środa, 15 maja 2013

Oficjalni zdenkowani

 Kolej na produkty które zużyłam w przeciągu 2/3 miesięcy, dzięki temu będziecie mogli zobaczyć jakich kosmetyków używam i z których działania jestem bardzo zadowolona, ponieważ większości z nich to podstawa w mojej pielęgnacji od bardzo dawna. Oczywiście nie obejdzie się też bez nowości, które nie zawsze się sprawdzają, no ale jak to by było oprzeć się pokusie wypróbowania czegoś :) nie możliwe. Może coś podpatrzycie dla siebie.




  1. Bebeauty Body Expertiv - regenerująca sól do kąpieli - sól morska z algami morskimi / Biedronka. Jak możecie zauważyć - kolejne opakowanie na drugim zdjęciu. Dotychczas używałam tylko oliwkowej, ale z ciekawości jakiś czas temu wzięłam też tą morską i jestem zachwycona. Przede wszystkim piękny zapach, który unosi się w całej łazience podczas kąpieli, bardzo relaksujący. Działania jakiegoś nie zauważyłam na skórze, może troszeczkę ją zmiękcza, ale ze względu na to, że mamy dosyć twardą wodę to bardziej sprawia, że woda nie jest aż tak nieprzyjemna, po za tym uwielbiam kąpiele, więc już sporo soli wypróbowałam, te najbardziej przypadły mi do gustu, używam ich od kilku lat, także na pewno nie będę szukać nowych.
  2. L'biotica - intensywnie regenerująca maseczka do włosów słabych ze skłonnością do wypadania. Dobrze znane maseczki do włosów, o których działaniu nie trzeba się wiele rozpisywać, na moje włosy działają rewelacyjnie. Po użyciu włosy są miękkie, łatwo się rozczesują, nie puszą się, są lśniące i zdrowo wyglądające. Polecam każdemu. Wypróbowałam wszystkie oprócz tej dla blondynek, ponieważ jest z rumiankiem (jak się mylę to mnie poprawcie), a ja nie przepadam zbytnio. Używam ich od kilku lat i nigdy się nie zawiodłam. W tamtym roku po 2 tygodniach na wakacjach moje włosy były przesuszone, puszące się, strasznie zjaśniały od słońca i wody, niestety nie wzięłam jej ze sobą i też nie miałam możliwości zakupienia jej na miejscu, ale jak tylko wróciłam do domu i jej użyłam to było jak lekarstwo na chorą duszę:) od razu było im lepiej bo już myślałam, że trzeba będzie je podciąć. Polecam! Nie zastąpione maski!
  3. Wella - lakier do włosów -3- większa objętość, guzki prawda, raczej większe oklapnięcie i sklejenie włosów. Beznadziejny lakier! Gorszego chyba nie miałam! Nie polecam! Mordowałam się z nim chyba z rok i nareszcie go zużyłam, starałam się używać go dosłownie w znikomych ilościach, ale i tak sklejał włosy, w dodatku strasznie dusząco śmierdział. Nigdy więcej Wella - zdecydowanie.
  4. Vichy - calming cleansing micellar solution. Kolejne opakowanie i kolejny raz bez zastrzeżeń, no może tylko to, że pozostawia na twarzy lepki film, ale tak, czy siak nie przeszkadza mi to, ponieważ myje później twarz żelem. Idealnie zmywa makijaż, wystarczą dwa płatki i żadnej pozostałości po tuszu, kredce, czy podkładzie. Kupuje go zawsze w superpharm na promocji a używam na zmianę z płynem micelarnym z AA - ultra nawilżenie, ten z niebieskim tłem, który jest ze mną od kiedy pamiętam, także na pewno znajdziecie go w kolejnych denkach.
  5. Neutrogena - odżywczy krem do rąk z maliną nordycką. Jest to moje pierwsze opakowanie, wcześniej używałam tych bezzapachowych, które dodatkowo mają bardzo gęstą konsystencje. Jest na pewno lżejszy, nie tworzy białej warstwy na dłoniach, tak jak te ze zwykłej serii, ale jest równie dobry. Kremy do rąk, czy balsamy Neutrogeny, to podstawa mojej pielęgnacji, ponieważ skórę na ciele mam dosyć suchą, co innego z twarzą - mieszana, ale również wrażliwa. Wystarczy, że użyje go raz na dzień - wieczorem i to w zupełności wystarcza moim dłoniom. Wiadomo jak mamy zimę to nawilżanie musi być częstsze, ale w innych porach roku w zupełności wystarcza jeden raz i komfort przez cały dzień. Zapach natomiast jak dla mnie jest cudny. Uwielbiam zapach malin także tylko dlatego się skusiłam, nie żałuję na pewno będę używać go dalej. W zimę sprawdzają się te bezzapachowe, ponieważ są "bogatsze", natomiast w cieplejsze pory ten jest idealny.
  6. Lactacyd femina - emulsja do higieny intymnej. Bardzo dobry płyn, nie podrażnia, nie wysusza. Godny polecenia. Stosuje od dawna, wcześniej używałam Ziaji (konwalnia), nie był zły, ale też nie był dobry, od dłuższego czasu coś mi w nim nie pasowało, postanowiłam zmienić i teraz jestem bardziej zadowolona :)
  7. Vichy - antyperspirant 48h. Nie zawiera alkoholu co jest dla mnie najważniejsze, druga sprawa jest delikatny, idealny dla wrażliwców takich jak ja. Używam go od bardzo dawna, na zmianę kupuję ten albo jest jeszcze z białą zakrętką, bodajże ma dłuższe działanie. Różnicy między nimi nie zauważyłam, obydwa działają znakomicie, komfort cały dzień, mój KWC jak najbardziej. Kupuje je różnie w zależności na który jest promocja w superpharm. Jest bezzapachowy co jest dodatkowym plusem, ponieważ zauważyłam, że jak dłużej używam jakiegoś zapachowego kosmetyku to po jakimś czasie bardzo mnie drażni, czasami nawet mam bóle głowy, dlatego często też muszę "odpoczywać" od perfum. Polecam produkt, jeszcze mnie nie zawiódł i niech tak zostanie. :)
  8. FlosLek - happy per aqua - krem regenerujący na noc przeciw pierwszym zmarszczkom. Jeśli chodzi o twarz i kosmetyki, które używam do jej pielęgnacji to muszę bardzo uważać. Mam mieszaną i wrażliwą skórę, która wymaga codziennego sporego nawilżenia. Pod ten krem używam serum, ponieważ sam nie jest jakoś wybitny, nawilża skórę, ale nie tak jakbym chciała. Na pewno nie jest regenerujący, jest delikatny, ma dobry skład, nie zapycha, nie podrażnia, szybko się wchłania dlatego go stosuję. Używam go na zmianę, jak jeden mi się kończy sięgam po drugi z tej samej serii bądź po AA skóra wrażliwa (niebieskie napisy). Czasami czuje, że moja skóra potrzebuje jakiegoś mega zastrzyku no ale wciąż szukam, jednak bardzo ostrożnie, zwracając uwagę na składy. Mimo wszystko polecam, dla mniej wymagających. Jeśli macie podobną skórę do mojej piszcie co polecacie.
  9. Apart Natural - hipoalergiczny płyn do kąpieli - algi i goji. Tak samo jak w przypadku soli, produkty do kąpieli zużywają się u mnie jak woda :) Wierna pozostaje również temu płynu. Dostępne są w Tesco. Ładnie pachnie, ale zapach nie pozostaje na skórze po kąpieli, tworzy sporo piany jest hipoalergiczny, nie podrażnia, sama przyjemność z kąpieli. Cóż tu więcej chcieć :) polecam.
  10. Head & Shoulders - szampon przeciwłupieżowy - citrus fresh. Łupieżu nie mam, więc czy działa, nic na ten temat nie mogę powiedzieć. Kupiłam go chyba z 2 lata temu :) za namową koleżanki, poleciła mi go, ponieważ przetłuszczały mi się włosy dosyć szybko, musiałam myć głowę codziennie, co przy dłuższych włosach wcale nie jest rewelacją. Pracowałam z pomieszczeniu mocno klimatyzowanym, gdzie dodatkowo powietrze było suche, podejrzewam, że taka była przyczyna. Ale do rzeczy, miał on tą skórę głowy wysuszać, żeby tak szybko się nie przetłuszczała. Stosowałam go 2x w tygodniu i rzeczywiście, na początku się sprawdzał, później natomiast miałam wrażenie, że pogorszył sytuacje tak więc go odstawiłam. Zużyłam go natomiast w innych celach. Kiedy olejowałam włosy używałam go pomijając skórę głowy, spłukiwałam i myłam jeszcze raz normalnym szamponem, w tym przypadku się sprawdził, włosy były sypkie, miękkie i puszyste. Teraz myje je co 3/4 dni.
  11. Pomykła :) pozycja numer 3.
  12. Lirene - peeling gruboziarnisty, głęboko oczyszczający z wyciągiem z czarnej borówki. Producent pisze, że usuwa nadmiar sebum i wygładza skórę - z tym się zgodzę, natomiast muszę powiedzieć, że to wybitny ścierak :) używałam go tylko czasami, bo bywał nieobliczalny :) trzeba go używać bardzo delikatnie, ponieważ miejscami może za bardzo zetrzeć skórę. W rezultacie stosowałam go tylko na nos, brodę i czoło między brwiami. Nie podrażnia, nie uczula, całkiem dobry produkt, kupiłam następne opakowanie, ponieważ znalazł lepszego sprzymierzeńca. Spodobał się mojemu mężczyźnie i na oczyszczanie, walkę z wągrami spisuję się całkiem dobrze. Dla tych, którzy mają problemy z wągrami i zaskórnikami sprawdzi się bardziej. Natomiast dla takich osób jak ja, chcących tylko usunąć martwy naskórek może być troszkę za inwazyjny.
  13. Neutrogena - balsam głęboko nawilżający - bezzapachowy. Tak, jak już pisałam nawilżanie, to podstawa u mnie, nie obejdzie się bez balsamu. Wystarczy, że po kąpieli nie posmaruje ciała balsamem to bardzo swędzi mnie skóra na drugi dzień. Neutrogena to jedyny balsam bez którego nie mogła bym (może to śmieszne) funkcjonować. Ukojenie i głębokie nawilżenie jakie daje nie znalazłam w żadnym innym, stosuje go odkąd pamiętam, czasami próbowałam czegoś innego, ale zawsze wracałam do niego. Niezastąpiony! szczerze polecam, sprawdza się również latem, kiedy możemy się przypiec troszkę na słońcu, koi skórę natychmiast. Jedyny minus w tej wersji akurat (na opakowaniu ma napisane - bezzapachowy), to właśnie zapach, strasznie śmierdzi plastikiem, przynajmniej ja mam takie wrażenie. Reszta jest już w porządku.
  14. Eveline cosmetics - satynowe stopy - Zmiękczająco-odżywczy krem do stóp. Bardzo dobry krem, bardzo wydajny, bo kupiłam go na początku zeszłych wakacji i w kwietniu dopiero zużyłam. Wystarczyła niewielka ilość, aby stopy były miękkie i nawilżone. Czasami nakładałam większą ilość i zakładałam skarpetki bambusowe z EcoTools na noc. Efekt rano był jeszcze lepszy. Jedyny minus, to zapach - bardzo intensywnego cynamonu :/ mojemu masażyście nie przypadł go gustu :) Ogólnie polecam bardzo, kończę właśnie jeszcze jeden z tej firmy, niestety tamten już nie jest tak dobry.
  15. L'biotica - serum wzmacniające A+E. Rewelacyjny produkt na końcówki włosów. "Naprawia" rozdwojone końcówki, sprawia, że włosy nie nie puszą, nie elektryzują, pięknie lśnią, nadaje mi zdrowego wyglądu, idealny również przy wykończeniu fryzur. Kupuje zawsze jak tylko się skończy. Polecam, bardzo dobry produkt.
  16. Maybelline - The Collossal Volum Express ( Cat Eyes ). No cóż, bardzo słabiutki tusz, miałam jeszcze tą wersje z tradycyjną szczoteczką (ta jest półokrągła) i skończył tak samo jak ten, po miesiącu wylądował w koszu. Mam długie i gęste rzęsy, więc jedyne czego oczekuje od tuszu to: trwałość, głębia koloru czarnego and that's it, czy to tak wiele? A ta porażka, bo tak można go opisać w jednym słowie, mało tego, że nie był trwały, to strasznie się kruszył i osypywał, dosłownie po 2/3 godzinach miałam go na policzkach. Beznadzieja! Jak szybko kupiłam tusze z tej serii tak szybko wróciłam do niezawodnego od lat również Maybelline, Volum express. Swojego czasu uwielbiałam Great Lash, niestety już chyba go nie produkują, nie widziałam ich nigdzie, na szczęście uratował mnie volum express :)
  17. Rimmel - Wake me up concealer. Ja miałam w kolorze 010 IVORY, czasami ciemniał na twarzy i nie wiem z czego to wynikało. Używałam go pod oczy i na niedoskonałości. Bardzo wydajny, bo miałam go chyba niecały rok. Całkiem dobre krycie i trwałość, może kiedyś do niego wrócę.
  18. Apart Natural - hipoalergiczny płyn do kąpieli - oliwka i buriti. Również jeden z moim ulubionych zapachów. Więcej p. 9.
  19. Pharmaceris - skoncentrowany szampon wzmacniający do włosów osłabionych - wyciąg z czerwonych liści winorośli. Bardzo dobry szampon, w takim sensie, że używany na zmianę działał rewelacyjnie na włosy, odżywiał je, natomiast stosowany za każdym razem niestety obciążał. Być może tylko ja mam takie odczucia, natomiast zauważyłam,  że jeśli myje włosy różnymi szamponami, wtedy nie mam problemu z obciążeniem i przetłuszczeniem. Staram się mieć zawsze 2 różne szampony i jakoś to działa. Kupiłam go w superpharm, cena poraża, ale czasami są promocje, na taką też natrafiłam. Na pewno jeszcze go kupie.
  20. Pantene pro-v - mocne i lśniące włosy. Bardzo dobrze się pienił i dokładnie oczyszczał włosy. Zauważyłam też większą objętość po nim. Pewnie jeszcze go kupie, nie mam zastrzeżeń.
  21. Soraya - Summer slim - Balsam do ciała z kofeiną i aloesem. Slim to na pewno po nim nikt nie będzie :) natomiast skóra jest jędrniejsza, zauważyłam to w tamtym roku, kiedy stosowałam go przed wakacjami na uda, pośladki i brzuch, także postanowiłam kupić go też w tym. Sprawdził się ponownie. Jest w nim parafina na 2 miejscu co może niektórym przeszkadzać ale mojej skóry nie zapchał. Polecam!
  22. Lirene - Płyn micelarny, skutecznie oczyszcza, łagodzi podrażnienia i nawilża. Nic z tych rzeczy nie zauważyłam, co najgorsze to, to, że był mega niewydajny. Potrzebowałam 4 płatków żeby zmyć makijaż, słabo radził sobie z tuszem. Sprawdza mi się krem-żel do mycia twarzy z tej serii, więc pomyślałam czemu nie, raz spróbuje zdradzić swoje vichy i aa, a może się sprawdzi, teraz stwierdzam - NIGDY WIĘCEJ! :) mam swoje sprawdzone i już nie będę kombinować. Jestem na NIE!
  23. All about beauty - nail polish remover. Całkiem dobry zmywacz, jedyne zastrzeżenie to trochę wysuszał skórki ale dobrze zmywał lakier. Już nie pamiętam gdzie go kupiłam, być może w biedronce, ale nie jestem pewna, napiszcie jak wiecie.
  24. Cleanic - płatki kosmetyczne - 100% bawełny. Najlepsze płatki na naszym rynku, kiedyś wypróbowałam inne, już nie pamiętam firmy i po 2 użyciach zużyłam na zmywanie lakieru z paznokci. Są miękkie, nie podrażniają, nie rozdwajają się. Używam ich od zawsze i nigdy nie zmienię. Bardzo polecam.
  25. Nail Polish -red. Z lakierami z H&M jest tak, ze albo się trafi na odpowiedni i będzie długo się trzymał albo nie i odpryśnie po 1-szym dniu. Ten akurat był w zestawie 3 mini sztuk (czerwony, fioletowy i czarny). Kupiłam go na gwiazdę 2011, ponieważ szybko potrzebowałam czystej czerwieni i czarnego. Trwałość czerwonego i czarnego była podobna, 2/3 dni, fioletowy - po 1 dniu były odpryski. Konsystencja się nie zmienia i pod tym względnym uważam, że są całkiem dobre. Była to kolekcja jakaś świąteczna, więc na pewno nie ma już ich w sklepie.
  26. Lovely - eye liner - czarny. Nie robię sobie za często kresek, więc wprawy szczególnej nie mam a i nie inwestuje też z tego względu w droższe eye linery. Odpowiadało mi to, że czerń była głęboka, był trwały, ma precyzyjny cieniutki pędzelek, nie wysechł szybko w buteleczce. Miałam go z rok jak nie więcej.
  27. Revlon - Brown styling gel. Beznadzieja, jak widać na zdjęciu nawet połowy nie zużyłam, wyrzucam go bo nie chce się denerwować. Na początku (2/3 użycia) wydawał się ok, ale już następne były nieznośne, zrobił się z tego jakiś glut, kredka z brwi zostawała na szczoteczce i stworzyła się z tego jasna maź którą było widać na brwiach, poza tym nie "utrwalał" brwi. Pierwszy tego typu produkt miałam z Elf''a i byłam bardzo zadowolona (oba produkty kupiłam na allegro), więc stwierdziłam wypróbuje teraz Revlon'a, ale stanowczo odradzam zakup. Teraz używam Mac'a, jest w porządku, ale muszę stwierdzić, że nie jest tak dobry jak elf. Na pewno wrócę do elf'a kiedy skończę ten z Mac'a ( cena również bardziej przemawia).
  28. Bebeauty Body Expertiv - zawiera ekstrakt z oliwek. Tak jak pozycja 1, stale w mojej łazience. Nie pierwsza i nie ostatnia na pewno.
  29. Matrix - Exquisite Oil - z olejkiem arganowym. Kupiłam go u swojej fryzjerki w zestawie z szamponem i muszę powiedzieć, że mnie oczarował, działanie zbawienne na końcówki. Czasami nakładałam niewielką ilość już od połowy włosów zaraz po umyciu i wcale ich nie obciążał. Włosy były po nim lśniące, gładkie, zregenerowane i do tego pięknie pachniały. Teraz używam olejku z syoss'a i też jestem zadowolona, jednak wole tamten. Na pewno jeszcze go kupie. Dostępne są też na allegro, bo sprawdzałam. Polecam!
  30. Osiris avisé - Recovery Oil - olejek na rozstępy i blizny. Z ciekawości chciałam wypróbować po opisie jaki serwuje nam producent. Mam kilka małych blizn po laparoskopii i troszkę małych rozstępów na pośladkach, mówię spróbuje :) No i niestety, nie zrobił nic, dosłownie nic, zadziałał jak olejek z tą różnicą, że śmierdział jak jakiś rozpuszczalnik delikatnie mówiąc, w każdym razie nie był to przyjemny zapach. Nie polecam. Do wypróbowania mam jeszcze Bio Oil, ale nie nastawiam się za bardzo, opinie są różne na jego temat, więc wypróbujemy, zobaczymy. Tego nie polecam.
  31. Vichy - Eau Thermale. Kolejne opakowania zużyte. Używałam już avéne i uriage, vichy wydaje się troszkę jakby ściągała skórę. Ale jest również dobra jak pozostałe, kupuje zawsze na zmianę z tych trzech. 
  32. Dove Summer Glow. Używam go już stale, od bardzo dawna. Nie śmierdzi tak jak inne samoopalacze, nadal czuć go, ale nie tak intensywnie. Używam go co 3/4 dni i zawsze jestem zadowolona. Ładnie, równomiernie i stopniowo schodzi podczas mycia. Nie zostawia smug, żadnych plam ( może to moja wprawa). Używam ciemniejszego koloru i wcale nie jest za ciemny. Polecam bardzo tym, które lubią być muśnięte słońcem :) ja bardzo.
  33. Lirene - żel do mycia twarzy - delikatnie kremowy (koi, łagodzi, nie wysusza). Kolejne opakowanie, bardzo dobry żel do mycia twarzy, bardziej przypominający konsystencje kremu niż żel, ponieważ jest bardzo gęsty co sprzyja wydajności. Dobrze oczyszcza twarz z sebum, łagodzi podrażnienia, używam go rano. Bardzo polecam!
  34. Veet - krem do depilacji pod prysznic. Dołączona jest do niego mała, nieporęczna gąbeczka, którą nakłada się produkt, a następnie odwrotną częścią, kolistymi ruchami usuwa z ciała razem z włoskami. Trzyma się go na ciele 3 minuty i zmywa. Powiem tak, nieprzyjemna, mozolna depilacja to raz, dwa podrażnia strasznie, nawet na nogach. Nie zużyłam całego i wyrzucam, nie da się tego zużyć. Nie polecam, beznadziejny produkt.  

I tym optymistycznym akcentem kończę swoje wywody. Wniosek jeden, czasami lepiej trzymać się sprawdzonych sposobów i nie szukać jak to mówią, igły w stogu siana :)
No ale cóż, jak to kobiety, korci nas czasami mimo to, że zdajemy sobie sprawę że różnie może skończyć taki eksperyment.
Postaram się następnym razem o krótsze, a na pewno częstsze denka. Myślę, że ułatwi to wam zapoznanie się z produktami a mnie paluszki boleć nie będą :)
Dajcie znać czy mieliście któryś z tych produktów i czy się u was sprawdził :)



Pozdrawiam
Kasia

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz