wszystkim. Luźną tunikę, zestawiłam z białymi dopasowanymi spodniami,  klasyczną czarną torebką oraz wygodnymi sandałkami - idealnymi na spacerowy dzień.





Tunika - Zara ( znajdziecie ją tutaj )
Spodnie - H&M
Torebka - MUMU ( pisałam o niej tutaj )
Sandały - The Other Stories ( pisałam o nich tutaj )
Okulary - Vogue ( model VO 2726-S )
Zegarek - Michael Kors ( model MK 5798 )
Bransloletka - Lilou
Pierścionek - Parfois






Pozdrawiam
Kasia