poniedziałek, 9 lutego 2015

Ulubione w 2014 roku / Makijaż



Czas na kolorowe perełki, które umilały mi 2014 rok praktycznie codziennie. Produkty, które postanowiłam zawrzeć w zestawieniu ulubieńców minionego roku, to kosmetyki, na których mogłam polegać nie martwiąc się o ich trwałość, czy też trud w korzystaniu z nich. Niektóre to odkrycia 2014, a inne to już stali bywalcy bez których mój makijaż nie satysfakcjonowałby mnie tak bardzo, jak ma to miejsce. W kosmetykach kolorowych zawsze poszukuje dobrej jakości i trwałości, cena jest kolejnym elementem na który zwracam uwagę (ale nie najważniejszym) i jak możecie zauważyć moje perełki, to różny przedział cenowy, dlatego warto czasami zainwestować w dobry produkt, a czasami możemy znaleźć go w pobliskiej drogerii za kilka złotych. Nie często pisze w swoich postach o kolorowych kosmetykach (jestem dosyć nudna i stała w uczuciach, jeśli o to chodzi), więcej u mnie jest pielęgnacji, dlatego jest to też dobra okazja na przybliżenie wam tajemnicy mojego makijażu i tego co skrywa moja toaletka. Główną dewizą jaką się kieruję, kiedy chodzi o make up, jest przede wszystkim to aby pasował on do mnie, był dodatkiem, podkreślał moje atuty, a nie mnie przebierał - uśmiech jest sekretem, a każda twarz będzie promiennie wyglądać ;)



1. Paese - Matowy cień do powiek - 605 kaszmir - Idealny beżowy cień bazowy, którego używam na całą powiekę, wyrównuje jej koloryt i rozświetla spojrzenie. Utrzymuję się nienagannie cały dzień.
2. MAC - Mineralize Skinfinish Natural - Light Plus - Rewelacyjny kosmetyk, który po pierwsze przedłuża trwałość podkładu/korektowa, matuje twarz, a zarazem ją rozświetla nie dając przy tym pudrowego wykończenia, które w większości przypadków uzyskujemy przy stosowaniu pudrów wykańczających. Jest bardzo drobno zmielony, dzięki czemu jest bardzo wydajny (mam go od początku poprzedniego roku, a dopiero teraz pojawiło się denko). Przyglądając się mu pod światło dzienne możemy zauważyć drobinki, których nie widać zupełnie na twarzy, a dzięki którym twarz jest zdrowo rozświetlona i rozpromieniona. Kolor jest na tyle neutralny, można by powiedzieć transparentny, że z powodzeniem używam go przez cały rok.
3. MAC - Pro Longer Paint Pot - Soft Ochre - Rewelacyjna baza pod cienie. Nałożona solo, pięknie wyrównuje kolor powieki, a przez to, że kolor jest bardzo zbliżony do koloru skóry, z powodzeniem spiesząc się można ją w takiej postaci zostawić i nie martwić się o przebijające żyłki. Cienie zaaplikowane na nią utrzymują się cały dzień, nie tracąc na intensywności koloru. Kolejny raz wydajność kosmetyków Mac zadziwia - fakt potrzeba tego produktu bardzo niewiele, ale jak dotąd nie widzę ubytku w słoiczku, a produkt używam już pół roku.
4. Lovely - Pump Up Mascara - Przyznam szczerze, że zachwyty o tej maskarze krążyły wokół mnie od bardzo dawna i nawet zważywszy na cenę (9zł), nie byłam w stanie przekonać się do jej zakupu aż któregoś dnia stwierdziłam no dobra zaryzykuje, najwyżej zbiednieje o 9zł ;) (Naturalnie nie chodziło tu o cenę, tylko o to co ja zrobię z kosmetykiem, który się nie spisze, a że w większości przypadków raczej nie decyduje się na "eksperymentowanie", nie mogłam się przemóc do zakupu). Oczywiście teraz mogę się tylko pukać w głowę dlaczego tak długo zwlekałam. Mascara okazała się jedną z najlepszych jakie miałam okazję używać (a miałam okazję używać tych z górnych półek również), po pierwszym użyciu byłam w szoku jak ładnie wygląda na rzęsach, w formie zadośćuczynienia postanowiłam sprawić ją w prezencie każdego bliskiej mi kobiecie i do tej pory nie otrzymałam żadnych reklamacji. Niesamowite że produkt za 9zł może okazać się tak dobry, kiedy to jeszcze kilka miesięcy wcześniej decydujemy się na zakup maskary jakiejś marki ponad 10-cio krotnie droższej, a nasze oczekiwania do niej bledną wraz z pierwszym użyciem. Odkrycie (dla mnie) 2014 roku!
5. Illamasqua - Medium Pencil : for eyes, face and body - Colour Vow - Najtrwalsza cielista kredka na linie wodną. Chyba już każdy zna trik na zmęczone spojrzenie. Miałam okazję używać kilka różnych firm, ale ta okazuje się najlepsza, może nie chodzi tu o kolor, bo jest on bardzo zbliżony ma Maxfactor, ale chodzi mi o trwałość. Zazwyczaj było tak, że kiedy stosowałam cielistą kredkę na linie wodną, żadna nie utrzymywała się za długo, już po kilku godzinach nie było jej zupełnie widać, a z tą jest inaczej, komfort noszenia przez cały dzień i efekt wypoczętych oczu zatrzymany do wieczornego zmycia makijażu. Niestety, z tego co słyszałam, firma Illamasqua zmieniła konsystencję tej kredki i nie jest już tak dobra, nad czym bardzo ubolewam i po skończeniu tej będę musiała poszukać czegoś równie dobrego. Jakieś sugestie?
6. MAC - Pro Longwear Concealer - NC20 - Najlepszy korektor na niedoskonałości. Ulubieńcem jest już od 2013 roku, kiedy to borykałam się z problemami skórnymi na twarzy i żaden korektor nie radził sobie z ich zakryciem, w taki sposób żebym ja czuła się komfortowo nosząc go na twarzy. Nie wyobrażam sobie nosić go pod oczami ze względu na to, że mocno zastyga i może mieć tendencje do wysuszania skóry. Słyszałam o nim wiele opinii, ale z jedną zupełnie nie mogę się zgodzić (może to kwestia sposobu aplikacji) - nie kryje - oj dla mnie kryje bardzo, a nawet w tamtym okresie zbawiennie. Zasadnicza kwestia przy aplikacji, nałożyć punktowo, poczekać kilka sekund aż zastygnie i rozblendować brzegi, żeby się nie odcinał od reszty twarzy i gotowe, nic nie widać, a utrzymuje się cały dzień. Uważam że jest to najlepszy korektor na rynku. Jest bardzo wydajny co może być jego minusem, ponieważ producent mówi nam, że trzeba go zużyć 6 miesięcy od otwarcia, no cóż ja używam go prawie półtora roku i ani konsystencja ani kolor się nie zmienił, więc używam go dalej, po tak długim okresie udało mi się zużyć go dopiero połowę i nie sądzę, żeby ktoś był w stanie szybciej to zrobić.
7. Make Up For Ever  - HD Foundation - N117 - Nie, nie zdradziłam swojego ulubionego podkładu Bourjois, po prostu zapragnęłam czegoś ekstra trwałego. Nie jest to podkład do codziennego stosowania i raczej na wielkie wyjścia, ze względu na swoje właściwości dlatego właśnie tak też go używam. Bourjois to delikatne krycie i nawilżające właściwości, które w sytuacjach ekstremalnych takich jak wielkie wyjścia, długa impreza albo nieskazitelny makijaż twarzy przez cały dzień nie do końca się spisuje - to jest raczej MUFE HD. Fakt twarz wygląda po jego aplikacji jak po komputerowej korekcie, ale ja nie potrzebuje takiego efektu na co dzień, lubię naturalny wygląd, kiedy "nasza" skóra delikatnie przebija przez makijaż, a to co ma być przykryte nie rzuca się na pierwszy plan, ale są też sytuacje, kiedy potrzebujemy wyglądać idealnie i do takich zadań właśnie jest ten produkt, świetnie spisze się na ślubie, na sesji zdjęciowej, czy też na ważne spotkania, ale stosowany na co dzień może troszkę z czasem przesuszać skórę.
8. MAC - Electric Cool Eye Shadow - Gilded Thrill - Tak jak uwielbiam Color Tattoo on and on bronze tak też pokochałam od pierwszej aplikacji w salonie Mac ten cień. Konsystencja tego produktu jest niesamowita i bardzo przyjemna w aplikacji, do której wystarczy nasz palec. Zanurzając go w słoiczku ma się wrażenie dotykania puchatej poduszeczki, dosłownie jedno dotknięcie wystarczy, aby zaaplikować cień na powiekę i uzyskać niesamowity efekt. Kolor mieni się na odcienie złotego, miedzianego, różowego, a nałożony na przykładowo on and on bronze na środek powieki, pięknie rozświetla makijaż i dodaje mu innego, ciekawego charakteru. Cudowny odcień, który będzie wybijał jasną tęczówkę oka i nikt obojętnie nie przejdzie obok takiego spojrzenia ;)
9. Dr. G - Brightening Balm SPF 30 PA++ - Uwielbiam ten krem BB, oprócz drogeryjnego Garniera, który udaje krem BB, nie miałam okazji stosować innych, ale jedno muszę powiedzieć, ten zagości na stałe w mojej kosmetyczce. Jest to zdecydowanie ulubiony kosmetyk kolorowo/pielęgnacyjny 2013 roku, ponieważ wtedy go odkryłam. Kiedy potrzebuje krycia, zdrowego wyglądu zarazem, a moja skóra w danym momencie jest podrażniona, przesuszona bądź zmęczona, sięgam po ten kosmetyk i mam tak jakby nową skórę. Może to nie jest najtrwalszy produkt świata, ale 8h z powodzeniem się utrzymuje. Moim jedynym zastrzeżeniem jest kolor, troszeczkę dla mnie zbyt szary, fakt  po aplikacji produkt tak ładnie stapia się z cerą, że nie jest to bardzo widoczne, ale jednak wolałabym żeby był on odrobinę jaśniejszy. Formuła i kolor tego kosmetyku ostatnimi czasy się zmieniła, więc przy zakupie następnego opakowania mam nadzieje, że ten mały defekt nie będzie mi już przeszkadzał.
10. Collection Lasting Perfection - Fair 1 - Kultowy korektor, o którym zgodnie mogę powiedzieć - świetnie kryjący. Kolejne opakowanie tego kosmetyku już na mnie czeka co może tylko dobrze o nim świadczyć. Świetnie kryje - to prawda, jednak w okolicach oczu trzeba z nim uważać. Używam go tylko pod oczy i po kilku miesiącach stosowania zauważyłam, że przesusza skórę, a ze względu na już delikatną jej strukturę, byłam zmuszona zainwestować w mocno nawilżający krem. Efekt, jaki daje korektor bardzo mnie zadowala, więc wraz z mocno nawilżającym kremem pod oczy, problem znika i nie muszę się martwić o przebijające cienie od oczami.
11. Make Up For Ever - Aqua Brow - 25 - Kolejne odkrycie 2013 roku, które służyło mi dosłownie za każdym razem, kiedy wykonywałam makijaż w 2014 roku. Dopiero teraz zaczyna mi się kończyć, dlatego postanowiłam przy okazji promocji w Sephora zaopatrzyć się w kolejne opakowanie, już jaśniejszego koloru, ten jednak z biegiem czasu zauważyłam, że jest za ciemny. Nie jest to wodoodporny produkt jak obiecuje nam producent, ale kiedy dopadnie nas nagle deszcz nie musimy się też martwić ze produkt spłynie nam z brwi. Moje brwi są dosyć gęste, dlatego ja głównie używam tego produktu do podkreślenia ich kształtu i delikatnego wypełnienia na ich końcach. Nie potrzeba tego produktu wiele do stworzenia ładnie podkreślonych i zadbanych brwi, dzięki czemu staje się on również bardzo wydajny.



 12. Urban Decay - Naked Basics - Moja codzienna paletka, po którą najczęściej sięgam, odkąd się w nią zaopatrzyłam. Nie wyobrażam sobie zabierać dużej palety w podróż, to maleństwo w zupełności wystarczy mi, żeby stworzyć dzienny, jak i wieczorowy makijaż. Cienie są bardzo trwałe i łatwe w aplikacji, bardzo dobrze napigmentowane z łatwością się blendują.
13. Inglot - Puder do modelowania twarzy HD - 505 - Zdecydowany hit 2014 roku! To już mój drugi wkład i na pewno nie ostatni. Nie jest może najbardziej wydajny, ale wybaczam mu to na stracie. Świetny do konturowania twarzy, w kolorze w jakim powinien być taki produkt, czyli szaro-brązowo-brudnym, zupełnie neutralnym ani za ciepły ani za zimny, po prostu idealny!
14. T. LeClerc - Fard a Joues Poudre - 11 Peche Veloutee - Wiosną tamtego roku bezowocnie poszukiwałam koralowego różu do policzków, nic nie wydawało mi się odpowiednie aż tu pod koniec wakacji Deauty Box postanowił spełnić moje oczekiwania i otworzyć mi oczy na firmę T. LeClerc. Od tamtej pory (nie ważne że jest zima) nie mogę się nim nacieszyć :) i używam go codziennie, jest idealny. Dodaje świeżości twarzy, staje się ona bardziej promienna i wypoczęta - uwielbiam takie kosmetyki. Róż jest zadziwiająco wydajny, ponieważ opakowanie jest bardziej naruszone przez ząb czasu niż zawartość.



15. Maxfactor - Max Effect Gloss Cube - 01 Soft Rose - Produkt ten oprócz tego, że ma cudowny delikatny kolor, który bardzo kusząco prezentuje się na ustach, nie sklejając ich jak to błyszczyki mają w naturze, to szybciutko się go aplikuje, nie musimy wspomagać się lusterkiem i najważniejsze! - nawilża i pielęgnuje! Dobrze służył mi latem ze względu na jego szybką aplikację bez lusterka, to zimą uratował i ukoił mi usta, których nie mogłam doprowadzić do porządku przez suche i zimne powietrze, były strasznie popękane i nic im tak nie pomagało, jak właśnie ten błyszczyk.
16. Maybelline - Color Whisper - Lust for blush 220 - Cudowny kolor, który zauroczył mnie pod koniec 2013 roku i zagościł na cały 2014 tak intensywnie, że większość pomadek odeszła w zapomnienie, a tą tak namiętnie używałam, że szybko musiałam zaopatrzyć się w kolejne opakowanie. Bardzo zdrowy, różowy odcień powoduje, że usta pięknie są podkreślone, ale nie rzucają się nachalnie w oczy. Dodatkowo pomadka ma delikatne właściwości nawilżające, nie utrzymuje się zbyt długo, ale jak w przypadku błyszczyka, możemy poradzić sobie z jej replikacją bez potrzeby wspomagania się lusterkiem. Idealny odcień na co dzień, jak i do wieczorowego smokey eyes. "Nie przebiera, ale ubiera usta" ;)
17. Golden Rose - Velvet Matte - Kolor 10 i 15 - Razem na podium. Piękne kolory, 10 wpisze się w dzienny makijaż, a 15 idealnie sprawdzi na wieczór. Mega trwałe pomadki matujące, niestety tak matujące, że na noc bez grubej warstwy balsamu na usta (jeśli chcemy ją często nosić) nie obejdzie się. Możemy je nosić na ustach, jeść, pić a pomadka dalej tam będzie. Na pewno zaopatrzę się jeszcze w jakieś kolory, bo za tak niską cenę, to aż grzech ;) Polecam!


To już wszystkie skarby jakie chciałam wam przedstawić. Lubie testować nowe kosmetyki (szczególnie, kiedy okazują się rewelacyjne), ale jeśli chodzi o kolorówkę - jak czegoś się uczepie, to nic nie jest w stanie mnie popchnąć do zakupu nowości. Każdą z tych perełek mogę wam serdecznie polecić i mam nadzieje, że tak jak u mnie, tak i u was będę spisywać się nienagannie i będą wam umilać tą przyjemną (tylko dla nas) cześć dnia jaką jest czas wykonywania makijażu. 




Pozdrawiam
Kasia :*

7 komentarzy:

  1. Parę moich perełek też jest!!!! pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To tylko utwierdza mnie w przekonaniu, że są to naprawdę dobre produkty :) Pozdrawiam

      Usuń
  2. Bardzo podoba mi się róż T.LeClerc. Obecnie mam tylko pomadkę z tej firmy, ale to jedynie kwestia czasu ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja koniecznie muszę poszerzyć swoje horyzonty jeśli chodzi o tą firmę ;) Gama kolorystyczna róży jest spora, więc myślę że każdy znajdzie coś odpowiedniego dla siebie.

      Usuń
  3. Też lubię ten róż z T.LeClerc, przyznam, że cieszę się, że go dostałam bo sama nie wybrałabym takiego koloru, a okazał się być całkiem fajny (bardziej lubię go teraz niż latem :) Lakier do paznokci z tej firmy też u mnie świetnie się spisuje!
    Poleciłaś mi kiedyś bronzer z Inglota i przez Ciebie jestem uzależniona - ale drugi wkład kupiłam w ciemniejszym kolorze, może będę używać mniej (poza tym lato idzie ;)

    Czy korektor z Collection skądś zamawiałaś? Nigdzie nie mogę go znaleźć a do UK jakoś mi nie po drodze na razie :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Korektor zamawiam z allegro. Kupiłam je w różnych odstępach czasu od sprzedawców: beauty_haul i Abri78, zerknij sobie :)

      Usuń